Restauracja Kura w budowie
27 stycznia 2013
Na placu Bankowym pod numerem 4 przewinęło się w ostatnich latach kilka lokali gastronomicznych, z których żaden nie przetrwał długo. Od kilku tygodni działa tam Restauracja Kura w budowie. Podobnie jak jej poprzedniczka Jadłodajnia Popularna to miejsce, w którym dominuje kuchnia polska. Słowo „restauracja” w nazwie sugeruje jedzenie o klasę wyżej niż jadłodajnie czy bary mleczne. Czy tak jest w rzeczywistości?
Do odwiedzin przekonuje nas nie do końca zrozumiała nazwa (bo dlaczego niby ta kura jest w budowie?), kolorowe rysunki na oknach i szklanych drzwiach, a także… połączenie wielkiego głodu z wielkim mrozem. Wchodzimy, żeby się ogrzać i sprawdzić jak tu karmią.
Restauracja Kura w Budowie zaciekawia również po wejściu. Na ścianach rzucają się w oczy kolorowe rysunki, a także zabawne sentencje związane z jedzeniem, które ubarwiają posiłek. Pod rysunkiem krowy znajdujemy napis: „bez wołu nie ma rosołu”. Na innej ścianie: „gdzie dwóch je tam trzeci się naje”, „co zapłacone musi być zjedzone”. Lokal wypełniają najprostsze drewniane stoły i krzesła, na każdym stole stoi doniczka z ziołami. Na ścianach oprócz zabawnych sentencji powieszono także drewniane skrzynki, w których dla ułożono kilka jabłek dla dekoracji. Jest tu także niewielki kącik dla dzieci, mały, drewniany stolik, dwa krzesełka, kartki i przybory do rysowania.
Lokal w niedzielne popołudnie jest prawie pełen, ciągle wchodzą i wychodzą nowi klienci, a przekrój gości jest bardzo szeroki, różnica między najmłodszym, a najstarszym sięga ok. 70 lat. Jedzą tu studenci, spotkały się tu dwie przyjaciółki w wieku seniorskim, para po 30stce, wpadła młoda mama z kilkuletnią dziewczynką, tata z chłopczykiem w wieku Smakusia i mężczyzna po 50-tce.
Menu jest wypisane kredą na tablicy,a w wersji drukowanej wyłożone jest na stolikach. W karcie znajdziemy przede wszystkim dania kuchni polskiej, takie jak rosół, schabowy, pierogi, knedle, leniwe czy udko z kurczaka. Dania się często zmieniają, w inne dni pojawia się także pomidorowa, krupnik, gulasz czy pulpety. Za dania nie zapłacimy zbyt dużo, bo ceny są tu bardzo przystępne. Zupa kosztuje 6,90, danie mięsne 12,90 (do tego każdy dodatek za 4,90 i sos za 1,90). Poza pozycjami z karty dostępny jest codziennie inny zestaw dnia w cenie 19,90 za zupę i drugie. Rano można tu wpaść także na śniadanie, od poniedziałku do piątku serwują je już od 7 rano.
Tak jak w każdym przyzwoitym barze czy biurowej lunchowni, zamawiamy przy kasie. Po wystaniu kilku minut w kolejce składamy zamówienie. „Mamy najlepszy rosół w mieście” czytamy na stronie Kury w budowie. Wybór więc jest prosty: Biorę rosół z makaronem domowym (6,90 zł). Czy rzeczywiście jest najlepszy w mieście? Wizualnie zachęca do zanurzenia łyżki, jest klarowny, gorący, makaron smakuje bez zarzutu, jest nierówny, zupełnie jak domowy. Jednak sam wywar jest bez wyrazu, zupełnie niedoprawiony. Od najlepszego rosołu w mieście oczekiwałabym wyrazistości w smaku. A lepszy jadam już w biurowej stołówce, nie wspominając już o rosołach mojej mamy i teściowej. Na drugie biorę schabowego z kością (12,90 zł) i kapustę zasmażaną (4,90 zł). Kotlet jest twardy do przesady, z grubą warstwą zbyt mocno wysmażonej panierki, na której skwierczy jeszcze tłuszcz… Panierki jest więcej niż mięsa, kotlet jest suchy, brak mu soczystości, jest tłusty i dość niejadalny. Kapusta, choć bardziej przypomina kapustę wigilijną czy bigos niż zasmażaną kapustę jaką znam z dzieciństwa, smakuje już znacznie lepiej, choć długo potem zalega na żołądku. Pat wybiera ruskie pierogi (13,90 zł). Ciasto jest ciut za twarde, wypełnienie poprawne, choć niepowalające. Całość znów zbyt obficie zaprawiona tłuszczem.
Z opisu na stronie lokal wydaje się wpasowywać w modny teraz slow foodowy czy ekologiczny trend: „Nie znajdziesz w naszej kuchni chemii, wzmacniaczy smaku i innych ulepszaczy, bo nasza filozofia to gotowanie z naturalnych surowców i świeżych produktów.(…) Wszystko przyrządzamy sami, przyprawy jakich używamy to tylko sól morska, czarny pieprz, pieprz ziołowy i zioła”. Nie kwestionuję tego opisu, ale podkręca oczekiwania i zwiększa poziom rozczarowania…
Kura w budowie zaciekawia nazwą, wystrojem i opisem na stronie, zachęca także niskimi cenami. Jakość podawanych tu dań pozostawia jednak wiele do życzenia. Jeśli szukacie smacznej, domowej polskiej kuchni i obiadu w dobrej cenie, tu znajdziecie raczej to drugie.
Restauracja Kura w budowie, pl. Bankowy 4, tel. 22 828 44 54 (restauracja zamknięta)
Zestaw rosół+schabowy+surówka+ziemniaki+kompot za 35zł?
Zachęca cenami?! Orly?
Jeśli chcesz zamówić podobny zestaw lepiej wybrac zestaw dnia za 19,90 (wtedy wiekszosc tego masz w cenie). My zapłaciliśmy 45 zl za pierogi, schabowego, kapustę i napoje. Jesli chodzi o ceny to jest to zawsze ocena subiektywna… Dla nas ceny były zachęcające…
Nie jadłam tu, ale chyba nie zajrzę. Wystrój dla mnie odstraszający – kojarzy mi się z przedszkolną świetlicą. Dystans i poczucie humoru są fajne, ale to już trąci odrobinę gąbrowiczowskim „upupianiem”.
Również kuchnia dla mnie nie ta. Na dania z polskiej kuchni decyduje się, gdy albo są robione przez moją mamę lub babcię [:)], albo gdy są na prawdę wysokiej jakości i godne polecenia.
Po Twojej recenzji tym bardziej nic mnie tu nie ciągnie.
Pamiętam, niedawno jeszcze była tu wspomniana Jadłodajnia Popularna.
Właściciel chyba ten sam.
I to samo wrażenie – ładny, ciekawy wystrój, dobre lokum… i tyle.
Na jedzenie czekało się DŁUGO, wydawka zupełnie nieergonomiczna (Pan wydający posiłki i Pan przyjmujący zamówienia przeszkadzali sobie nawzajem),
Ceny – średnio zachęcające, smak – przeciętny.
Na mój nos, ktoś chciał mieć ładną knajpę, zatrudnił świetnego eksperta od wnętrz, ale zaoszczędził na kucharzu albo gotuje sam, żeby było taniej.
A tu przecież na odwrót powinno być…?
z tym ekspertem bym nie przesadzała, malunki i napisy wyglądają na dość spontaniczne dzieło znajomego malarza:)
Rosół – tak jak piszesz, tortilla z kurczakiem napchana marchewką.
Najgorsze – godzinę po obiedzie mój organizm postanowił się pozbyć w tempie awaryjnym wszystko co zjadł. A jestem z tych odpornych, nawet Egipt mnie nie pokonał 😉
Nie polecam – poza miłą obsługą nie ma zalet, a co gorsza można się pochorować.
Dużo ludzi , dużo opinii 🙂
Ja byłem w byłej jadalni popularnej i to na pewno była pomyłka , teraz z Restauracji Kura czuje się świeżość , smakowitość , ja jadam w okolicy pl.Bankowego i zawsze mam jakieś problemy żołądkowe a jak zacząłem jadać w Restauracji Kura w Budowie ( fajna nazwa 😉 ) to nie mam żadnych problemów i to również widać po frekwencji gości i codziennie mają co innego do zjedzenia , ja uważam fajna koncepcja w końcu coś normalnego z fajnym wyluzowanym wystrojem 😉 no i pyszna szarlotka 😉
Chodzę często do R….Kura bo na prawdę wszystko smakuje naturalnie i fajnie po doprawiane , jestem zadowolony że codziennie jest nie za duży wybór ale widać że się starają żeby było urozmaicone jedzenie i zawsze świeże a ostatnio wprowadzili dania orientalne , SMACZNE 😉
Ja na pewno będę tam chodził na smaczne i zdrowe jedzenie bo jak mnie poinformowała Pani kelnerka to nie ma żadnej sztuczności w jedzeniu bo szef kuchni nie na widzi sztuczności i różnych ulepszaczy , zresztą sam byłem świadkiem jak dwie Panie rozmawiały że tu przychodzą codziennie na jedzenie bo jak jedzą w Kurze to nie mają żadnych problemów żołądkowych tak jak po jedzeniu w innych restauracjach a to się chwali 😉
Oby tak dalej !!!!
Żarcie dobre – domowe, świeże. Jadłem trzy różne zupy (kapuśniak, rosół, jarzynową) i wszystkie przynajmniej „ok”. Ceny – największy plus, jak na stolicę wręcz dumpingowe 🙂 Szarlotka faktycznie pyszna. Ponadto lasagna szpinakowa pierwsza klasa, pierogi z mięsem również. Wystrój specyficzny, ale mi pasuje, obsługa na poziomie. Może nie jest to najlepsza restauracja z rodzimą kuchnia w warszawie, ale stosunek cena/jakość – na pewno czołówka.
porażka! rosół najlepszy w mieście, a zupełnie bez smaku, koloru, aromatu, z makaronem niby domowym, a jednak gorszym niż niejeden kupiony w sklepie, na drugie zamówiłam pyzy z mięsem i okrasą – gorszych nie jadłam, ciasto do niczego a zamiast farszu mamałyga bez smaku, aha okrasy akurat nie było, więc pyzy podano prosto z wody… surówka z kapusty pekińskiej smakowała, jak lekko słodka maź, takiego jedzenia lepiej nie jeść!!
Nie będę negował zdania osoby nademną, wystarczy odwiedzić kurę i samemu ocenić jakim ten kucharz jest, rosół i inne dania są bardzo złe, tego szefa też znam osobiście, restauracje które otwierał rownież wiec wiem o czym napisałem i zdania nie zmienię, kto chce sie przekonać niech odwiedzi kurę i sam oceni