Nowe miejsce: Stary Dom – restauracja Piotra Adamczyka
7 czerwca 2009
Restauracja Stary Dom powstała w miejscu Gościńca Opolskiego, który już w latach 50-tych karmił Warszawiaków oferując dania kuchni śląskiej. Teraz wnętrze przypomina karczmę po Warszawsku, a w karcie dominują dania kuchni polskiej. Knajpę firmuje aktor Piotr Adamczyk prowadząc ją z przyjaciółmi: Mariuszem Diakowskim i Dariuszem Zarembą.
Stary Dom, ul.Puławska 104/106
Zobacz także:
Stary dom Adamczyka – duży lokal na dużą imprezę
ciekawe co za miejsce, pójdę sprawdzić w ten weekend….coś mam mieszane uczucia…
różnie to bywa z knajpami firmowanymi przez gwiazdy, ale trzeba samemu sprawdzić:) daj znać po odwiedzinach jakie wrażenia.
Trafiłaś chyba na kiepski dzień BYLIŚMY z żoną TATAR NIEBO W GĘBIE GALARETA SUPER KREWETKI SUPER.Za dobre jedzenie trzeba zapłacić po taniości proponuję BAR BAMBINO NA UL.KRUCZEJ.A propos sztućców czekają na stole.OPINIA NIERZETELNA!!!!!!!
miejsce mile (ciepły, staranny wystrój). Dobrze dobrana muzyka. Karta dan dość skromna (dania z założenia maja być staropolskie choć czasami pachnie stołówką) ale można coś wybrać. Czekaliśmy w Warszawie na sympatyczne miejsce gdzie można zjeść coś dobrego za rozsądne pieniądze. Zgodnie z zapowiedziami Stary Dom miał spełniać oczekiwania (Piotr Adamczyk deklarował ceny dan poniżej 30zl). Jednak wkradło się małe ale znane „przekłamanie” – danie rzeczywiście do 30 zł ale bez dodatków :). Mimo to myślę, że warto odwiedzić to miejsce, szczególnie jeśli mieszka się w pobliżu.
marta dzięki za komentarz, wygląda na to, że warto się wybrać, niedługo sama sprawdzę i opiszę moje wrażenia.
dziś wybieramy sie we czterech do tej artystycznej knajpki, przekonać sie co tam dają z polskiej kuchni ….
ciekaw jestem ktora to przecznica pulawskiej?
Najbliżej Malczewskiego, tu jest zaznaczone na mapie:
http://www.gastronauci.pl/9479-restauracja-stary-dom-warszawa
nie każdy wie, ale jeden ze wspólników Adamczyka, pan Zaremba jest właścicielem największej polskiej firmy wyposażenia gastronomicznego, stąd w tej knajpie najlepsze europejskie marki na stole – talerze Churchilla, Alchemy oraz C&S, sztućce z wysokiej półki o szkle nie wspomnę 😉
Byliśmy dziś na małym obiedzie w Starym Domu. Wnętrza są bardzo przestronne, mnóstwo ciemnego drewna, zaś ściany przepełnione zdjęciami, stylizowanymi na przedwojenne. Jest całkiem przytulnie i do wystroju raczej nie można się przyczepić. Rozczarowujące natomiast były dania – pierogi ruskie – naprawdę smaczne, ale podano je prawie całkiem zimne, a były polane sowitą porcją skwarek. Poprosiłam o wymianę i w błyskawicznym tempie otrzymałam nową porcję, już raczej ciepłych, choć nadal nie gorących pierogów :/. Drugie danie – dorsz z opiekanymi ziemniakami. Mała porcja bardzo przeciętnie przyrządzonej ryby, a ziemniaki ociekające tłuszczem (notabene też zimne). Na jakości dań zawiedliśmy się bardzo. Duży plus dla sprawnej i miłej obsługi (choć Pani Kelnerka raczej zagubiona, Panowie spisywali się na medal). Podsumowując: karta niezbyt rozbudowana, pewnie z czasem to zmienią. Jedzenie zdecydowanie poniżej oczekiwań, a niskie ceny to tylko pozór. Stwierdzam, że Stary Dom ma doskonały PR, ale niestety rzeczywistość już tak różowo nie wygląda. Od porządnej restauracji oczekiwałabym przede wszystkim dobrego jedzenia, okraszonego przytulną atmosferą. Sam klimat to za mało.
skandal ,totalna porażka,jedzenie ohyda,obsługa zamotana jak pęczek nici w kieszeni, drogooooooooo jak dodać do mięska podłego ziemniaki i surówkę będzie około 50 zł tylko ładny wystrój? to lepiej idzcie na spacer i zjedzcie w barze =napeno lepszy będziecie mieli humor!!! nigdy więcej!!!
drogo, male dania, smaczne. nie polecam.
w okolicy sa chyba fajniejsze knajpy, jak bania luka(smazcnie, tanio, duzo) czy zieleniec(drogi do kwadratu ale z klimatem)
Zielnik, na Odyńca.
Zdaje sie ,ze to może byc kolejny niewypał „artystyczny”-
trzeba znac sie na tym co sie robi-stara prawda – nawet sprawny menadzer i PR mogą nie wystarczyc – no chyba ,ze …wyciaga sie prawidłowe wnioski i nie trzyma nosa w chmurach !!!
JA
Po raz pierwszy byłam dzisiaj, w towarzystwie, w Restauracji Stary Dom. Wszyscy wyszliśmy oczarowani ! Powitanie – bardzo miłe. Potem coraz lepiej ! Z karty wybraliśmy „Pierogi wedle życzenia”, które okazały się istnym poematem kulinarnym: cudownie cienkie ciasto, znakomity farsz, bardzo estetyczne podanie, i co ważne NIE PRZESOLONE 😀 Następnie kawa i przepyszne ciasta na deser: jagodzianki i tarta jagodowa po prostu jak marzenie… Obsługiwał nas bardzo taktowny i miły pan (nareszcie nie było śladu nonszalancji). Przy tak fantastycznej jakości na koniec bardzo miłą niespodzianką była niewygórowana cena 🙂 Miejsce naprawdę warte polecenia ! Ja na pewno będę tam powracać wielokrotnie i już cieszę się na następny raz 🙂
Twój komentarz, wbrew kwiatowemu nickowi, śmierdzi – śmierdzi kumoterstwem. To kadzenie po prostu! Nie wierzę, że jesteś przypadkowym gościem szczerze zdającym relację…
Ja też mam wrażenie,że ta opinia jest napisana przez któregoś z pracowników bo w około same negatywy i pewnie dlatego chcieli jakoś zachęcić.
Jak czytam te wypowiedzi to aż szkoda bo Piotr Adamczyk to fajny facet i szkoda,że afirmuje restaurację swoim nazwiskiem, kiedy ta restauracja staje się niewypałem …:(
byliśmy tam dziś na obiedzie i niestety było okropnie! pani kelnerka urwała się z choinki. była miła, ale mimo iż zapisywała, co zamawiamy to i tak nie podano NICZEGO zgodnie z zamówieniem:/ zamiast jednej kawy dwie, ale bez cukru i mleka. zamiast sosu żurawinowego sok, zapomniano o jednym daniu itp itd. grzecznie nas przeproszono – to plus. dostaliśmy nawet deser gratis, ale tu znów duuuuuuuuuuży minus – ciasta stoja na stole przy wejściu nie w lodówce ani nawet niczym nie przykryte, więc są doskonałą karmą dla much:/ co do dań – drogie, niesmaczne, małe porcje i mały wybór, nie za ciepłe… kawa podła – Tschibo familijna;) a na koniec deser – jedni klienci obsługiwani po łebkach (my – zwykłe szare ludki) inni rozpieszczani… ciekawi mnie tylko kryterium, na podstawie którego dokonywano selekcji. podpowiedzią może być to, iz tak rozpieszczane panie miały torby sygnowane nazwiskiem Vuitton… cóóóóż… KIEPSKO to za mało powiedziane
Goraco polecam ! Piekne wnetrza, dobre jedzenie, ceny przystepne, zwlaszcza jak na Warszawe. W karcie kilka dan dla dzieci i kacik dla nich ( co kazdy rodzic mniejszych dzieci na pewno doceni ! ). Bede tam na pewno stalym gosciem. Sprawdzcie sami, naprawde warto.
SYMPATYCZNE CZEKADEŁKO, SMALEC, OGÓREK, TWAROŻEK. Z dobrym pieczywem. Na zimną przystawkę zamówiłem ryby jeziorne – ok, ale jakby zrobione na szybko (blade, a nie rumiane) 23 pln. Oczywiście kilka dni wcześniej – normalne. Pięknie wyglądające gołąbki moim zdaniem okazały się zawijaną w kapuście karmą dla psów z pokaźną porcją glutaminianu sodu. Na koniec kelner dopisał mi 7pln serwisu, chociaż nie ma o tym wzmianki w karcie. Pan kelner poinformował mnie również, że karta jest nieaktualna, a taki zwyczaj obowiązuje w warszawskich restauracjach. Po 20 minutach otrzymałem nowy rachunek bez tzw. serwisu – byłem sam na prawie pustej sali. Wnętrze w dechę i mimo wszystko życzę powodzenia. Pan Adamczyk siedział obok mnie lub był to jego sobowtór, bo chyba sam nie chodziłby w trampkach po tak zacnym lokalu.
W linku poniżej kilka zdjęć z knajpy i krótki artykuł z dzisiejszego faktu:
http://www.efakt.pl/Szokujace-ceny-u-Adamczyka-FOTOGALERIA,artykuly,51403,1.html
Byliśmy wczoraj w większym gronie. Kuchnia staropolska – porcje – duże – jak kaczka w zurawinach to naprawdę pół kaczki, bardzo dobra i oryginalnie doprawiona golonka, rybka – dorsz smaczna, zupy kwaśnica i barszczyk również niczego sobie. Zastrzeżenie co do sałatek – z oscypkiem ( odrobina na grzance i odrobina starta do zielonego). Bardzo dobra deska polskich mięs i fenomenalny starter – specjalnie smalczyk.
Mało brakowało a spędziłbym tam swoją rocznice ślubu. Po Waszych opiniach rezygnuję nie zamierzam zepsuć sobie i żonie wieczoru. Szkoda Ide do Flik. Wolę BAL a nie szmal
Zjadłem pierogi z polędwicą, czy jakoś tak, a znajomi gołąbki, de volaille i śledzia. Ogólne wrażenia:
-drogo!
-małe porcje
-zimne pierogi
+dobre jedzenie
+ładny wystrój
+dobra obsługa
Smaczne jedzenie, ale nie wyjątkowe. Znam wiele innych lokali, w których za niższę cenę większa ilość osób niż my mogłaby zjeść znacznie więcej i równie smacznie.
Szczera wypowiedź….skala 0-5
wystrój lokalu – 5
obsługa w tym właściciele na – 5 🙂
jedzenie -1
bardzo skromne jeśli chodzi o wyrafinowanie, wyszukanie i wybór menu
kotlet schabowy podany na drogiej zastawie naprawde nie robi wrażenia-zwykły kotlet, kawśnica jak nazwa wskazuje powinna byc kwaśna , a tu ani kwaśna ani doprawiona, żeberka na pierwszy rzut oka wyśmienite niestety drugi kęs rozczarowuje – wyszuszone i przypalone
Podsumuwując mozna nacieszyć oko ale brzuszki będą bardzoo rozczarowane i oczywiście nienapełnione 🙁
NIEPOLECAM 🙁
Porażka. Jedzenie nieapetyczne, sandacz, to mikroskopijny ochłapek z supermarketu. Brak pieczywa, brak wielu dań z karty , bo to święto, jak mówi obsługa. Słychać konflikty niezadowolonych klientów z obsługą.
Panie Piotrze! Dobrze Panu życzymy, ale trochę zainteresowania własnym biznesem, bo będzie bolesne „bach”.
Aaron
Dobrze, że poczytałem, już mieliśmy z żoną się tam wybrać
Dobrze, ze nie wierzymy opiniom malkontentow i udalismy sie wczoraj z dziecmi do Starego Domu. Piekne, wysmakowane wnetrza, dzieci zachwycone kacikiem dla siebie i koniem na biegunach ( bylo kilka rodzin z dziecmi, wiec nieunikniona bitwa o konika ) oraz stolikiem z kolorowankami = rodzice mniejszych dzieci moga zjesc obiad w spokoju. Maz zadowolony z „goloneczki”, smaczna i wreszcie nie gigantycznych rozmiarow, ja najbardziej doceniam przepyszne desery. Obsluga OK, tylko kelner moglby troche rzadziej pytac, czy wszystko w porzadku i czy smakuje … Ceny przystepne. Polecamy
Dramat!!!!!!!!!!!!! Niestety wnętrza zasługują na uwagę. Obsługa bufonowata a chwilami prawie bezczelna. Dania bez rewelacji a ceny uwzględniają tylko główną potrawę więc mnóstwo dopłat. Kłopoty z płatnością kartą (zepsuty terminal) kelnerka podsumowuje żądaniem zmiany karty lub zapłaty gotówką. Przykro ale jak to często bywa nazwisko właściciela nie gwarantuje poziomu obsługi lokalu.
Jak najbardziej polecam, jedzenie pyszne a osoby które wypowiadają się negatywnie chyba im się coś pomyliło i były w jakimś chińskim baraku, a nie w S.D.
A jeśli chodzi o Adamczyka to dlaczego nie może interesować się jedzeniem, to jego sprawa czy otworzył restauracje czy księgarnie
Dzisiaj myślałam o tej knajpie, że moglibyśmy iść tam potańczyć, jak parę lat wstecz. nie wiedziałam, że jest inny właściciel.Po tych komentarzach nawet z ciekawości ( ze względu na wystrój ) nawet na deser nie pójdziemy. Szkoda się denerwować. Dobrze, że trafiłam na te stronę. Dziękuję.
Hej
dzieki za komentarze. A juz mialem dzownic z rezerwacja, jak dobrze ze zyjemy w czasach internetu.
pzdr
Rosół przesolony z kostek, nóżki w galarecie przesolone, polędwiczki to wysuszone wiórki mięsa chyba robione na grilu elektrycznym, za to dobry sos grzybowy do tych polędwiczek, wędliny na desce podano lekko wyschnięte, bardzo smaczny łosoś w sosie, beznadziejny niedopieczony tort bezowy.
To była taka impreza sponsorowana więc popróbowałem wszystkiego, ogólnie komercja, ładne opisy i drożyzna, nie polecam !!!!
Byłam wczoraj, sandacz OK, delikatny w smaku, fakt, mogl byc podany na nieco gorętszym szpinaku, ale sosik do ryby mniam mniam.
Goląbki tylko widzialam, dość małe, ale „załoga” uprzedza o tym, ze to na mały głód. Warzywa na parze – dosc twardawe, osobiscie wolę nieco miększe, i zgodzę sie z ogólnym spostrzezeniem, ze dania są za zimne.
Zupy nie zachwycają.
Co mnie drażniło to spacerujący główną alejką człowiek, kontrolujacy sytuację na wszystkich stolikach i talerzach, czasem dosc natarczywie wgapiający się w talerz – okazał się być menagerem restaruracji.
Aha, kolo 20.00 restauracja była pełna, moze cos sie poprawiło w międzyczasie ?
Byłam tam 2 razy. Ogólne wrażenie bardzo dobre. Ładne wnętrza, dużo miejsca, antresola, kilka pomieszczeń. Do obsługi nie mam żadnych zastrzeżeń. Kelnerzy bardzo mili i pomocni. Kącik dla dzieci faktycznie fajny.
Co mnie osobiście rozczarowuje to wielkość porcji. Ceny makaronów może z pozoru nie są aż nadto wygórowane, ale jak się weźmie pod uwagę ilość jedzenia, które się za tę cenę dostaje, to okazuje się, że aby nie wyjść głodnym, trzeba wydać sporo 🙂
Porcje makaronów baaardzo malutkie. Wielki talerz w kształcie kapelusza, a w środku odrobina jedzenia 🙂
Jedzenie smaczne. Tylko te porcje właśnie – to moje jedyne zastrzeżenie.
Wczoraj byliśmy tam ze znajomymi, i po wyjściu w samochodzie przerażenie !!!, po spodniach chodzi sobie PLUSKWA !!!, w domu wszystkie ubrania do gorącego prania, ale więcej tam nie pójdziemy.
Byłem tam z rodzina wczoraj – ale porażka! Jedzenie ochydne, mam wrażenie ze cześć dań była mrożona i przygotowana na szybko w mikrofali. Najgorsze jest to ze do dzisiaj czujeje je w żoladku… Powiem tak: pójdę tam jeszcze raz celem sprawdzenia czy moje pierwsze doświadczenia są właściwe… Zamowie coś innego(może tradycyjny schabowy?) i dam znać…
Jestem w takim wieku, że pamiętam doskonale Gosciniec Opolski. Było wspaniale nie tylko na tzw. sentymentalne wspomnienia. Szkoda, że „komercja” góruje nad sztuką bo trzeba wiedzieć , Panowie Restauratorzy, że nie przez przypadek jest nazwa Sztuka Kulinarna. Pozdrawiam
Powtórzę moją recenzję z szuki.pl ku przestrodze. A jak ktoś tę knajpę chwali to chyba jadał wyłacznie w barach dworcowych PKP. Przerost formy nad trreścią – forma to wystrój – ciepły, elegancki, gadżety dobrane ze smakiem. Naprawdę robi wrażenie. I tutaj zalety się kończą, a przecieć nie chodzimy do restauracji podziwiać widoki. Pierwszy minus to obssługa – pani w stylu bufetowej z epoki późnego Gierka położyła mi łapę na plecach namawiając na pełny obiad (akurat nie byłem głodny). Potem pomyliła się przyjmując zamówienie. Na zwróconą uwagę zabrała się za dyskusję. Moja spokojna piękniejsza połowa machnęła ręką i przyjęła z rezygnacją napój wybrany przez gwiazdę polskiego kelnerstwa. Została w nagrodę poklepana po plecach… Jedzenie – flaczki to koszmarnie słona ciecz w filiżance wielkości ekspresso. Specjalność – pierogi bodajże z jagnięciną wypełnione mazią zmieloną malakserem i posypane „cebulką” z Makro, którą traktuje się zapiekanki spod dworca Cnetralnego Menu weekendowe strasznie ubogie, nie ma co wybrać. Ceny jak flaczki (słone nie małe). Po prostu dziadostwo.
Alf
Polacy to najbardziej niezadowoleni ludzi na swiecie- a komentarze- w szczegolnosci negatywne wpisuja jak by to byl przymus rodem z PRL-u.
Restauracja bardzo ładnie i klimatycznie urządzona. Widać, że zrobiło się tam „garniturowo”, gdyż będąc już tam kilka razy wieczorami widziałam pełno tzw”służbowych” kolacji. Spożywać należy to, co polecają. Żeberka są super i to za każdym razem, ale np bakłażany w pomidorach – katastrofa – na drugi dzień chorowałam. Wspaniałe są za to desery. Jak do tej pory – zjadłam tam najlepszą bezę z kremem agrestowym w Warszawie!!! Ceny? Raczej drożej, niż taniej – obiad na osobę z winem i deserem 100 zł min.
Panie Adamczyk !!!!
Laruuuum grają !. Renoma pada ! Zimne pierogi ! Drogo i maź w pierogach ! Pan to czytasz i ….nie grzmisz ?????????????
Obiad sponsorski mało udany delikatnie rzecz ujmując…
Konsument 🙁
byłam na walentynki moja opinia : zamówiliśmy dwa dania gorące,po napoju i deserze. 180 zł i doliczany napiwek do rachunku: 18 zł! w zyciu bym tyle nie dała.
dania: wybór trudny mała porcja (wybralismy ta za 59zł) ceny nie było w karcie.
w czekadełku: chleb suchy smalec lepszy byłby ze słoika
kelnerzy: zapomnieli zabrać zastawe po czekadełku i wjechało danie głowe, musielismy czekać na sztućce.
Kelnerka zabrała talerze po daniu głownym nie pytając się czy skończyliśmy jeść.
wziełam kaczke : były dwa kawałki jeden suchy drugi ok. Ale przypraw w ogole nie czuć. czułam się jakbym jadła zwykły obiad za 20 zł w barze mlecznym.
Desery: smaczne ale bardzo słodkie nie dałam rady zjeść całego napoje 02,l = 6 zł (drogo)
Wystrój: ok, ale po wystroju spodziewałam się nieba w gębie na żołądku ciężko nawet po 4 godzinach.
byłam raz, ale nie wróce. Lepsze jedzenie i obsługa na przykład na podwalu w Warszawie.
Nie wrócę tam.