Monsieur Leon

28 kwietnia 2013

Lekko wieje, pasiaste obrusy stolików wystawionych na zewnątrz powiewają na wietrze… Przy jednym, piwo sączy młoda uśmiechnięta kobieta leniwie przeglądając gazetę. Z głośników dobiegają dźwięki francuskich melodii… Co prawda nie jest to moja ulubiona piosenka ZAZ – Je veux, ale podobne klimaty…  Nie jesteśmy jednak nad Sekwaną, a w otwartym niedawno niewielkim lokalu w okolicy Łazienek – Monsieur Leon. To malutkie narożne bistro, mocno schowane przed ulicznym ruchem, a także przed warszawiakami tłumnie odwiedzającymi Park Łazienkowski… W środku jest zaledwie kilka stolików, kilka miejsc przy wysokich stołach, a gdy pogoda dopisze można usiąść na zewnątrz, przy stolikach wystawionych przed lokalem.

Monsieur Leon

W ramach weekendowego spaceru wchodzimy do prawie pustego lokalu, który szybko się jednak zapełnia. Na kawę i sałatkę przyszła rodzina z synem lekko starszym od naszego Smakusia. Mężczyzna w marynarce przegląda francuską prasę konwersując po francusku z właścicielem i zajadając kanapkę…. Trzy damy w wieku naszych mam wracając ze spaceru zatrzymują się na kawę na zewnątrz.

Rozglądamy się po niewielkim pomieszczeniu. Sporo tu akcentów francuskich. Na zdjęciu krowa prawdopodobnie rasy francuskiej :-), obok replika starego plakatu Aeropostale, firmy w której przez lata pracował Saint Exupery. Kolejny, silny francuski element lokalu to właściciel, który jest Francuzem i bardzo dobrze mówi po polsku z lekkim francuskim akcentem. Nie nazywa się jednak Monsieur  Leon tylko Luc (w sumie też na „L” 😉 ).  Za ladą sam przygotowuje wszystkie dania i napoje dla gości. Z kolorowej pasiastej torby zawieszonej z tyłu wyjmuje świeżą bagietkę. Potem kroi wędliny i ser… Do tego  trochę sałaty i kanapka gotowa. Jak mówi właściciel, serwuje tylko najlepsze produkty, które w większości pochodzą z Francji.  Bagietki kupuje u Vincenta na Nowym Świecie. Jedyny zgrzyt to supermarketowa niezbyt wysokich lotów oliwa, którą zauważam za barem, ale jak tłumaczy właściciel to tylko na początek i ma się zmienić, z wszystkim na otwarcie się nie wyrobił.Monsieur Leon

Monsieur Leon

Przekąski, kanapki i sałatki stanowią krótkie menu lokalu. Do wyboru jest kilka talerzy z wędlinami, serami.  Jeśli je zamówimy możemy spróbować  m.in. takich przysmaków jak szynka serrano, francuska kiełbasa z Ardette, rosette, ser Comte, baskijski ser owczy, brie. W menu są także kanapki z serem i wędliną oraz proste sałatki, w tym jedna o dopasowanej do lokalu nazwie – Madame Leon :-). Do tego wino m.in. ekologiczne, a  także piwo.

Zamawiamy Sałatkę Pirenejską (32 zł) i Sandwich Mixte (20 zł). I jedna i druga są rozmiarów iście nie francuskich 😀 Sałatka to mix sałat, roszponka,  pomidorki koktajlowe, szynka dojrzewająca, a także baskijski owczy ser. Do tego oliwa i balsamico. To najprostsza sałatka, z dobrym, intensywnym lekko słodkim serem i świetną wędliną. Chrupiąca, kolorowa, z dobrymi i świeżymi składnikami. Pierwszorzędna. Kanapka jest również słusznej wielkości. Wśród jej składników znajdziemy szynkę, masło, sałatę, roszponkę i ser Comte… Ser Comte to 18 miesięczny ser dojrzewający doskonale wzbogacający smak kanapki. Przed wyjściem dostaję jeszcze na spróbowanie kawałek suszonej francuskiej kiełbasy. Jest lekko pikantna, wyśmienita.

Monsieur Leon

Monsieur Leon

Sympatyczny właściciel jest przejęty swoją rolą. Po przyjęciu zamówienia ostrzega, że przygotowanie naszych dań potrwa dokładnie 8 minut 🙂 Po jedzeniu dopytuje się czy smakowało. Co nie jest normą w warszawskich lokalach zwraca też uwagę na naszego Smakusia. Pyta się czy może poczęstować dziecko cukierkiem, przy zamówieniu wody dla dziecka dopytuje czy podać wodę zimną czy ciepłą i czy podać rurkę. Niby takie proste rzeczy, ale  to nadal rzadkość…

Monsieur Leon to niewielkie sympatyczne bistro z prostymi przekąskami. To takie miejsce,  do którego można wpaść wracając z pracy do domu albo umówić się na wino z przyjaciółmi. Gdy wychodzimy, w lokalu znów jest pusto, a wiatr podnosi obrusy na stolikach ustawionych na zewnątrz… Pogoda się trochę psuje… Jak to bywa zwykle w Warszawie w kwietniu… Trzymam kciuki żeby wiosenny wiatr przyniósł jak najwięcej gości  i to nie tylko takich, którzy trafią tu przypadkowo po spacerze w Łazienkach…

Monsieur Leon, ul. Sulkiewicza 5, Warszawa, Śródmieście, tel. 514 396 559

Podsumowanie

Dzielnica: Śródmieście

Kuchnia: francuska

Ceny: 20-40 zł

Typ lokalu: bar, winiarnia

Przewodnik: nowe miejsca

Dodatkowe wymagania: lokal przyjazny rowerom, ogródek letni

Okazja: lunch, spotkanie z przyjaciółmi

10 Responses to Monsieur Leon

  1. Kasia says:

    Bardzo fajnie Pani pisze. Świetny pomysł na bloga, bardzo przydatny. Dzięki 🙂

  2. Rzeczywiście właścicielowi udało się stworzyć niepowtarzalny klimat jak na warunki warszawskie. Tak jak nadmieniono w artykule, wydaje się to być zasługą jego serdecznego usposobienia i troski; będąc w lokalu czuję się jak ‚przyjaciel rodziny’.
    Oferta gastronomiczna to kilka przepysznych luksusowych produktów (serwowanych saute jak i w kombinacjach sałatkowo-kanapkowych). Podniebienie podpowiada, że zostały one starannie wybrane, również ze względu na źródło – sprowadzane są prosto z Francji. Nawet kawa przygotowana w niepozornie wyglądającym ekspresie smakuje przednio.
    Oby więcej takich lokali w Warszawie.
    P.S. Proszę poprawić adres na SULKIEWICZA.

  3. Piotr says:

    Ale smacznie się czytało, jak kawałek powieści, bom ciekaw był co dalej:) I trzymałem kciuki za bohatera-właściciela. Śledzę z niecierpliwoscią kolejne wydania kulinarnej powieści w odcinkach.

  4. Agnieszka says:

    Przystanek na rowerowej przejażdżce: serdeczna atmosfera, uśmiechnięty właściciel, pyszne jedzenie i bardzo dobre wino. Niczego więcej nie trzeba na rozpoczęcie majówki 🙂

  5. Alicja says:

    tak – tak właśnie było : leniwy, niedzielny spacer po ucieczce z ludnych Łazienek
    i bardzo, bardzo miłe zaskoczenie. Na pewno tu wrócę.
    Alicja

  6. Tadeusz says:

    Jako sąsiad spod siódemki i zarazem gość „Monsieur Leona” (nie tak częsty, jakbym sobie tego życzył), zapewniam, że nie ma drugiego takiego miejsca w Warszawie! Kawałeczek paryskiego bistra plus urok właściciela, który choć Paryżanin pochodzi z południa Francji. Stamtąd też sprowadza znakomite młode wino… Pozdrowienia serdeczne dla wszystkich Gości, Tadeusz

  7. mikomiki says:

    Całe lata czekałem na gastronomiczne miejsce w Warszawie, do którego będę chciał wracać. Częściowo oczekiwanie to spełniła Dziurka od Klucza, której jestem stałym gościem. Ale dopiero Luc i jego Monsieur Leon sprawili, że mogę z czystym sumieniem przyznać: mam już „swoją” knajpkę w Warszawie. I choćbym zawsze miał w niej jeść to samo – bagietkę z roszponką i owczym serem – będę tam wracał i popijał ją kieliszkiem porządnego domowego czerwonego wina. I tylko jedno mnie martwi: czy Luc nie zmęczy się za szybko samodzielną obsługa tego absolutnie uroczego bistrot…

  8. Le5zek says:

    Już nie obsługuje sam,ma francuskojęzycznego pomocnika.

Odpowiedz na „PiotrAnuluj pisanie odpowiedzi