Mała Gruzja – na Nowogrodzkiej jak w Batumi

25 stycznia 2009

O Małej Gruzji dowiedziałam się z gastronautów parę miesięcy temu i udało mi się odwiedzić już to miejsce kilka razy. W lokalu gotują dwaj rodowici kucharze z Gruzji, których właściciel poznał w Batumi. Batumi ahh Batumi chciałoby się zaśpiewać tak jak kiedyś Filipinki i przenieść się na chwilę do tego portowego miasta na Kaukazie.  Ehh marzenia… Wracajmy na Nowogrodzką…

Zanim przejdę do wrażeń kulinarnych z Małej Gruzji wspomnę o wystroju, który budzi we mnie mieszane uczucia. Niby jest prosty, ale jednocześnie nie wszystko tu do siebie pasuje, jest trochę niedoróbek. Niby klimaty są wschodnie, ale sporo elementów przypomina styl a la IKEA. Ale może o to chodziło… Nigdy nie byłam w Gruzji, więc może tak wyglądają tam restauracje. To co zwróciło moją uwagę i pozytywnie zaskoczyło, jeśli chodzi o wystrój, to piękny kafelkowy piec, który… działa i wypiekają w nim różne smakołyki. Ciekawym elementem wystroju są także umieszczone w różnych miejscach lokalu przetwory gruzińskie w słoikach, które można zakupić do domu. Restauracja jest niewielka, ale zwykle wypełniona gośćmi. Z głośników rozbrzmiewa gruzińska muzyka. Miła atmosfera sprzyja pogaduszkom z przyjaciółmi. W Małej Gruzji próbowałam kilku różnych dań, wszystkie były interesujące, świetnie przyprawione, oryginalne. Szczególnie polecam chaczapuri po megregelsku (z serem suluguni) (17 zł) , saciwi czyli kurczaka w sosie orzechowym (17 zł) oraz ostrego w kiecy czyli wołowinę w pomidorowym sosie gotowaną w glinianych miseczkach(28 zł). Porcje są spore, dania sycące, na pewno nie jest to miejsce dla kogoś kto się odchudza. Wkrótce tam wrócę, żeby spróbować jeszcze innych dań z karty.

Mała Gruzja, Warszawa ul. Nowogrodzka 40, tel. 604 543 620

Podsumowanie

Dzielnica: Śródmieście

Kuchnia: gruzińska

Ceny: 20-40 zł

Typ lokalu: restauracja

Okazja: babskie ploty, lunch, spotkanie z przyjaciółmi

3 Responses to Mała Gruzja – na Nowogrodzkiej jak w Batumi

  1. malgosiaBP says:

    Po przeczytaniu tych jakze pozytywnych zdan na temat Malej Gruzji, spojrzalam na date 🙂 Po wczorajszym doswiadczeniu z ta restauracja stwierdzam z cala stanowczoscia, ze do roku 2011 bardzo sie zmienilo! Obsluga niemila, kelnerka zwracala sie do nas per „wy”, z zaznaczeniem, ze mamy prawie po 30 lat i na tyle wygladamy 🙂 Do tego: porcje sladowe, menu niepokrywajace sie z tym co znajdujemy na talerzu (jagniecina to wg mnie nie jest klops z mielonego miesa!!). Z pewnoscia tam juz nie wroce… poszukam innej gruzinskiej restauracji!!

  2. MonikaPKO says:

    Zgadzam się z Małgosią! Ja gościłam w czerwcu 2011 i był to pierwszy i ostatni raz! nie dość, że klimatyzację dopiero włączono na moją prośbę, to i kelnerka nie była miła.Poza tym coca-cola nalewana „na oko” połowę cienkiej szklaneczki z dużej 2 litrowej plastikowej butelki, z której gaz już parę dni temu uleciał. Potrawy niesmaczne,a mięso to same żyły i tłuszcz. Tragedia!

  3. olenita says:

    Byłam raz, chętnie jeszcze kiedyś wrócę. Bardzo dobre jedzenie, dobrze przyprawione,duże porcje, łądnie podane 🙂 pamiętam, że brałam „Kebabczeta  (paluszki z mięsa siekanego wołowo-wieprzowe przyprawione po bułgarsku podawane z ryżem i ziemniaczkami opiekanymi oraz z bułgarskimi sosami lutenica i tzatzik” – podane na drewnianej tacy, apetyczne. Znajom brali bakłażan faszerowany warzywami i zapiekany z serem. Wnętrze trochę ciemne i „ciężkie” – ale jedzenie warte grzechu 🙂

Odpowiedz na „malgosiaBPAnuluj pisanie odpowiedzi