Mała Polana Smaków
26 kwietnia 2015
Wiosna to czas obiadowania na powietrzu, na trawie, w plenerze, na polanie… To czas letnich ogródków i promieni słońca zaglądających nam w talerze. Ogródkiem skusiła nas w sobotnie popołudnie restauracja Andrzeja Polana – Mała Polana Smaków. Co prawda lokal nie mieści się na polanie i nie ma tu mowy o kulinarnej uczcie w naturze, ale ogródek letni, który niedawno pojawił się przed lokalem jest dosyć przyjemny. Znalazły się tam elementy polany w postaci kreatywnego dużego stołu ustawionego na zewnątrz z trawą rosnącą na środku, a od zielonego parku odgradza nas tylko niewielka uliczka z zaparkowanymi samochodami.
To nasza druga wizyta w restauracji, poprzedni raz byliśmy tu jeszcze zimą, niedługo po otwarciu. Za pierwszym razem wrażenia były pozytywne z jednym zgrzytem w postaci przesolonego dania, które zdaniem obsługi nie było przesolone, więc mieliśmy wtedy małą dyskusję na ten temat. Pozostałe wspomnienia smakowe były jednak bardziej na tak, dlatego wracamy do Małej Polany Smaków na wiosnę, siadamy w nasłonecznionym ogródku z widokiem na park. Oprócz nas zajęte są 2-3 stoliki na zewnątrz, w środku lokalu jest prawie pusto. Obsługuje nas ten sam kelner co poprzednio. Gdy proszę żeby mi coś polecił, pyta z uśmiechem: rozumiem mam polecić coś co nie będzie zbyt słone 🙂 Wygląda na to, że sobie nas dobrze zapamiętał… Pamiętał również nawet poszczególne dania jakie zamawialiśmy co należy zapisać na plus obsłudze.
Obecna karta różni się od tej, z której mieliśmy okazję zamawiać za pierwszym razem. Właściwie większość dań jest inna, albo lekko zmieniona. Mała Polana Smaków serwuje dania kuchni polskiej, z polskimi składnikami, ale w nowej, nieoczywistej odsłonie. W krótkiej karcie znajdziemy więc śledzia bałtyckiego, tatara, pierogi, rosół, gołąbki czy zalewajkę, ale wszystko podane w mało tradycyjnej formie. Menu podzielone jest na cztery części. Mamy więc „mały talerz”, pod którym kryje się pięć przekąsek, „głęboki talerz” z listą czterech zup, „duży talerz”, czyli sześć dań głównych, a całość zamyka złożony z trzech pozycji „słodki talerz”. W dzisiejszych wyborach kierujemy się przede wszystkim podpowiedziami kelnera, większość z wybranych dań to jego rekomendacja.
Rozpoczynamy od amouse bouche szefa kuchni, czyli ciepłych bułeczek, słonecznikowej pasty i zielonej wiosennej sałatki z kiełków, rzodkiewki, marchewki i małosolnego ogórka. To kolorowy, przyjemny wstęp do uczty na polanie. Na nasze właściwe przystawki nie czekamy zbyt długo rozkoszując się promieniami słońca i tym, że wreszcie możemy zjeść obiad na powietrzu z widokiem na zielony park. Pozytywnym, oryginalnym zestawieniem smaków zaskakuje Rostbef na różowo, zielone jabłko, tarty chrzan, jarzębina, musztardowiec (39 zł). Mięciutkiemu mięsu pociętymi w plasterki ala carpaccion towarzyszą smaki słodkie, lekko kwaśne, owocowe pochodzące z cieniutkich plasterków zielonego jabłka. Mocny kontrapunkt stanowi jarzębina dorzucając tu i ówdzie kilka nut mocnych i gorzkich, przełamując tym samym dominującą słodycz dania. Z zup poprzednio próbowałam rosołu, teraz mam ochotę na zalewajkę à la żurek – kelner przekonuje nas jednak do innego wyboru. Kremowa koperkowa, łosoś, czarnuszka, puree chrzanowe (25 zł) jest aksamitna, delikatna, na dnie talerza znajdujemy chrzanowe purée w towarzystwie rewelacyjnego łososia. Zupa jest dobrze przyprawiona, a smaki idealnie zbalansowane.
Gołąbki to już stała pozycja w menu Małej Polany Smaków, zmieniają się tylko poszczególne składniki dania i dodatki. Ponieważ podczas poprzedniej wizyty to właśnie gołąbek wbił nam się w pamięć najprzyjemniej spośród skosztowanych dań, to tym razem również nie możemy go pominąć. Gołąbek z młodej kapusty, żurawina, kasza jęczmienna, chrzan (39 zł) to dwa kształtne zawiniątka. Młoda kapusta owija szczelnie doskonale przyprawione wieprzowe mięso, całości towarzyszy śmietanowy sos, a także chipsy ziemniaczane. Danie ma mocna koperkową nutę, jest delikatne, kremowe. W porównaniu z innymi daniami tylko poprawna, ale już nie porywająca jest Kaczka na miękko, pęczak z botwinką, czarna porzeczka (45 zł). Udo z kaczki jest mięciutkie i świetnie przyrządzone, jej towarzystwo budzi już mniej emocji, choć ciężko mu coś zarzucić.
Daniem, które podbija nasze serca podczas dzisiejszej uczty na polanie jest jednogłośnie Żebro wołowe, jabłko, kalarepka, ogórek zielony, sos mięsny (46 zł). Prezentuje się dostojnie i po królewsku. Każdy kolejny kęs wprawia mnie w zachwyt i wywołuje błogą radość na mojej twarzy. Tak właśnie smakuje danie idealne. Wołowe mięso podane z kością jest tak delikatne, że rozpływa się w ustach. Kość i tłuszcz nadają daniu wyrazistego i charakterystycznego smaku. Mięsu towarzyszą grillowane warzywa i owoce: kalarepka, cebula, ogórek, jabłko ugotowane w punkt, na chrupko. Pod kością ukrywa się słodkawe purée z nutą chrzanu. Jest bosko. Porcja okazuje się być ogromna, szczególnie po skosztowaniu czekadełka oraz przystawek… Nie mamy już nawet odrobiny miejsca na deser, a szkoda, bo beza z rabarbarem i białą czekoladą czy biszkopt z buraka z ananasem, jogurtem i czarnym bzem brzmią bardzo zachęcająco…
Mała Polana Smaków, niby taka mała, bo tylko kilka słoików wewnątrz i kilka na zewnątrz. A smaki jakich tu doświadczymy niewiele mają wspólnego z małością, wcale nie są małe, a nad wyraz bogate głębokie i przemyślane. To zdecydowanie jedno z tych miejsc, do których wielokrotnie wrócę i które chętnie polecę komuś, kto chce ugościć polską kuchnią zagranicznych gości. Jest tu po polsku, ale inaczej. Nie nudno, nie tradycyjnie, a kolorowo, z pomysłem i sercem.
Mała Polana Smaków, ul. Belwederska 13, Warszawa, Mokotów, tel. 22 400 80 48
Podsumowanie
Dzielnica: Mokotów
Kuchnia: polska
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: restauracja
Dodatkowe wymagania: miejsce do parkowania, ogródek letni
Okazja: babskie ploty, elegancka kolacja, kolacja we dwoje, lunch, spotkanie biznesowe, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi
Mialem wrazenie ze zostawilem tu komentarz, ale moze nie spelnial standardow 🙂
A zatem:
Kuchnia … super, kazdy element potrawy jest wyczuwalny w znaczacy sposob, mozna sie odrobine podelektowac i nacieszyc jedzeniem… rzadkie doswiadczenie w Wwie
Miejsce … super, z widokiem na Morskie Oko, i ten odrobine „remontowy” wystroj
Obsluga… dobra, do czasu – jedno z dan bylo za slone, starsza osoba – po prostu jej nie smakowalo, pan Kelner powiedziel nam ze to tak ma byc – czytaj „Wy …… sie nie znacie”, slabo \
Powrot… tak, dam im szanse ale jesli znowu uslysze ze sie nie znam, well w koncu placic 350 za 4 osoby moge w wielu miejscach:)
Przyjemna lokalizacja mimo zaparkowanych aut oddzielających lokal od parku, który zachwyca. Zaskakująco małe miejsce,ale latem cześć na zewnątrz pomaga.
Menu niby krótkie, ale proporcjonalne do wielkości lokalu. Dania prezentowane są w karcie jako zestaw składników i trudno się domyśleć jak przygotowane, gdzie np żurawina czy w gołąbki czy tez na golabku a załoga wyraźnie znudzona nieustannym tłumaczeniem… Generalnie obsługa robi wrażenie jakby była z doskoku w jakiejś przerwie do innej kariery. Na pytanie co jest wiodąca potrawa odpowiedz brzmi : to zależy co sie lubi. No niby prawda, ale nie zachęcająca.
Czekadelko przyjemne.
Wina,choć mały wybór na lampki, dobre i rozsądnie wycenione.
Kuchnia…… Ładna prezentacja, ale dania nierówne. Smażone kurki przesolone a podawana z nimi grzanka nasiąknięta tłuszczem. Kaczka rozpływający się w ustach, ale już jagnięcina po brzegach sucha jakby długo czekała w kuchni na swoją chwile.
Desery opuściliśmy, bo serwowane tylko tak jak opisane a np lody, które występują w deserach już nie do zamówienia oddzielnie. Szkoda, bo byłyby dobrym prostym zakończeniem dosyć jesiennego menu.
Szanse damy, bo uwagi drobne, nie wymagające nakładu i z serca płynące, a jednocześnie sprawdzimy podejście właściciela i zespołu.