Tapas Bar Cuatro Caminos
16 stycznia 2011
Minął już prawie rok, kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w Tapas Bar Cuatro Caminos na Grzybowskiej. Od tamtej pory odwiedzam to miejsce regularnie wracając po tutejsze specjały, a także odkrywając kolejne hiszpańskie przysmaki . Cuatro Caminos powstał w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się Tapas Bar Kręglickich, którego byłam częstym gościem. Wystrój i szyld lokalu pozostał niezmieniony od tego czasu, nowymi elementami są rowery podwieszone pod sufitem, gdyż właściciel jest zapalonym cyklistą. Właścicielem obecnego Tapas Baru jest były szef kuchni Miradora, Dariusz Opasek. Można go często spotkać przy kuchni lub przy barze, co nadaje knajpce autentyczności i pozwala poczuć się swojsko. To miejsce naturalne, bez zadęcia. Dobre na spotkanie z przyjaciółmi, ale także na lunch czy rodzinny obiad. Aż dziwi, że lokal ten często jest pusty, choć ostatnio powoli zaczyna się to zmieniać. Do tego dochodzi miła obsługa, która pamięta swoich stałych gości, więc po kilku wizytach można się tu poczuć jak u siebie.
Wybierając się do Cuatro Caminos koniecznie trzeba spróbować ośmiornicy po galicyjsku (32 zł). Mięciutkie mięsko, z dodatkiem ziemniaków i suszonych pomidorów, doskonale przyprawione i aromatyczne zachwyci nawet smakoszy sceptycznych wobec owoców morza. To zdecydowany hit tutejszej karty menu. Ośmiornica po Galicyjsku na Grzybowskiej smakuje tak, jak w galicyjskiej knajpce w centrum Madrytu. Tylko pogoda za oknem trochę inna. Warta grzechu jest także niezwykła pierś kacza z imbirową marchewką z sosem figowym (40 zł). Poza daniami z karty zawsze warto zapytać o dania dnia wypisywane kredą na tablicy. Często są to prawdziwe perełki jak na przykład grillowana ośmiornica, którą jadłam latem czy pyszne szparagi z szynką serrano podczas sezonu szparagowego. Nie wyobrażam sobie wizyty w tapas barze bez spróbowania tutejszych tapasów. Moje ulubione w Cuatro Caminos to kalmary w cieście z sosem brawa i alioli (18 zł), grillowane boczniaki z rozmarynem i czosnkiem, a także ziemniaki z alioli (7 zł).
Restauracje, które odwiedzam czasami podają klientom podczas oczekiwania na posiłek tzw. czekadełko. Zwykle jest to po prostu chleb z masłem albo oliwą. Częściej czekadełko pojawia się w nowych lokalach, tak na zachętę, po czym po kilku miesiącach znika bezpowrotnie. Inaczej jest w Tapas Barze na Grzybowskiej, gdzie czekadełka dostaję zawsze i prawie za każdym razem jest to coś innego. W ramach czekadełka podają tu mini tapasy, które doskonale rozbudzają apetyt przed głównym posiłkiem.
Aby nasze hiszpańskie przygody smakowe nie skończyły się kolacją czy obiadem na Grzybowskiej, w Cuatro Caminos możemy kupić także hiszpańskie delikatesy do domu. Z półki przy drzwiach uśmiecha się do nas oliwa, ocet balsamiczny czy oliwki sprowadzane z półwyspu Iberyjskiego. Są to produkty dobrej jakości o przystępnych cenach.
Żeby moja opowieść nie była zbyt słodka, ale także trochę konstruktywna, znalazłam także coś nad czym lokal powinien moim zdaniem popracować. Jest to strona internetowa restauracji, która jest wyjątkowo słaba graficznie, ma niewygodną nawigację, jest niedopracowana, a co najważniejsze nie uaktualniana na bieżąco. A przecież jest się czym pochwalić.
Tapas Bar Cuatro Caminos to miejsce, do którego lubię wracać. Wracam tu po doskonałe tapasy, a także wyśmienite dania główne . Po luźną iberyjską atmosferę z muzyką Estopy lub innych hiszpańskich zespołów. Cuatro Caminos to nazwa stacji metra w Madrycie. Dla mnie wizyta w Tapas Barze o tej samej nazwie to wizyta w słonecznej Hiszpanii bez konieczności wsiadania do samolotu.
Tapas Bar Cuatro Caminos , ul. Grzybowska 2, (Uwaga! Restauracja zamknięta)
Cuatro Caminos – ciekawie opisujesz. Pójdę sprawdzę i potwierdzę co piszesz.
Next
Nie miałam dobrej opinii o Miradorze, w Tapas Bar nie byłam, ale tak czy siak miło Cię widzieć po przerwie 😉
Witam po przerwie! Fajnie, że znowu piszesz.
Twój opis zachęcił mnie do odwiedzenia tego miejsca – ciekawe menu i sensowne ceny.
next: napisz potem co sądzisz:)
froasia:) również miło Cię widzieć, Twój blog czytuję nadal regularnie:)
hania-kasia:) witaj u mnie ponownie:) fajnie ze wpadłaś:) znów po długim czasie mam ochotę pisać i sprawia mi to frajdę więc będę kontynuować. A Cuatro Caminos polecam odwiedzic:) przez ostatni rok byłam tam chyba kilkanaście razy i zawsze było super:) ostatnio byłam ze 2 tygodnie temu i trzymają poziom:)
Udało mi się dotrzeć, szczegóły u mnie, ale powiem Ci, że o ile kuchnia jest faktycznie świetna, o tyle ekscentryczność właściciela lekko mnie przeraziła. To jeden z tych, którzy prowadzą knajpkę dla siebie bardziej niż dla gości.
Witam pragnę poinformować miłą społeczność smakoszy że Tapas bar Cuatro Caminos ma swoją reaktywację pod zmienioną nazwą na Saskiej Kępie na ulicy Zwycięzców 57 pod nazwą Dali Mi jest nowe menu i miła starsza kelnerka z Cuatro Caminos i Pan Darek ,ekscentryczny , ceny jak na kryzys przystało , a Pan Darek nosi się z zamiarem założenia bloga gastronomicznego o tym jak to w Polskiej Gastronomi naprawdę jest? o problemach o gościach o kuchni ,o ludziach którzy przepracowali lata całe w gastronomi z ogromnym doświadczeniem i wiedzą ze znajomością języków kilku po szkołach i studiach a teraz pracujących jako szatniarze w teatrach i ochronie w sklepach bo dla polskich restauratorów liczy się młody wiek i doświadczenie 40 latków nikt nie mówi o wypaleniu zawodowym o stresie ,o chorobach zawodowych musimy być piękni i młodzi, przejechałem kawałek świata na rowerku byłem i pracowałem w różnych knajpach ale zawsze spotykałem się z szacunkiem do zawodu kelnera czy kucharza czy zmywającego bez względu na wiek czy pochodzenie, to tylko w telewizji ładnie wychodzi gotowanie piękni i ładni kucharze ,napiszę też o tych słynnych rodzinach restauratorów jak traktują ludzi w jakich warunkach muszą pracować na jakich umowach o prawach pracowniczych . a propo siesty byliśmy pierwszą knajpą w Polsce gdzie pracownicy mieli godzinną przerwę na posiłek pytacie dlaczego ? bo na świecie tak jest bo kucharz ,kelner,pomocnik ,właściciel szef kuchni siada w tym czasie do stołu i je obiad ze swoimi pracownikami śmieją się piją kawę omawiają tematy pracy na wieczór, bo tak jest w zwyczaju ,w Polsce przed wojną też tak było a na Marszałkowskiej było 136 knajp i wyszynków goście wchodząc do knajpy mówili personelowi dzień dobry??? a nie jak w tej chwili wchodzą jak roszczeni-owcy bo im się należy bo mają kasę? to że ja mam produkt i swoje umiejętności do zaoferowania nie znaczy że muszę je każdemu sprzedać to nie o to w gastronomi chodzi nie kasa ponad wszystko , gość i sprzedający powinni być partnerami . Ale się dziś rozpisałem pozdrawiam Dariusz
Dziękujemy za informację, bardzo się cieszymy i niedługo wpadamy do nowego miejsca:) I czekamy na bloga pana Darka, chętnie poczytamy:)