Jak pragnę wina to na Mokotów
23 września 2009
Jak pragnę napić się wina to swoje kroki kieruję do winiarni albo sklepu z winem. Ucieszyła mnie więc nowa winiarnia, która powstała kilka dni temu na Mokotowie i jest drugą w ramach sieci o nazwie Jak pragnę wina. Pierwszy wine bar pod tą marką otwarto w Łodzi, kolejne mają powstawać w innych dużych miastach min. w Krakowie, Trójmieście czy Poznaniu. Ich właścicielem jest spółka Wine Direct z Łodzi, która prowadzi także sprzedaż w Internecie w sklepie Dobrewino.pl. Nowy lokal na Czerniowieckiej to winiarnia i restauracja serwująca dania kuchni międzynarodowej, a także sklep z winem.
Krótkie menu spisane na czarnej tablicy przy barze, będzie zmieniane co tydzień, aby nie znudzić gości. Do wyboru są zawsze 2 przystawki, dania główne i desery, oprócz tego mają się także pojawić wkrótce zupy i sałatki. Dania tu podawane, w tym autorskie propozycje szefa kuchni, mają podkreślać smak degustowanego wina. Wystrój lokalu jest trochę rozczarowujący, niezdecydowany, bardziej przypomina sklep z wstawionymi przypadkowo kilkoma stolikami niż lokal gastronomiczny z częścią sklepową. Nic nie przykuwa tu mojej uwagi, poza pełnymi półkami z winem zajmującymi całą ścianę pomieszczenia. Kilka dni po otwarciu regały wypełnia kilkadziesiąt rodzajów wina, docelowo ma być tu wybór 500 gatunków z Europy i Nowego Świata. Jak na nowe miejsce jest tu dość tłoczno, w piątkowy wieczór większość stolików jest zajętych i co chwilę pojawiają się nowi goście z zaciekawieniem zaglądający do środka.
Manager restauracji rozmawia ze wszystkimi gośćmi. Dosiada się do stolików, interesująco opowiada o lokalu, daniach i podawanych winach. Wydaje się, że to nic nowego, widzieliśmy już to u Mielżyńskiego i nie tylko. Ale miłych rzeczy nigdy dosyć, taki stosunek do klienta skutkuje sympatią, lokal staje się nam od razu bliższy i jakiś taki swojski. Jako czekadełko dostajemy włoskie paluszki i ciemny gęsty sos, w konsystencji i kolorze podobny do dżemu śliwkowego. Zafascynowani smakiem intrygującego sosu jesteśmy bliscy zrobienia dziury w półmisku na którym został podany, aby skorzystać z każdej kropli pysznej substancji. Zastanawiam się co kryje się za tajemniczym sosem, gdyż do tej pory takiego nie spotkałam. Wyczuwam smak octu balsamicznego i śliwek. Z ciekawością pytam Managera o odkrycie rąbka tajemnicy składu czekadełka. Okazuje się, że to ocet balsamiczny o smaku śliwkowym z odrobiną miodu. Czekadełko też ma się zmieniać, podobnie jak menu, a może nawet częściej, gdyż szef kuchni chce zaskakiwać gości nowymi wynalazkami. A tacy goście jak ja eksperymenty doceniają. Jest późno, więc decydujemy się na lżejsze dania. Zupa pomidorowa (8 zł) jest kremowa, świeża, dobrze przyprawiona i do tego pięknie podana. Szpinak zapiekany z kozim serem z orzeszkami pinii (12 zł) to również strzał w dziesiątkę, aromatyczny, czosnkowy, nie rozgotowany. Do tego dobre wino w cenie niewiele wyższej od sklepowej. Wychodzimy stad żegnani przez sympatycznego Managera, z przeświadczeniem że nie była to ostatnia wizyta w tym miejscu i wkrótce tu znów zawitamy.
Jak pragnę wina, ul. Czerniowiecka 9/1, tel. (22) 40 33 280
Zobacz także:
Nowe miejsce – Vinobilia w Rogatce
Top 5 winiarnie w Warszawie subiektywnie
beznadziejne logo. kto to projektowal??? jakis domorosly „artysta” po zasadniczej gastronomicznej?
pzdr.
krytyk logo
Byłem w ubiegły piątek, nawet całkiem sympatycznie i niedrogie wino Oomoo