MG Eat – nazwisko to nie wszystko…
14 czerwca 2011
MG Eat to kolejny lokal modnej restauratorki, gwiazdy TVN, Magdy Gessler. Mimo, że nie oglądam kolejnych edycji Kuchennych Rewolucji, ich główna bohaterka, również w realu, wydaje się wyskakiwać z prawie każdego rogu ulicy. Kilka dni temu pisałam o Białej Gęsi, restauracji otwartej przez panią Magdę na Belwederskiej, już następnego dnia, na Chmielnej podczas niedzielnego spaceru, natrafiłam na jej nowy lokal, MG Eat.
Nowa knajpa umiejscowiła się w dawnej kawiarni pod Kaktusami. Z wystroju i menu przypomina fast foodowe sałatkownie takie jak Subway, Salad Story czy da Luca . Wnętrze jest proste, słoneczne, pozytywne. Oprócz kilku stolików w środku jest tu też ogródek, więc uradowani zasiadamy tam razem ze śpiącym w wózku Smakusiem. Przy stoliku nie ma na co czekać, bo obowiązuje tu samoobsługa. Najpierw z szafy, podobnej do tych, które można spotkać w knajpach na lotnisku, wybiera się napoje, a potem należy stanąć w dość długiej kolejce do kasy. W oczekiwaniu na moją kolej studiuję menu. Według zamysłu właścicieli ma być tu naturalnie, prosto i świeżo, czyli slowfoodowo. W menu znajdziemy robione na miejscu kanapki, sałatki, zupy, smoothies, kawę, herbatę i jogurt. Cenowo jest tu bardzo przystępnie, wygląda na to że Magda Gessler tym razem zrobiła lokal dla mas. Podobno MG eat przy Chmielnej jest pierwszym z planowanej sieci lokali, a kolejny zostanie otwarty na Krakowskim Przedmieściu.
Z menu wybieram małą zupę pomidorową, aby szybko zaspokoić głód, a dalej decyduję się na sałatkę królowa Ela, z rostbeffem i pomidorkami cherry. Niestety okazuje się, że akurat tego dania dziś nie ma. To dość dziwne, biorąc pod uwagę, że lokal otworzył się zaledwie parę dni temu. Mój drugi wybór to sałatka Kurczę romano (duża 21 zł) m.in. z fasolką szparagową i cebulkami marynowanymi w occie balsamicznym. Dla Pata zamawiam sałatkę z truskawkami, dostępną tylko w sezonie. Płacę przy kasie, dostaję numerek 2 i mam się zgłosić po odbiór obu sałatek za 3 minuty.
Pomidorowa, którą zabieram od razu do stolika, jest poprawna, ale nie wyróżnia się niczym ani na plus, ani na minus. Szybko ją zjadam i szybko o niej zapominam. Parę minut później wracamy do stołu z sałatkami, na naszych talerzach kłębią się głównie kawałki różnych sałat, nie jest łatwo odnaleźć inne składniki… jest ich po prostu niewiele. Tytułowy kurczak, bohater mojej sałatki, jest nijaki, bez przypraw i niestety również bez smaku. Cebulki marynowane smakują jakby były marynowane, ale w zwykłym occie, a potem na chwilę poleżały w balsamico. Do tego kielich goryczy przelewa sos czosnkowy dodany bez pytania do sałatek, który nie tylko nie wzbogaca ich smaku, nie pasuje, ale wręcz psuje całość. Mimo, że jestem mocno głodna, prawie całe danie zostawiam na talerzu z zamiarem posilenia się w jakimś innym miejscu na naszej spacerowej trasie.
Płacąc przy kasie każdy konsument dostaje kupon rabatowy o wartości 20% do wykorzystania przy kolejnym zakupie. Ja swój zostawiam na stole, bo kolejny raz raczej już tu nie wrócę. MG Eat to według sloganu reklamowego lokalu strefa dobrej energii. Dobra energia i sympatyczny wystrój jednak nie wystarczą, gdy jedzenie nie spełnia oczekiwań smakoszy. Nawet znane nazwisko niewiele tu pomoże. Może przydałyby się „Kuchenne Rewolucje”? 🙂
MG Eat, ul. Chmielna 32, tel. (22) 827 47 13
Zobacz także:
Byłam tam wczoraj i nie mam aż tak negatywnej opinii. Nie pamiętam, którą sałatkę jadłam ( na pewno jakąś wegetariańską + pół kanapki z serami) i było to całkiem niezłe. A na pewno o niebo lepsze od wstrętnego Salat Story.
Zachwyciłam się natomiast mrożonym jogurtem 😉
Recenzja na tyle ciekawa, że będziemy musieli razem z żoną odwiedzić to miejsce, by na własne „kubki smakowe” przekonać się, czy jest tam aż tak źle, czy to może po prostu zły dzień kucharza. Ewentualnie zobaczyć, co jest innego, zjadliwego w ofercie. Dawna kawiarnia, pod Kaktusami – mam z nią złe wspomnienia, typowy poPRLowski lokal z niemiłą obsługą.
Pozdrawiam
Przemek „MrSatan” Szeląg
Byłam dzisiaj na sałatce w MG Eat. Na pierwszy rzut oka wygląda ok. Ale dalej już niestety nie… Brudne stoliki, muszki latające w miskach w chłodni za szybą…
Zamówiłam 2 sałatki, jedną małą a drugą dużą. Była to pierwsza pozycja z kurczakiem, parmezanem i sosem. „Kucharz” przygotowywał te sałatki 20 minut! Jak patrzyłam na jego ruchy, to myślałam że sama zaraz sobie zrobię te sałatki!
Dostałam sałatę, sałatę, sałatę 3 drobne kawałki kurczaka, może jeden plasterek parmezanu i odrobinę sosu. To było w dużej sałatce. Wszytko było przygotowywane na wadze. Chciałam porozmawiać o tym z Panią Manager. Niestety była arogancka. Nie była w stanie mi nic zaproponować w ramach rekompensaty. . TOTALNA ŻENADA! ABSOLUTNIE NIE POLECAM! O wiele lepiej pójść do Salad Story, gdzie za 16 zł mam mega wypasioną sałatkę!
W sumie knajpka z zewnątrz bardzo zachęca. Kolorowe, pastelowe odcienie, fajny ogródek. Nie byłam w środku, ale wszystko jest lepsze od ” Kaktusów” gdzie zamiast dzień dobry usłyszeć można było jedynie „czego?!” od pań, które pamiętają jeszcze bary mleczne z PRLu. Dobrze, że talerze nie były na stałe przytwierdzone do stolików, a sztućce nie miały łańcuchów 🙂
Ale do MG muszę wpaść, bardzo zaintrygowała mnie notka. Jeśli ceny nie są z księżyca, jak w większości Gesslerowskich knajp to tym bardziej jestem ciekawa jak się spisuje.
Pozdrawiam
Olga „Kathleen” Rynkowska – Szeląg
Tragedia! Salata w MG Eat to jest doslownie salata, caly talerz lisci salaty, minimalnie dodatkow.Salata z kurczakiem to tylko liscie salaty (najtaniej), i 3 plasterki kurczaka z ochydnym sosem.Probowalam skomentowac na Gessler facebooku, ale ona kasuje wszystkie negatywne opinie, niestety.
Tragedia! Salata w MG Eat to jest doslownie salata, caly talerz lisci salaty, minimalnie dodatkow.Salata z kurczakiem to tylko liscie salaty (najtaniej), i 3 plasterki kurczaka z ochydnym sosem.Probowalam skomentowac na Gessler facebooku, ale ona kasuje wszystkie negatywne opinie, niestety.Restauracje Magdy Gessler sa przereklamowane!
ja jadłam dzisiaj ten jogurt mrożony. bardzo dobry był polecam.
Hej,
jeden plus, mnóstwo minusów! Plusem jest wnętrze, ciepłe, przyjazne dobrze dopasowane do tego typu knajpki, a pozostałe kwestie to jeden wielki MINUS, począwszy od kolejnki, która była tak długa i wolno się porusała, że zdążyłam w niej nakarmić malucha, potem obsługa bardzo mierna i kląca pod nosem, że za dużo pracy ma, stoliki brudne, nie posprzątane a sałatka była przewstrętna, za słona, za dużo dresingów, za mało dodatków, wzięłam także zupe na wynos i w domu zobaczyłam, że tajskiej pływa ten sam kurczak, który miałam w sałatce….. ech Pani Magdo, baaaardzo słabo, słabiuteńko
Ja także jadłam jogurt mrożony u Pani Gesler, ale wczoraj znalazłam knajpkę z na Podwalu Frooyog – tam są przepyszne. Zjadłam z granolą i borówkami, pychota.
Ja też niestety dołączę do komentarzy negatywnych. Mocno przesolona zupa i czerstwe pieczywo w kanapce. Za to wnętrze bardzo przyjemne
Przechodząc ostatnio ucieszona tym, że coraz więcej u nas miejsc z mrożonym jogurtem wstąpiłam. I to był ogromny błąd i pieniądze wyrzucone (dosłownie). Jogurt niesmaczny – w ogóle nie czuć było „jogurtowości”, niezmrożony. Dodatki też koszmar – borówki poobijane i niektóre chyba z lekka zepsute, a sos malinowy to nie jakaś fajna polewa (jak np. w redberry) tylko tandetny ulepek nie przypominający w niczym malin (gorszy niż w budce z lodami nad morzem). Po paru „kęsach” wszystko poszło do kosza. A jak teraz doczytałam kto jest właścicielem to już zupełnie szczęka mi opadła .. cóż może jak dla mas to już nie trzeba się starać bo masa pospolita to i zje byle co a zachwyci samym nazwiskiem. Nie pojmuję zamysłu tej Pani, ale nie zachęca do odwiedzin w swoich przybytkach.
Faktycznie, obsługa powolna i niezadowolona, moze jest ich za mało? słaba organizacja kolejek do kay i po odbiór jedzenia.
Kanapka z jajkiem smaczna, sałatka paris paris bardzo marna, sama sałata i to taka chyba z torebki, mieszanka. W sumie zupełnie nic takiego, Cesar vega w pobliskiej pizzy hut porównywalna jak nie lepsza;-)
Ja rownież miałam okazje znaleźć sie w MGeat (Karkowskie Przedmieście), za każdym razem jakość obsługi pozostawiają wiele do życzenia, w restauracji która oferuje 8 kanapek nie było pieczywa aby je wykonać, oraz prawie za każdym razem musiałam zdecydować sie na inna kanapkę niż zamawiałam gdyż np. zabrakło sera… W lokalu kręci sie 10 osób z których żadna nie umie obsluzyc kasy. Jak widać nazwisko to nie wszystko.
tak właśnie szukam opinii o MG EAT, ponieważ niedługo zostanie otwarty ten lokal w Łódzkiej Manufakturze i zastanawiam się czy w ogóle warto tam pójść. Bardzo lubię jej program i nie ukrywam, że zasady, które tam próbuje wdrażać sprawiają, ze chce się iśc do lokalu sygnowanego jej nazwiskiem. Jednak czytając te opinie… nie wiem, czy w ogóle warto tracić pieniądze ;/ Mam mętlik w głowie.
tak to jest z opiniami, co osoba to opinia. kazdy lokal ma zarówno pozytywne jak i negatywne recenzje. kazdy ma inne oczekiwania, inne smaki i jeden moze być zadowolony z tego samego na co inna osoba narzeka.może warto sprawdzić samemu?
Ale tu są prawie same negatywne komentarze. Każdy ma inny smak? A ja myślałam ,że najlepszy smak ma Magda. zresztą nie o smaki chodzi, jak zamawiam sałatkę z kurczakiem, to chce by tan kurczak tam był i widoczny i wyczuwalny a nie tylko udekorowany 3 kawałeczkami na wierzchu bo z tego co jest nikt nie badzie zadowolony ,no chyba ze wegetarianin ale on nie będzie zamawiał są łatki z kurczaka…
Drodzy internauci.
Chciałbym podzielić się z Wami paroma informacjami, które w świecie gastronomii dla tego kto pracuje już parę lat, są powszechnie znane.
Pani Magda jest szeroko znana w świadku gastronomicznym, nie z tego że jest „kreatorką smaków” hehehe tylko z tego że jej lokale to przerost formy nad treścią. Jej umiejętności i wiedza gastronomiczna jak na tak długą prace w tym zawodzie, jest naprawdę marna, a jej „sukcesy” to sprawka szefów kuchni, którzy dla niej pracowali w dawnych czasach.
Jakby nie TVN to Pani Magda dawno by poszła z torbami, jak parę jej knajp parę lat temu.
Jak Pani Magda traktowała swoich pracowników, już pisać nie będę, żeby nie zostać oskarżony o nie wiadomo co.
Niestety dla ludzi, którzy zjedli zęby na gastronomii i reprezentują wysoki poziom ich prowadzenia, Pani Magda to „lelum polelum i żenada”.
Niestety w naszym pięknym mieście liczy się nazwisko i tani marketing, wedle zasady „kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą”.
Odwiedzanie restauracji sygnowanych przez M to strata czasu i łatwy sposób na zafundowanie sobie rozczarowania.
Jeżeli chodzi o wnętrze jest ładne, żywe kolory, ciepło, przytulnie. Co do menu, to niestety relacja jakości i wielkości do ceny bardzo mierna. Pół kanapki to tak naprawdę ćwierć kanapki, strata twarzy, że coś takiego klientowi proponuje. Co z tego, że w zestawie jest zupka? Zupa tajska duża za 17 zł to stanowczo za dużo jak na krakowskie przedmieście ! Dokoła na tej samej ulicy w różnych restauracja zestawy lunchowe czyli zupa, drugie danie, deser są poniżej 20 zł i chodzą tam białe kołnierzyki pobliskich biurowców. Dla kogo miałaby być te zupy ? dla studentów? Herbata za 10 zł też kiepski deal. Za nie długo to padnie, bo ludzie nie tacy głupi są.
na stolikach sfermentowany dzem, salatka meksykansa wymoczona w occie ze wykrzywia gebe, musialam prosic o przeplukanie na sicie i dopiero takiego wymoczka dalo sie zjesc. Pikantne papryczki podane w calosci niepokrojone, jakbym miala gardlo z silikonu. Kelnerzy zapomnieli o zamowieniu i trzeba bylo sie upominac. Toaleta fatalna.. Cos jeszcze? :O
a ja pozwole sobie odbiec od tematu i przypomniec czasy starej, dobrej kawiarni „Pod Kaktusami”.. 🙂 eeeeeehh.. szkoda ze zniknela://
Jak dla mnie również jest bardzo w porządku. Zupa tajska z kurczakiem zawsze pyszna, podobnie panini z lazurem i sałatka francuska również bez zarzutu. Obsługa bardzo sprawna, szybka i uśmiechnięta.
W mojej sałatce m.in z serem kozim i fasolką szparagową były 3 maleńkie kosteczki sera i 4 fasolki, a do tego duzo sałaty i kiełków… smakowała bardzo słabo, zjadłam nie całą połowę.
Zupa tajska jest rewelacyjna i podoba mi się, że ktoś wpadł na pomysł na podawanie jej w lokalu klasy bistro:) Kanapki smaczne, choć zdarza się (rzadko) przywiędła sałata lub pieczywo niepierwszej świeżości, manager powinien zrobić z tym porządek. Przeszkadzać może młoda, niedoświadczona, wiecznie zakręcona załoga.
Zupa tajska SMACZNA? chyba żartujecie. widać, że opinie wystawiają ci, którzy nie mieli do czynienia z zupą tajską albo łyknęli marketing pani G. Tajska zupa w postaci tej lury za 17zł to cyrk na kółkach, a te KANAPKI? i superdeal, pół kanapki 😀 na 2 gryzy dla dziecka, z denną zawartością, samemu można to zrobić z marketowych składników. lepiej usiąść na ławce i wszamać kajzerkę z pasztetem, ta sama klasa produktów, a 30 razy taniej. na szcżęście te przybytki już padły, ale co sobie G. nabija kiebzę przez okres otwarcia, to jej.
obrzydlistwo, podawanie takiego jedzenia jest nieetyczne. i te ceny….za co? to chyba miało pokazać ‚klasę’, G. liczyła, że warszafffka się nabierze…nie nabrała się. fuj.