Tippling Club / Singapur
11 października 2015
Tippling Club to jedna z topowych restauracji w Singapurze, która już od siedmiu lat przyciąga gości kreatywną autorską kuchnią szefa kuchni Ryana Clifta. Zlokalizowana jest w chińskiej dzielnicy Singapuru przy ulicy Tanjong Pagar, gdzie mieszczą się restauracje z kuchniami z różnych stron świata. W tym roku znalazła się na 36-stym miejscu wśród restauracji w Azji w rankingu 50 Best World Restaurants, najbardziej liczącym się rankingu w Singapurze, mieście, do którego nadal nie docierają inspektorzy Michelin. Ryan Clift, szef kuchni Tippling Club swoje ponad 20-letnie doświadczenie w gastronomii zdobywał w restauracjach w Londynie, gdzie pracował między innymi z Marco-Pierre White’em i Peterem Gordonem. Potem w Australii był przez wiele lat szefem kuchni Vue de Monde w Melbourne. Prowadził także własny program kulinarny w National Geographic.
Tippling Club odwiedzamy w porze lunchu. Wnętrze jest niezobowiązujące, zapraszające, otwarte. Nie ma tu obrusów, jest za to luz i brak nadęcia. Wchodzimy do pomieszczenia z widokiem na otwartą kuchnię. Kilka niewielkich stolików ustawiono dość ciasno blisko siebie. Można wybrać również miejsce tuż przy barze obserwując przygotowywanie posiłków przez szefa kuchni i ekipę jego pomocników. Z lewej strony od kuchni znajduje się część barowa z kolorowymi butelkami zawieszonymi nad barem, oprócz tego jest także oddzielna sala na prywatne spotkania czy przyjęcia.
Karta lunchowa jest krótka i zawiera kilka przystawek, dań głównych i desery. Za lunch, na który składają się dwa dania zapłacimy 46 SGD, trzy dania kosztują 60 SGD. Niektóre dania z menu lunchowego są dodatkowo płatne, co jest zaznaczone w karcie. To budżetowa opcja spróbowania kuchni Tippling Club, gdyż wieczorne menu degustacyjne to wydatek rzędu 160 SGD za 6 dań i 265 SGD za 11 dań. Do tego dochodzą koszty napojów.
Zanim dostaniemy nasze dania, na stole pojawiają się trzy różne amouse bouche od szefa kuchni. Pierwszy to mus z curry z kolendrą w tempurze. To bardzo delikatna przekąska o smaku curry, przyjemnie chrupiąca o oryginalnych orientalnych nutach. Niedługo później na stole lądują Wędzone i opalane węglem czerwone papryczki z sosem z soi i wasabi. Wędzone papryczki z wyglądu zupełnie papryk nie przypominają, są zupełnie czarne, wyglądają jak kompletnie spalone. Wygląd tej przystawki jest jednak złudny… W rzeczywistości wcale nie są spalone, a pokryte tempurą z atramentu ośmiornicy. Lekko chrupiące na zewnątrz, w środku miękkie, rozpływające się w ustach o mocnym smaku wędzonej papryki. To danie to fascynująca gra kolorów, smaków i tekstur. Papryczkom towarzyszy oryginalny słono-pikantny sos z wasabi i sojowy, który pięknie zamyka intrygującą grę iluzji.
Kolejne amouse bouche to drink w odcieniach zieleni – gazpacho i bazyliowa oliwa. Do kieliszka z bazyliową oliwą kelner wlewa na naszych oczach gazpacho w kolorze słomkowym tworząc w gęstej oliwie zielone bąbelki, które unoszą się ku powierzchni. Kosmicznie to wygląda i aż żal opróżnić kieliszek. Szkoda, że czas spożycia to zaledwie kilka sekund. W smaku jest to doświadczenie niezwykle orzeźwiające, mocno pomidorowe, zaskakujące, bo wizualna strona zwartości kieliszka zapowiada zupełnie inne kierunki smakowe. Serwowane przez szefa kuchni przekąski pozwalają nam poznać kreatywne i techniczne umiejętności kucharzy. Zanim nasze zamówione dania trafiają na stół, nasze oczekiwania sięgają zenitu.
Smażone na patelni foie gras (brzoskwinia, gruszka, domowej roboty brioche +15 SGD) jest idealnie przygotowane. Jego słodycz jest zbalansowana lekko kwaśnymi owocowo-pistacjowymi nutami, które podkreślają, ale nie górują nad głównym motywem dania. Doskonały finisz nadaje słodka, wypiekana na miejscu brioszka. Tatar z wołowiny Wagyu (żółtko jajka z truflami, pomidor confit, musztarda, pieprz) to jeden z piękniej podanych tatarów jakie jadłam. Siekane mięso jest idealne, a dodatki świetnie uzupełniają smak dania. Jest rewelacyjny.
Wolno pieczona łopatka wieprzowa z mangalicy na pierwszy rzut oka wcale jej nie przypomina. Mięso zostało przykryte cieniusieńką warstwą sera mozarella, przypominającą lekką kołderkę, pod którą ukrywa się mięciutka soczysta wieprzowina o wyrazistym smaku. Towarzyszą jej grzyby, grzybowe puree i blanszowany szpinak. To intrygujaca, choć prosta kombinacja smaków, w której nie przesadzono z ilością składników. Równie ciekawa dla podniebienia, choć mniej fascynująca jeśli chodzi o wygląd, formy i struktury jest Pieczona na patelni ryba hoki po francusku. To nowozelandzka ryba, delikatna, o mocno maślanym smaku, podana z groszkiem, sałatą i kawałkami boczku, który zamyka rybne danie ciekawą mięsną klamrą. To bardzo mocna propozycja ale nie będąca takim zaskoczeniem jakiego mogliśmy się spodziewać po wcześniejszych daniach.
Ryan Clift w swoim Tipping Club przełamuje stereotypy jeśli chodzi o fine dining. Jedzenie w jego restauracji jest nie tylko innowacyjne i imponujące jeśli chodzi o prezentację i stosowane techniki, ale co najważniejsze pełne smaku. Połączenie sztuki i najlepszych doznań smakowych tworzy miejsce, którego nie można pominąć podczas wizyty w Singapurze.
Tippling Club, 38 Tanjong Pagar Road, Singapur
Podsumowanie
Kuchnia: autorska
Ceny: powyżej 60 zł
Typ lokalu: restauracja
Przewodnik: 50 best world restaurants
Dodatkowe wymagania: menu degustacyjne
Okazja: elegancka kolacja, lunch, spotkanie biznesowe, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi