Aioli Cantine Bar Deli

1 grudnia 2012

Aioli Cantine Bar Deli to nowa restauracja, która otworzyła się niedawno na Świętokrzyskiej w miejscu San Marzano. Nazwa nawiązuje do sosu czosnkowego rodem z południa Europy, który podają tu prawie do każdego dania. Mają tu chyba wszystko co jest ostatnio modne w gastronomii. Jest common table, jeden z najdłuższych, a może nawet  najdłuższy w Warszawie. Nie zabrakło otwartej kuchni z krzątającymi się kucharzami w białych fartuchach. Są również burgery w menu, a swój osobny kąt mają także delikatesy, w których można zaopatrzyć domową spiżarkę.

Aioli Cantine Bar Deli

Lokal jest przestronny, a jego powierzchnia zdominowana przez dwa spore bary. Jeden otacza otwartą kuchnię, drugi to bar właściwy  wypełniony rzędami wiszących kieliszków i kolorowych  butelek z alkoholem. Ustawione w przestrzeni za barem wysokie stoliki sprzyjają wieczornemu drinkowaniu. Wystrój wskazuje na to, że lokal nastawia się na spożywanie trunków i życie nocne, choć to dopiero ma się rozkręcić, ponieważ właściciele czekają jeszcze na koncesję.  Dużą przestrzeń restauracji zajmuje stół socjalny, który sprzyja spotkaniom w większej grupie. Pojedynczych niskich stolików, jak na tak spore wnętrze, jest stosunkowo niewiele. Zaraz po wejściu, po lewej stronie umiejscowił się kącik z delikatesami, można w nim wybrać i kupić m.in. pieczone na miejscu pieczywo, oliwę czy konfitury. Zaraz obok na barze przy otwartej kuchni kuszą wystawione różnorakie smakołyki takie jak sery czy szynka prosciutto. W głębi widać kucharzy przy pracy. Wystrój, mimo kilku dość modnych i opatrzonych już w innych miejscach elementów, jest oryginalny, urządzony z gustem i robi wrażenie.

Po raz pierwszy wpadam do Aioli w ciągu tygodnia wieczorem, zaledwie kilka dni po otwarciu. Większość niskich stolików, przy których można wygodnie usiąść, jest zajęta. Wygląda na to, że miejsce choć czynne od niedawna i jeszcze bez koncesji już tętni życiem…

Aioli Cantine Bar Deli

Przeglądam krótką kartę menu. Nie ma w nim niespodzianek, czy dań wybitnie oryginalnych. W karcie znajdziemy pizze, tak popularne ostatnio wszędzie burgery, a także sandwiche i sałatki. Jest również osobne menu śniadaniowe. Kelnerka na życzenie wymienia także listę dostępnych deserów.

Obserwując sąsiednie stoliki, odnotowuję, że większość osób wybiera burgery, co świadczy o tym, że burgerowa moda rozkręciła się już w Warszawie do granic możliwości. Ja tym razem zamawiam Sałatkę Rostbeef (25,90 zł), choć burgera próbuję od  mojej przyjaciółki, z którą umówiłam się tu dziś w celach inspiracyjno-plotkarskich. W sałatce oprócz pysznej, różowej wołowiny, znajduję także buraki, jajko w koszulce, szpinak, fasolkę szparagową, orzechy i marynowaną cebulę. Na tle innych sałatek dostępnych w warszawskich lokalach, ta zdecydowanie wyróżnia się ciekawym zestawieniem składników i intrygującym bogatym smakiem. Burger Aioli (26,90) to również niczego sobie propozycja, choć jeśli chodzi o mięso i dodatki (pomidory, cebula, sałata, korniszony, ser) to ciut ustępuje moim zdaniem burgerom z popularnych, stołecznych burger barów. Burgerowi towarzyszą doskonałe frytki i pyszna sałatka zaserwowana w małym słoiczku. Podoba mi się bardzo pomysł podawania Aioli – praktycznie do każdego dania. To niespotykane i kreatywne rozwiązanie. Jeśli chodzi o sam sos, to ma inną konsystencje niż najbliższe mi hiszpańskie aioli, jest bardziej wodnisty, nie tak gesty jak przywykłam  jadać w lokalach czy sama robić. Ja akurat wolę hiszpańską odmianę sosu, choć  temu też ciężko coś zarzucić jeśli chodzi o smak..

Aioli Cantine Bar Deli

Aioli Cantine Bar DeliNa koniec skuszone opisem deserów, które przedstawia sympatyczna kelnerka, zamawiamy na spółkę mus  z jogurtem i owocami.  Podany jest w małym słoiczku, takim samym, jak sałatka towarzysząca burgerowi. To ciekawe, smakowite i niezbyt słodkie owocowe zestawienie.

Zadowolona z jedzenia, atmosfery i sympatycznej obsługi jak zwykle robię kilka zdjęć wnętrz do ilustracji blogowego posta. Spotykam się z mało sympatyczną, a nawet napastliwą reakcją managerki, która zatrzymuje mnie przy wyjściu. Rozumiem, że chce wiedzieć po co robię zdjęcia, nie jest to żadna tajemnica, tylko ten agresywny i daleki od uprzejmości ton…  Zostawia to nutkę niesmaku po bardzo udanej i smakowitej wizycie…

Pozostając jednak głównie pod wrażeniem świetnych smaków i estetycznego wystroju, wracam do Aioli już kilka dni później. Tym razem na sobotnie śniadanie. Wygląda na to, że miejsce i rano cieszy się popularnością.  Spotykam także innych piszących o jedzeniu blogerów, których relacje zapewne niedługo pojawią się na sieci… Tym razem nikt nie robi problemów ze zdjęciami… Na śniadaniowe menu składa się kilka różnych propozycji. Można zjeść widowiskowo nadzianą na szpikulec świeżą bagietkę z masłem i różnymi konfiturami (9,90 zł), jogurt z brioche (19,90). Jest także śniadanie w stylu hiszpańskim czyli bagietka z musem pomidorowym, prosciutto i serem owczym (12,90 zł), tradycyjne śniadanie Baguette & Eggs (19,90) oraz wersja dla miłośników pizzy – Brekkie Pizza (19,90). W skład każdego z zestawów wchodzi także gorący lub zimny napój.

Wybieramy opcje śniadaniowe dla głodniejszych czyli zestawy Baguette & Eggs i Breakkie Pizza. Pierwszy zestaw to naprawdę kompleksowe podejście do śniadania. Choć na początku wygląda całkiem niewinnie to jednak okazuje się opcją niezwykle sycącą – jajka (przyrządzone według życzenia klienta), smażony bekon, kiełbaski, grilowany pomidor, pokaźny kawał pysznej bagiety, masełko z ziołami… wszystko smaczne i bez zarzutu. Pat mówi, że po takim śniadaniu będzie miał ochotę dopiero na kolację 🙂 … ale niedługo musi mi przyjść z pomocą.  Breakkie Pizza okazuje ponad moje (całkiem co prawda spore) możliwości. Ta porcja to placek z pizzy, na którym położone są plastry prosciutto i jajka sadzone oraz szpinak … Mimo pomocy Pata i Smakusia, nawet w trójkę nie dajemy rady całości, trochę zostaje na talerzu… To była opcja dla prawdziwie głodnych głodomorów! Obsługa cały czas była bardzo sympatyczna i uprzejma… Po tak miłym rozpoczęciu dnia spokojnie mogłam udać się na Urban Market (aczkolwiek moje możliwości kosztowania różnych specjałów były przez wizytę w Aioli bardzo ograniczone).

Aioli Cantine Bar deli

Aioli Cantine Bar deli

Aioli to proste smaki w dobrym wykonaniu. Na dobre rozpoczęcie, przetrwanie i miłe zakończenie dnia… Ja będę wracać…

Aioli Cantine Bar Deli, ul. Świętokrzyska 18, tel. (22) 290 10 20

 .

Więcej zdjęć z Aioli Cantine Bar Deli znajdziesz na fanpage’u Restaurantica.pl na Facebooku.

10 Responses to Aioli Cantine Bar Deli

  1. Magdalena says:

    zdjęcia czaderskie 🙂 pójdę na pewno!

    myślisz, że zauważą jak wydłubię te cudne biało czarne płytki z podłogi? tudzież wyjdę z lampą bądź hokerem???

  2. restaurantica says:

    biorąc pod uwagę, że ciężko mi było wyjść z moim aparatem… myślę, że hokera też raczej nie przepuszczą:)

  3. Kamila says:

    Ja też na pewno się wybiorę. Wygląda super, ciekawe jak smakuje 🙂

  4. hania-kasia says:

    Mam w planach odwiedzenie tego miejsca.

  5. Agata says:

    Czy sałatka rostbeef, którą jadłaś była na ciepło?

  6. Aleksandra says:

    W ostatnią sobotę wybrałam się do Ailoli ze znajomymi- 6 osób. Nie dostaliśmy osobnego stolika, tak jak chcieliśmy, usadzono nas przy wspólnym wielkim stole. Nie było źle, zostaliśmy i czekaliśmy na obłsługę. Po przyjeciu zamówienia (min. Prosecco), kelner przyniósł napoje, ale nie mogąc sobie poradzić z butelką „bąbelków” powiedział, ze pobiegnie na zaplecze po inną, otwartą już (!!!!) butelkę. Realaizacja zamówienia na poszczególne dania to był kabaret jakich mało. Podczas, gdy jedna para zjadła już oba dania, trzy osoby dostały dopiero po jednym daniu, natomiast ostatnia z osób przez 1 godzinę 50 minut czekała na pizzę- siedziała głodna patrząc jak inni jedzą. Pan kelner, po kilkakrotnej interwencji z anszej strony, obiecał nie wciągać tej pizzy do rachunku- jednak po otrzymaniu rachunku ze zdziwieniem stwierdziliśmy, ze… pizza na nim jest:(
    Co do jakosci dań, to była to bardzo przeciętna jakość- prawie wszystko było mało „doprawione”.
    -Sałatka Rostbeef nieokreślona, mięsa jak na lekarstwo
    – Burger : dobra buła i dodatki, przeciętne mięso
    – Pizza prosciutto mało wyrazista, choć na pochwałę zasługuje cieniutkie ciasto
    – Sałatka z mozarellą, jak dla mnie nietrafiony jest dodatek w postaci tartej czekolady
    – Pizza z chorizo- smaczna, to chyba zaleta chorizo, które samo w sobie jest dość aromatyczne i intensywne w smaku
    Pisałaś, że sos aioli był rzadszy, niż dotąd spotykane w restauracjach, my natomiast dostaliśmy sos o konsystencji gęstego majonezu.

    Co do samego miesjca, to jest to bardzo ciekawe wnętrze, zaaranżowane tak, że duża przestrzeń nie przytłacza. Świetne miejsce na drinka z przyjaciółmi, pod warunkiem, ze siedzi sie dość blisko, bo muzyka (DJ) gra bardzo głośno i momentami trzeba do siebie prawie krzyczeć. Na randkę polecam jednak spokojniejsze miejsca:)

    Ponieważ podobała mi sie atmosfera a pan Manager, który w ramach rekompensaty za potknięcia (nie ten stół, o który prosiliśmy, brak zgrania w czasie podawania potraw) poczęstował nas dodatkowym Prosecco, to damy temu miejscu jeszcze kiedyś szansę, póki co jednak, przetestujemy kilka innych miejsc na mapie kulinarnej Warszawy.

    • restaurantica says:

      Dzieki za relację. Ostatnio słyszałam różne o nich opinie już jakiś czas po otwarciu, więc sprawdzam ich ponownie niedługo, zobaczę czy coś się zmieniło, sos zmienili z tego co słyszałam…

  7. kaj says:

    brak klimy, tloczno, porcje male, smak ok ale nie na „wow”. generlANIE JESTEM na nie

  8. Anna says:

    Totalna porażka, jeśli chodzi o obsługę. Dłużej się już chyba czekać nie dało… zamówiliśmy 4 burgery, przyszły prawie po godzinie bez sałatek. Jak już skończyliśmy burgery przyszły sałatki… nikt się nas nie spytał czy nam smakowało, czy chcemy może coś do picia jeszcze, (bo czekając wypiliśmy wszystko) czy może chcemy popielniczkę. A w ramach zadość uczynienie (po interwencji rzecz jasna) obniżyli nam rachunek o 5% = 6 PLN. Szczerzę słabo, podejrzewam, że jedna sałatka była warta 6 PLN a co dopiero cztery… Smutne. Never again.

Odpowiedz na „AleksandraAnuluj pisanie odpowiedzi