Vabank ? Lepiej postaw na inną kartę

18 lutego 2011

W samym centrum, bo na rogu Świętokrzyskiej i Kubusia Puchatka pojawiła się restauracja Vabank lunch & drink. Jak sama nazwa wskazuje lokal skierowany jest do pracowników okolicznych biur w godzinach lunczowych i do szerszego grona w godzinach wieczornych. Kiedy zaglądam tam w czasie lunchu, jest prawie pusto. Tylko dwa stoliki zajęte. Trochę się czuję tu  jak w Warsie. Długi lokal z niewielkimi stolikami ustawionymi wzdłuż baru. Kolorystyka biało-pomarańczowo-czarna robi dość smutne wrażenie. Jako dodatek nie poprawiający mało interesującego wystroju, czerwone walentynkowe dekoracje. Trochę zbyt kiczowato jak dla mnie. Na stolikach stoi informacja o oferowanych zestawach lunczowych. Za 19 zł można tu zjeść zupę i drugie danie, jedno z dwóch do wyboru. Menu lunchowe zmienia się codziennie, ale akurat z dzisiejszego ciężko mi coś wybrać. Dlatego proszę o kartę i przeglądam kolejne strony. Uwagę moją przykuwa strona z daniami dietetycznymi.

To napewno wyróżnik restauracji Vabank. Sporo tu różnych dań dla tych, którzy są na diecie  na białkowej Dukana. Podobnej oferty nie widziałam w innych restauracjach. Zamawiam zupę  cukiniową i sałatkę z tuńczykiem z grilla marynowanym w bazylii i chilli z sosem miętowo-limonkowym (28 zł). Upewniam się, czy tuńczyk nie jest zbyt pikantny, bo jeszcze nie mogę jeść bardzo ostrych dań. Zupę i sałatkę dostaję jednocześnie, mimo, że o to nie prosiłam. Może chcieli zrobić wrażenie szybkością serwowania dań. Zaczynam od zupy. Zupa z cukinii z serem ricotta i parmezanem  (12 zł) okazuje się być niestety mdła i nijaka. Ricotty nie czuć, parmezanu ani przypraw też.  W czasie kiedy jem zupę, kompletnie stygnie mi tuńczyk z grilla – główny składnik sałatki.Tuńczyk jest zimny i jak dla mnie zbyt surowy, co zgłaszam kelnerce. Po kilku minutach uzyskuję wyjaśnienie, że tuńczyk taki być powinien. tzn zimny i surowy?

Owszem powinien być w środku lekko różowy, ale moim zdaniem jest zbyt surowy i po prostu niesmaczny. Do tego nie czuję w nim wogóle przypraw, ani bazylii ani odrobiny ostrości chilli, o którym mówiła kelnerka. Za to całość wieńczy przepyszny sos miętowo-limonkowy. Zjadam więc sałatę z sosem, a tuńczyka zostawiam na talerzu. Vabank niestety jak na razie nie jest restauracyjnym asem, więc ja zarówno na lunczowe jak i wieczorne wyjścia, postawiłabym raczej na inną kartę.

Restauracja Vabank, ul.Świętokrzyska 5 (róg Kubusia Puchatka)  (restauracja zamknięta)

Podsumowanie

9 Responses to Vabank ? Lepiej postaw na inną kartę

  1. VaBank says:

    Witamy serdecznie

    Na wstępie bardzo dziękujemy za tę jakże przydatną dla nas recenzję ! /pierwszą niezbyt pochlebną – tym cenniejszą/

    Zaskoczeni jesteśmy, że zaledwie kilka dni po otwarciu znależliśmy się internecie /nie mamy jeszcze strony,chociaż już można nas znależć na facebooku/.

    Co do odczuć dotyczących wystroju …o gustach się nie dyskutuje.
    Nie jest on przypadkowy i długo zastanawialiśmy się co do doboru detali – mimo ograniczeń powierzchniowych.

    Nawiązywać miał do prostoty linii i nowoczesnych trendów wprowadzonych w latach dwudziestych ubiegłego wieku , w którym to zresztą okresie osadzona jest akcja filmu
    “Va Bank”.

    Z uwagą, że dania niesłusznie otrzymała Pani jednocześnie pozostaje mi się tylko zgodzić i przeprosić … czasem ”nadgorliwość jest gorsza od ….”.

    Niemniej jednak kelnerka powinna w takiej sytuacji odpowiednio zareagować, dzięki tej recenzji wprowadzamy zmiany tak, żeby sytuacja się nie powtórzyła, załoga jest młoda i wymaga jeszcze doszkolenia co mamy nadzieję jest kwestią czasu – chociaż nie usprawiedliwia zajścia.

    Jeśli chodzi o kuchnię . . . namawiamy i zapraszamy do ponownej wizyty jesteśmy przekonani, że rehabilitującej.

    W razie jakichkolwiek uwag na niedociągnięcia z naszej strony do dyspozycji klientów ,w każdej chwili jest menager lokalu.

    Bardzo dziękujemy za odwiedziny oraz recenzję ,mamy nadzieję, że Pani poczytna strona przyczyni się do więkrzego zainteresowania naszą ofertą i umożliwi odnalezienie i osobistą ocenę naszego lokalu przez szersze grono klientów.

    Serdecznie zapraszamy
    Pozdrawiamy właściciele VaBank

  2. Dziękuję bardzo za odpowiedź na moją recenzję. To miło, że właściciele słuchają/ czytają swoich klientów. To chyba podstawa w tym biznesie, bo gotujecie przecież dla nas:) Zgadza się, o gustach nie ma co dyskutować, mi wystrój nie przypadł do gustu, innym może się podobać. Zresztą najważniesze w restauracji jest jedzenie i obsługa moim zdaniem. Cieszę się, że choć trochę mogłam się przyczynić do poprawy jakości obsługi. Jak będę w znów w okolicy to wpadnę zobaczyć co się zmieniło:)

  3. bukati says:

    Reakcja właścicieli na powyższą opinię bardzo zachęciła nas do odwiedzin. Rzadko jestem świadkiem takiej grzecznej dyskusji w Internecie, warto to docenić.
    Ja jestem na białkowej, mąż lubi dobre jedzenie, wystrój nas mało interesuje, więc w najbliższych dniach wybieramy się do Państwa. Pozdrowienia i powodzenia!!!

  4. Kielka says:

    Polecam restauracje wystrój bardzo ciekawy, widok jak to w centrum zawsze pełno ludzi, klimatycznie a co najważniejsze można zawsze zjeść coś ciekawego i dobrego

  5. S.I. says:

    Miom zdaniem wystrój świetny – nowoczesna, prosta forma, fajne kolory, wystrój walentynkowy na stolikach rzeczywiście trochę kiczowaty… Za to stanę w obronie kucharza! Jadłam już parę razy w tej nowej restauracji ((mała liczba klientów ??? … mi odpowiada, nie lubię zatłoczonych knajpek…) i wszystko zawsze mi smakowało. Polecam pierś z kurczaka z krewetkami w lekko pikantnym sosiku, puszyste, soczyste mięsko z diety Dukana. Polecam tatara (porcja ogromna, świeżutka, pachnąca), kurczaka „palce lizać” w sosie balsamiczno-truflowym, quasadiję z kurczakiam, żeberka ! Wszystko pyszne, świeże, dobrze doprawione. Jadłam też sałatę z tuńczykiem – tuńczyk był zrobiony jak polędwica pół twardo, pół miękko, bo tak się go jada i był … ciepły. Ja jestem ZA, zrobiłam nawet sporą rezerwację na imprezkę z kokeżankami, napewno będzie im smakować. Pozdrawiam wszystkich smakoszy. S.I.

  6. Radek says:

    Moi Drodzy, poniedziałek, najgorszy dzień tygodnia, praca, zimno i powoli chmury zasnuwają niebo. Na szczęście udało mi się wyrwać pod wskazany adres bo nic mnie tak nie kręci jak weryfikowanie zdania innych. Wpadłem do Vabanku jak Kwinto do sejfu. Zagrałem na etui od mojej komórki jak na ustniku od trąbki i zażyczyłem sobie stolika z widokiem. „To znaczy?”Zapytała urocza kelnerka głosem jak gorące minestrone, które chwile później wylądowało na moim stoliku. „To znaczy z widokiem na salę”, za oknem ludzie szarzy i smutni, a tu pomarańcz? kolor, pomarańcz, sztabki złota w sejfie, butelka Sangiovese Toscana i proste kojące estetyką linie z lat 30-tych. Pisałbym dalej, ale kelnerka znowu wyrywa mnie z zadumy podając spagetti z oliwkami. Sam już nie wiem czy Ona, czy sposób podania, czy głos, czy muzyka – coś powoduje, ze za oknem robi się słonecznie. czytam menu na cały tydzień, jedno duże mniam, pal licho dietę, pal licho szefa i nadgodziny, „Można wykupić abonament?” Druga lampka wina przepita doskonale zaparzoną kawą i espresso bez „k” w środku, czyli po włosku a nie po polsku!!! Deser? Pani głos jest deserem, ale owszem! Na bieżniku w brązowo złoty ornament ląduje jabłko w cieście z lodami. Cholera Królewna Śnieżka jakby je zjadła to zamieniłaby się w Larę Croft z „Tomb…” Ogólnie jestem zadowolony. Właściciele dwoią się i troją, czuję uwagę, ale dyskretnie businessowa, bez plątania się pod nogami. Dania nie wyglądają jak z baru dla Tir-owców. Sałatka jest jak główka nowalijki, a zupa jak słoneczny sierpień skąpany w pomidorach. Jutro kolejne dania. Zaczynam lubić to miejsce. Powiem Vabank – wrócę z gośćmi. Czy ja coś pisałem o jedzeniu? A po co, jedzenie to nie opis temperatury ryby, to opis emocji, wrażeń, to wypadkowa mojego stanu przed i po lunchu. Bon apetit. – Moi Drodzy. Następne recenzje wkrótce.
    P.S. Moja Siostrzenica mieszka w Bari, jem u niej kilka razy w roku i takiego bezpośredniego podejścia zawsze mi brakuje. Wpisuje na swoja mapę to miejsce, makaron jest tu, kawa jest tu, kremy, polędwice, sałaty, …nadciągam!!!

  7. Maryś says:

    Byłam w Vabanku chwilę po otwarciu i wracam tam, gdy tylko mogę! Jest to jedno z niewielu miejsc w Warszawie, gdzie można poczuć się „gościem” przez duże G. Odpowiedź właścicieli na recenzję wcale mnie nie dziwi- ilekroć tam jestem, zawsze starają się delikatnie zagadać (bardzo subtelnie, nie są natarczywi, nie przeszkadzają), zapytać czy wszystko smakuje i zachęcają do ponownych wizyt. Kelnerka bardzo sympatyczna, zawsze uśmiechnięta. Duży plus za kartę dla osób odchudzających się! Klimat Bardzo przyjazny w szarym i pędzącym centrum miasta. Gorąco polecam!

    • Betty says:

      Byłam w tej restauracji na imprezie organizowanej przez moich znajomych. Impreza super, jedzenie przepyszne, drinki bardzo dobre (i nie czekało się długo). Bardzo chętnie pójdę tam jeszcze raz. Może na kolację.
      Nie zgadzam się z opinia Restaurantici na temat tej restauracji. Myślę, że warto odwiedzić ten lokal jeszcze raz i sprawdzić kartę. Warto zwrócic uwagę, że karta skierowana jest także do ludzi na diecie Dukana – najbardziej obecnie popularnej. Nie widziałam takiej oferty w innych lokalach.
      Wystrój też jest bardzo fajny i mi sie podoba. Ale czy to jest najważniejsze?
      Ja stawiam na atmosferę, która jest tu super. Obsługa przemiła i szybka.
      Bardzo polecam ten lokal !!!

  8. Agata says:

    Byłam, jedzenie smaczne. Jedyne co mnie irytowało to.. menager, który zachowywał się jak pedał.

Dodaj komentarz