Mimino Caucasian Bistro
7 listopada 2013
Szyld Mimino Caucasian Bistro na Mokotowskiej zauważył pewnego dnia Pat wracając z pracy. Google zapytany o to miejsce milczał jak zaklęty. Nie pozostało nic innego jak sprawdzić co kryje się za tą dziwną nazwą. Mimino to radziecki film komediowy z 1977 roku. To także gruzińska nazwa drapieżnego ptaka. Hmmm… to już trzeci szyld lokalu pod tym samym adresem (wcześniej mieściły się tu Mokotowska 22 i Before Bistro, ale nie przetrwały zbyt długo). Dlatego upewniam się u kelnerki czy to nie kolejna, trzecia już odsłona lokalu tych samych właścicieli. Kelnerka zaprzecza – właścicielem jest Ormianin, który cały czas kręci się w lokalu, ale nie podchodzi do gości. Z lekko tajemniczą miną przygląda się nam z okolic baru. W kuchni gotuje podobno trzech kucharzy – Ormianin, Gruzin i Polak, a sama karta składa się głównie z dań gruzińskich i ormiańskich.
Gruzińskie zupy reprezentowane są przez labio z czerwonej fasoli i orzechami i charczo z wołowiną. Wśród dań głównych znajdziemy m.in. wybór szaszłyków z wieprzowiny, łososia bądź jesiotra, chinkali (tradycyjne gruzińskie pierogi z mięsem). Dziś pierwszy dzień otwarcia lokalu, większość dań z karty nie jest jeszcze dostępna. Bierzemy więc to co jest 🙂 .
Zaczynamy od talerza kaukaskich specjałów (14 zł), na który składają się doskonały słony ser oraz prawie w Polsce nieznana basturma, czyli suszona wołowina o niesłychanie wyrazistym smaku i aromacie. To popularne danie kuchni kaukaskiej. Całość zamyka pęczek zieleniny – pietruszka, kolendra, szczypior. To prosty, charakterny i ciekawy wstęp.
Solanka po gruzińsku (15 zł) zgodnie z informacją od kelnerki omyłkowo znajdująca się w menu w zupach to po prostu gulasz z wieprzowiny, z warzywami i przyprawami. Przyzwoita porcja gulaszu spoczywa na nieprzyzwoicie dużej porcji kaszy gryczanej. Danie jest duże i praktycznie nie do zjedzenia dla jednej osoby. Gulasz jest dobrze przyprawiony, ale mięso ciut za twarde. Wśród niewielu dostępnych dziś dań jest także szaszłyk z wieprzowiny z grilla (40 zł) podawany z sosami i chlebem ormiańskim. Jeśli spodziewacie się kawałków mięsa nadzianych grzecznie na drewnianą „wykałaczkę” do szaszłyków, to mocno się zdziwicie. To wielki kawał mięsa, który z popularnym w Polsce szaszłykiem niewiele ma wspólnego. Mięso jest miękkie, smaczne, ma dymny aromat i posmak. Podane jest z kawałkami cebuli i świetnymi aromatycznymi sosami. Dodatkowo na spróbowanie zamawiamy także popularny kaukaski sos adżyka (8 zł), jest pikantny, bogaty w smaki, aromatyczny.
Naszą wizytę w Mimino zamyka Chaczapuri Adżarski (25 zł) czyli placek z ciasta drożdżowego z trzema rodzajami sera i sadzonym jajkiem. Kelnerka tłumaczy nam, jak to danie jedzą w Gruzji. Najpierw trzeba widelcem wymieszać ser z jajkiem, a potem urywać kawałki ciasta maczając w serowo-jajecznej masie. Tak też robimy. Podobny placek jedliśmy kiedyś w gruzińskim Argo na Starówce, ten jest równie smaczny i podobnie parzy nas w palce 🙂 .
W miarę gdy na naszym stole pojawiają się kolejne potrawy, w lokalu powoli pojawiają się kolejni goście. Większość z nich wygląda na rodzinę i znajomych właściciela. Przyszło tu kilka pokoleń gości. Są wśród nich małe dzieci, nastolatki, a także ludzie w średnim wieku. Po kolei zajmują miejsca przy dużych stołach ustawionych z tyłu pomieszczenia. Witają się między sobą i z właścicielem, wymieniają pocałunki i uściski. Teraz zapewne rozpocznie się prawdziwa ormiańska biesiada, szkoda, że akurat musimy już iść…. Mimo, że nie wszystko było idealne, to chcemy kiedyś wrócić żeby spróbować innych dań z karty…
Mimino Caucasian Bistro, ul.Mokotowska 22, Warszawa, Śródmieście
Byliśmy w sobote w tym lokalu zamowilismy szaszlyk z wieprzowiny to byla totalna porazka bo mieso okazalo sie surowe:(((((kucharz tlumaczyl sie ze mieso musi byc troche niedopieczone ale chyba nie wiedzial jak robi sie szaszlyk.nic czekawego w tej restauracii nie ma, tylko obsluga jest mila.
Byliśmy dzisiaj w tym lokalu ze znajomymi i muszę przyznać że zostaliśmy bardzo mile zaskoczeni wspaniałą obsługą i przepysznym jedzeniem. Zamówiliśmy szaszłyk z jesiotra (55zł) wieprzowiny (38zł) chinkali (15zł) kaukaskie specjały (14 zl) chaczapuri (22zł) lobio (12zł) butelkę gruzińskiego wina (55zł) i przyznam że ledwo daliśmy radę zjeść wszytko (a było nas 5 osób) gdyż porcje są bardzo duże. Wszystko było wyśmienite. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak nie powtarzalnym wspaniałym smakiem potraw i naprawdę nie mam się do czego przyczepić.
Cały wystrój lokalu, rewelacyjna obsługa, niesamowite potrawy, gruzińska muzyka sprawiły że poczuliśmy się jak byśmy byli w prawdziwej Gruzji…
Odwiedziliśmy miejsce po całym dniu pracy i okazało się, że spokojny, melancholijny klimat tego miejsca połączony z pysznym jedzeniem okazał się strzałem w dziesiątkę. Zamówiliśmy przystawkę z bakłażana i pasty orzechowej, która doskonale kontrastowała z podanym do niej granatem (4,5 za szt.)
Danie główne stanowiły chinkali i chaczapuri adżarski nie odbiegające od tych które można skosztować w Gruzji. Szczególnie adżarski zasługuje na wyróżnienie, świetnie zapieczony w kształcie łodzi, na której masło topiło się w gorącym serze i jajku – całość dość sycąca. Polecam – fajne miejsce z dobrym jedzeniem
Byliśmy tam wczoraj. Poza miłą obsługą nie mogę powiedzieć wiele dobrego o tym lokalu. Jedzenie poprawne, ale bez fajerwerków. Poza tym porcje naprawdę małe w stosunku do ceny. Dorosły mężczyzna powinien zamówić dwa główne dania, żeby tylko nie szaszłyk z jagnięciny, który bardziej niż do gryzienia nadaje się do żucia. Nie polecam.
Niestety zamówiony szaszłyk nie nadawał się do jedzenia, nie dość że surowy to jeszcze sam tłuszcz. Chinkali ok , ale niesmak pozostał i na pewno po raz drugi tam nie zajrzę 🙁