Saint Jacques smakuje Francją
4 marca 2011
Lokalizacja restauracji Saint Jacques w pawilonach na przeciwko Warszawskiego Centrum Finansowego nie jest zbyt zachęcająca, trochę mało wpisuje się w klimat nastrojowego, francuskiego bistro. Obok spogląda na nas wiekowe i nudne Ti Amo, wypełniony bar Hektor, niedaleko kebaby… Ale warto się przemóc i zajrzeć do środka, bo czeka tam na nas miła niespodzianka. W Saint Jacques już od wejścia pachnie i smakuje Francją. Z głośników dobiegają francuskie piosenki, a na ścianach zawieszono czarno-białe, nastrojowe zdjęcia z ulic Paryża. To wszystko, mimo, że może trochę za mocno wystylizowane, pozwala się wczuć w nastrój francuskiej ulicy. Miło się tu siedzi, trochę jak na paryskim trotuarze albo na ławce nad Sekwaną. Saint Jacques to niewielkie miejsce, kilkanaście malutkich, ciasno ustawionych stolików. W piątkowy wieczór do połowy wypełnione gośćmi. Obsługuje nas uśmiechnięta, pomocna i bardzo sympatyczna kelnerka. Nadal to rzadkość w Warszawie. Pomaga w wyborze przystawek i dań głównych. A wybór nie jest łatwy bo w menu restauracji możemy znaleźć takie francuskie przysmaki jak żabie udka, ślimaki, foie gras, żabnicę i oczywiście jako specjalność małże Saint Jacques.
Swoją kulinarną podróż po francuskich smakach zaczynamy od entrees. Plastry polędwicy marynowanej w koniaku z sałatką z rukoli, karczochów i papryki (43 zł) okazują się być wyborne, a sałatkę mam ochotę natychmiast powtórzyć w domu. Tylko co jest w tym sosie? Musztarda na pewno, ale co jeszcze? Lawendowy creme brulee z kozim serem z sałatką z rukoli (32 zł) kusi nie tylko oryginalnością zestawienia, jest także pięknie podany.Wrażenie robi także powabnie wyłaniająca się z talerza Giczka jagnięca na ziołowo-truflowym puree (44 zł), która może nie jest dziełem wybitnym, ale ciężko jej coś zarzucić. Wybitny za to jest Okoń morski z chutneyem kolendrowo-pomidorowym z szalotkami i puree z karczochów (47 zł). Każdy kęs tej potrawy to wyjątkowa przyjemność, szkoda że nie może trwać wiecznie. A chutney kolendrowo-pomidorowy to coś co mogłabym jeść codziennie. Miły wieczór we francuskim klimacie wieńczy genialny Creme Brulee (14 zł), kremowy, nie za słodki, idealny z cieniutką, perfekcyjną skorupką na wierzchu. Znika w 3 sekundy, z trudem powstrzymuję się o zrobienia dziury w kokilce.
Wróce tu na pewno. Po atmosferę, jedzenie, miłą obsługę i wybitny crem brulee.
Saint Jacques, ul.Świętokrzyska 34, tel. 620 25 31
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: francuska
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: restauracja
Okazja: babskie ploty, kolacja we dwoje, lunch
Na razie tylko oglądałam to miejsce – spodobał mi się wystrój i klimat wnętrza. Gdy tam zajrzałam, nie było w środku ani jednego gościa – nie zachęciło mnie to, ale po przeczytaniu Twojej relacji nabrałam ochoty na zjedzenie czegoś w tej restauracji.
Całkowicie się z toba zgadzam. Jest klasycznie i wykwintnie :). Jadłam tam i na pewno tam wrócę.
Polecam 🙂
I was there 2 weeks ago and trust me it is only a restaurant for the tourists who want to believe that they eat French…
The menu looks tasty but the reality is quite different…
I do not recommend, except for those who would want to pay a salty bill at the end!
I haven’t been there for a long time. Maybe they changed the chef ? It was really perfect place for French cuisine some time ago.