Skamiejka – po zupy i pierogi jedźcie na Pragę!
24 marca 2019
Skamiejka to po rosyjsku ławeczka. Restaurację z ławeczką w nazwie prowadzi na Starej Pradze rodowita Rosjanka pani Tamara. Jak to się dzieje, że po ośmiu latach od otwarcia trudno tu zjeść bez rezerwacji? Czy sprawia to wyjątkowa, domowa atmosfera miejsca czy dobra kuchnia ze wschodu? Co stoi za popularnością Skamiejki?
Skamiejka od ośmiu lat przyciąga miłośników kuchni ze wschodu do swojego klimatycznego lokalu zlokalizowanego w sercu warszawskiej Pragi, tuż za Wytwórnią Wódek Koneser. Magnesem jest nie tylko kuchnia, oryginalne wnętrze, ale i urocza, pochodząca z Rosji właścicielka pani Tamara, która krząta się po lokalu upewniając się, że goście są zadowoleni.
Długo zwlekałam z wizytą w Skamiejce. Od dawna była na liście lokali do odwiedzenia, ale jakoś nie było nam po drodze… Postanowiłam jednak, że już nie będę dłużej czekać i … udało się zarezerwować stolik dopiero za czwartym razem! Lokal od lat cieszy się dużą popularnością. Zarówno podczas naszej nieudanej próby zjedzenia tam bez rezerwacji jak i podczas naszej wizyty restauracja jest pełna i co chwilę wchodzą kolejni chętni goście dopytując o wolne miejsca. Bez rezerwacji znaleźć stolik udaje się niezmiernie rzadko, przynajmniej w weekendy.
Wystrój jest przytulno-domowy z dość ekscentryczną stylistyką. Wnętrze wypełnione jest różnymi bibelotami, które ze sobą nie mają wiele wspólnego, poza nawiązaniem do Rosji. Są tu okładki rosyjskich albumów, książki, ozdoby, poduchy, ikony, lampy, samowary, obrazki, matrioszki, instrumenty muzyczne. Poczujecie się tu trochę trochę jak u babci czy wiekowej cioci ze Wschodu, która upodobała sobie zbieractwo.
KUCHNIA ZE WSCHODU
Specjalnością restauracji są rosyjskie specjały przyrządzane według oryginalnych przepisów. W krótkiej, zwięzłej karcie znajdziemy kilka rodzajów pierogów z różnymi nadzieniami takich jak pielmieni, wareniki, chinkali. W kuchni wschodniej, podobnie jak w naszej, bardzo ważne są zupy, nie zabrakło ich też w karcie Skamiejki – do wyboru są cztery: solanka, charczo, barszcz ukraiński i ucha. Zjemy tu też śledzia, pasztet, boeuf strogonowa, żarkoje czy blinczyki.
PO ZUPY WARTO TU JECHAĆ
Pierwsze co pojawia się na stole to chleb z domową musztardą i śmietaną. „Tej musztardy to tylko tak troszeczkę proszę spróbować, bo jest piekielnie ostra” – ostrzega kelnerka. Ma rację, musztarda kręci mocno w nosie i wyciska łzy z oczu. Właściwy obiad rozpoczynamy od talerza domowych pikli (czyli kwaszonych ogórków i pomidorów) podanych z plastrami słoniny (8 zł). To przyjemny początek, szczególnie pomidory zyskują moją sympatię i najszybciej znikają z talerza. Śledź w zalewie z gorczycy (12 zł) podawany jest z cebulką i olejem. Mięsiste i soczyste ryby, które zostały wcześniej zamarynowane, są aromatyczne, lekko korzenne i takie jak trzeba.
Jako miłośniczka zup nie mogę ich nie spróbować w Skamiejce. Solanka (14 zł) z wołowo-wieprzowym mięsem, ogórkami kwaszonymi, kaparami, oliwkami i plasterkami cytryny jest idealnie ale nie przesadnie kwaśna, sycąca, z oczkami tłuszczu, który dodaje smaku, bardzo udana. Nie ustępuje jej także bardzo przyzwoity barszcz ukraiński (12 zł) gęsty, lekko słodki, wypełniony kapustą, fasolą, burakami i ziemniakami. Po te zupy można tu jechać nawet z odległych zakątków stolicy.
PIEROGI JAK TRZEBA
Próbujemy też pierogów. Wareniki (18 zł) dostępne z trzema różnymi nadzieniami można zamawiać też jako miks dwóch smaków. Mają idealnie cienkie ciasto i pełne smaków nadzienia: zarówno te z kaszą gryczaną i białego sera jak i te z ziemniakami z smażoną cebulą. Jedzenie ich to przyjemne doświadczenie. Miłośników wytrawnych naleśników ucieszą zapewne blinczyki (20 zł), czyli drożdżowe naleśniki pszenno-gryczane z serem białym i łososiem, choć dla mnie nadzienie było ciut za suche.
Trochę rozczarowuje Żarkoje (22 zł) z założenia gulasz z wieprzowiny z ziemniakami, czosnkiem i marchewką. W tradycyjnym glinianym garnku znajdziemy jednak głównie ziemniaki, niestety samego mięsa i pozostałych składników jest tu niewiele. Mimo mojej wielkiej miłości do kartofli, wolałabym w gulaszu ciut więcej mięsa.
Na deser tym razem nie mamy już miejsca, ale na zakończenie czeka na nas jeszcze niespodzianka. Rachunek dostajemy w kolorowej matrioszce, żeby go zapłacić musimy dostać się najpierw do środka – rozkładając babkę po babce. Pomysłowo.
Skamiejka to miejsce, które niewątpliwie odniosło sukces. Niewiele jest w Warszawie restauracji, które po ośmiu latach od otwarcia są pełne ludzi i bez rezerwacji ciężko się do nich dostać. Domowa, ciepła rodzinna atmosfera przyciągają tu jak magnes rodziny z dziećmi, studentów i seniorów, którzy wpadają tu na zupę czy pierogi. W połączeniu z sympatyczną obsługą, przystępnymi cenami i niezłą kuchnią to miejsce, które szybko nie zniknie z gastronomicznej mapy Warszawy.
Skamiejka, ul. Ząbkowska 37, Warszawa, Praga Północ, tel. 512 123 967
Podsumowanie
Dzielnica: Praga Północ
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja
Okazja: babskie ploty, lunch, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi