Da Aldo – Bitwa pod Widelcem o Panna Cottę

7 lutego 2011

Na Żoliborzu, który powoli przestaje być kulinarną pustynią powstała kolejna knajpa, tym razem włoska. Ile włoskich restauracji mamy już w Warszawie? Setki… Od takich o prostym wystroju z tanią i całkiem niezłą kuchnią po eleganckie lokale, na specjalne okazje. Restauracja Da Aldo plasuje się tak pośrodku, z aspiracją do tych drugich. To włoska trattoria o wnętrzu przypominającym paryskie bistro. Trochę z wystroju zbliżona jest może do Rozbrat 20, ale tu jest przestrzenniej i goście nie siedzą sobie na głowie. Kiedy wchodzimy do Da Aldo w sobotnie popołudnie, jest tu dość pusto. Tylko przy kilku stolikach siedzą ludzie. Liczna obsługa czeka na gości i krząta się wokół zajętych stolików.

W ramach czekadełka dostajemy chleb z oliwą i octem balsamicznym. Czyli warszawski standard, ale dobry. Na zamówione dania nie musimy długo czekać. Najpierw na stole pojawia się sałata ze szpinakiem (24 zł) i talerz z Bruschettami. Sałata imponuje wielkością. Gdy ląduje na stole, mam pewne obawy czy dam radę zjeść jeszcze coś więcej, ale jak okazuje się później, jestem bardziej głodna niż przypuszczałam. Oprócz szpinaku i sałaty znajduję w niej min. bekon, jajka, pomidorki koktajlowe i sos czosnkowy. Całość tworzy pyszną i sytą kompozycję. Bruschette (16 zł) to 4 niewielkie bruschetty z różnymi dodatkami – pomidorami, papryką, kremem grzybowym i kremem z wątróbki. Niezłe. W sam raz jak na pobudzenie apetytu przed włoskim obiadem.

Niedługo potem wjeżdża na stół Linguini alla trapanese z serem ricotta, migdałami, pomidorami i oliwkami (25 zł). Danie wygląda i smakuje troszkę inaczej niż się spodziewałam. Liczyłam na coś bardziej kremowego, a sos który dostałam jest mocno pomidorowy i dość rzadki, ser ricotta natomiast ledwo wyczuwalny. Mimo tego zarówno makaron ugotowany tak jak trzeba al dente i spora porcja interesującego sosu współgrają ze sobą wyśmienicie. Danie znika z talerza w oka mgnieniu. Próbuję też plastry polędwicy z rukolą i parmezanem (47 zł), okazuje się że wybór był trafny, a moje podniebienie przyjemnie ukontentowane.

Na deser zamawiamy panna cotta dopio (26 zł). Z opisu wynika, że deser jest dla dwojga, ale dla dwojga jest zdecydowanie za mały! Tu następuje bitwa Pod Widelcem o to kto szybciej i więcej Panny Cotty zdobędzie. To zniewalający duet jasnego z ciemnym, śmietany z czekoladą. Wystarczy zanurzyć widelec, aby odpłynąć w bezkresne smaki panna cottowych wysp i to najlepszych w Warszawie.

Cenowo w Da Aldo jest dość wysoko,  dania główne w cenach od ok 40 do 60 zł, taniej zjemy sałatki (ok 25 zł) czy makaron (25-30 zł). Włoskie smaki w  Da Aldo oceniam bardzo pozytywnie. Ale czy ta restauracja ma coś co odróżni ją od setek innych włoskich knajp w Warszawie? Podczas pierwszej wizyty tego nie znalazłam. No może poza Panna Cottą, o którą warto było stoczyć Bitwę pod Widelcem. To po prostu dobra włoska restauracja w okolicy. Z końca Warszawy bym pewnie tu nie przyjechała, ale ponieważ mam niedaleko, chętnie tam jeszcze kiedyś wpadnę jak będę miała ochotę na dobrą „włoszczyznę” lub najlepszą w stolicy Panna Cottę.

Da Aldo, ul. Mickiewicza 23, tel. (22) 869 09 37

 

 

Podsumowanie

Dzielnica: Żoliborz

Kuchnia: włoska

Ceny: 40-60 zł

Typ lokalu: restauracja

Okazja: kolacja we dwoje, lunch, spotkanie z przyjaciółmi

One Response to Da Aldo – Bitwa pod Widelcem o Panna Cottę

  1. brus says:

    Pracowałm w tym miejscu. Niestety muszę zmartwić bardzo biesiadników. Produkty serwowane w Da Aldo przeważnie są bardzo słabej jakości, pomijając suflet czekoladowy, ciasta i niektóre makarony robione na miejscu. O panna cottcie czytam zachwyty na różnych blogach i nie moge wyjść z podziwu! Ta serwowana w Da Aldo jest najgorszym pszemysłowym półproduktem z butelki. Zawierającym sztuczne barwniki, aromaty i konserwanty… smacznego!

Dodaj komentarz