Karpielówka – po góralsku

27 maja 2008

Tym razem eksplorowałam dalekie od mojego miejsca zamieszkania krainy czyli Ursynów. Świeżo poznany tubylec (czytaj mieszkaniec Ursynowa) polecił Karpielówkę i tam też się udaliśmy. Wystroj swojski, góralski, nadaje się na rodzinny obiad, elegancką kolację czy specjalne uroczystości jak np. komunie, których pełno ostatnio w weekendy we wszystkich warszawskich lokalach. Tym razem też było sporo gości komunijnych. Menu pełne tłustych, sycących wielkich dań, choć i sałatkowicze mają z czego wybrać. Tym razem nie byłam sałatkowiczem. Zamówiłam żurek który był przepyszny, czuć w nim było czosnek, pyszną kiełbaskę, jedyny jego mankament to przesadna tłustość, ale nie jest to niespodzianka przy degustacji kuchni góralskiej. Na drugie zamówiłam kurczak w sosie śmietanowo – kurkowym z ziemniakami pieczonymi i warzywami (25zł). Danie było nijakie, bez polotu, rozczarował mnie bezbarwny sos, kurek praktycznie się nie czuło. Zdziwiło mnie, że sos byl podany oddzielnie do wysmażonego kawałka kurczaka, po polaniu dania wodnistym sosem, zniknal w czeluściach talerza. Zjadłam wiec wysmażony kawałek kurczaka pratycznie bez sosu,najadłam się, bo porcje w Karpielówce są spore, ale to wszystko. Bez rewelacji. Po prostu tłusta, góralska kuchnia. Obsługa poprawna, choć dość długo się czeka.

Karpielówka ul.Indiry Gandhi 11 tel. (22) 644 85 10

Podsumowanie

Kuchnia: polska

2 Responses to Karpielówka – po góralsku

  1. gabo says:

    Wszystko super, ale nie spotkalem sie jeszcze z sytuacja, w ktorej kelner sam „pobiera” sobie napiwek. Niby wszystko fajnie, kultura poziom, ceny z kosmosu, ale wg mnie absolutnym szczytem chamstwa jest to, ze zamiast 65 zl reszty dostalem 60, bo kelner uznal, ze nie ma co liczyc, na to, ze zostawie mu napiwek (mimo, ze mialem taki zamiar). wiecej tam nie pojde
    pozdrawiam

  2. krzak says:

    Byłam tam z chłopakiem kilka miesięcy temu. Wzięliśmy sobie panierowane paluszki serowe z sosem żurawinowym i czosnkowym na przystawkę i w sumie przystawka bardziej nam smakowała niż danie główne. Chłopak zamówił marynowaną karkówkę z grilla, ale niestety nie smakowała ona nawet w połowie tak jak w drewnianej budzie koło stoczni w Zakopanem… Ja wzięłam schab po góralsku z boczkiem i również nie byłam zachwycona. Plusami tego miejsca na pewno jest atmosfera i miła obsługa. Możliwe, że jeszcze tam wrócę, jeśli będę w okolicy.

Dodaj komentarz