Magiel Cafe – uczta pod wiszącym praniem
26 lutego 2012
Pierwszy raz Magiel Cafe odwiedziłam wkrótce po otwarciu. Polubiłam to miejsce od pierwszego kęsa, za smaczne jedzenie, sympatyczną obsługę i stałą obecność troskliwych właścicieli. Spodobał mi się też ciekawy wystrój i kameralna atmosfera. Powracałam tu nie raz i nie dwa. Każda wizyta pozostawiała pozytywne wspomnienia, ale większość nigdy została spisana i uleciała w przestrzeni czasu. Potem na kilka lat zapomniałam o tym miejscu. Poszukując stale nowych kulinarnych destynacji coraz liczniej wyrastających w stolicy, zrobiłam sobie kilkuletnią przerwę w odwiedzinach w Maglu. Ostatnio skuszona przez Froasię, która ochrzciła to miejsce „Knajpą Roku” na swoim Froblogu, wróciłam tam znowu. W piątą rocznicę pierwszej wizyty.
Wystrój trochę się zmienił od moich ostatnich odwiedzin. Jest jeszcze bardziej maglowo. Wnętrze nawiązuje do poprzedniego przeznaczenia miejsca, które było maglem-pralnią. Ściany udekorowano drewnianymi wieszakami, klamerkami do bielizny, zabytkowymi tarami. Nad głowami suszy się pranie… wystrój jest trochę oldschoolowy, ale zrobiony z klasą, gustem i stylem. Wnętrze wypełniają stare meble. Bębny od pralek przerobiono na wiszące lampy. A zamiast widoczków na ścianach znajdziemy stare reklamy proszków do prania. Elementy dekoracji są spójne z nazwą. Wszystko na temat. Prania i magla.
W małym pokoju, do którego wchodzi się po schodkach, wygodną kanapę zastąpiły stoliki. Nad głowami rozwieszono koronkowe pranie, a na parapecie postawiono zabytkowe magle. To świetny kącik na kameralne spotkanie z w gronie kilku przyjaciół, można tu spokojnie porozmawiać w domowej atmosferze.
Magiel to połączenie kuchni polskiej i śródziemnomorskiej. Polskie składniki i smaki tworzą mariaż z inspiracjami z południa Europy. Gotują tu korzystając z zasad slow food, zgodnie z porami roku, w oparciu o świeże, sezonowe składniki. Dlatego karta w Maglu zmienia się często, a poza stałym menu ciągle pojawiają się nowe propozycje. Nawet gdy jesteśmy regularnymi gośćmi lokalu nie ma więc obaw, że menu nam się szybko znudzi. Nie ma tu też menu drukowanego. Wszystkie dania wypisane są kredą na tablicy nad barem, o pozostałych opowiada wyczerpująco obsługa. Mimo, że lista dań nie jest długa, jest z czego wybrać. Znajdziemy niejedno danie mięsne, owoce morza, danie wegetariańskie. Są przystawki, ale także desery. A do tego spory wybór win, m.in. z Alzacji.
Powrót do Magla po latach rozpoczynam od Humusu z oliwkami. To spora, sycąca porcja, podana z chlebem. Podczas drugiej wizyty próbuję inną wersję tego dania – humus z chrzanem. To niebanalne połączenie klimatów arabskich z polskimi zaskakuje pomysłowością, świeżością i nieoczywistym, intrygującym smakiem. Do tego podana marynowana fasolka świetnie dopełnia danie rodem z wieży Babel. Całość wieńczy mięsisty, domowy chleb ze śliwką.
Królik w sosie musztardowym jest miękki, delikatny i aromatyczny. Towarzyszą mu kopytka, które niestety tylko próbuję, bo większość pochłania Smakuś. Jako dodatek zamawiam sałatkę, która ma sobie dużo zielonego i trochę czerwonego. Z zieleni rozpoznaję rukolę, kolendrę, szczypior, na talerzu czerwieni się pomidor i grillowana papryka. Sałata smakuje polską wiosną i azjatyckim wiecznym latem. Znika z talerza w 3 sekundy. Grzechu warte są także tutejsze pierogi ruskie, podane z czerwoną kapustą.
Gdy owoce morza to coś, co wprawia Was w lepszy nastrój, spróbujcie serwowane tu mule. Są świeżutkie, podane w sosie winnym (43 zł), pachnące czosnkiem, południowym słońcem i dotknięte morską bryzą. Z przyjemnością zjadam pozostały na dnie talerza sos mocząc w nim pyszny chleb i oblizując się ze smakiem. Do dna. Do ostatniej kropli i ostatniego kawałka chleba.
Z deserów w Maglu próbuję sernik z białą czekoladą. Jest delikatny, niezbyt słodki, z orzechową kruchą podstawą. Cytrynowy krem brulee, który zamawiamy podczas jednej z wizyt, ma tylko jedną wadę. Jest za mały i nawet nie wiem kiedy znika z kokilki. Możemy napić się robionej na miejscu lemoniady, warto spróbować co prawda kupnego, ale doskonałego kwasu chlebowego.
Cieszę się z powrotu do Magla. Bo warto tam jeść , smakować, rozmawiać… A potem o tym napisać… I znów jeść i smakować:) Ciągle coś nowego i intrygującego…
Magiel Cafe, ul. Stępińska 2, tel. 22 841 00 16
.
Więcej zdjęć z wizyty w Magiel Cafe znajdziecie na Funpage Restaurantica.pl na Facebooku
Podsumowanie
Dzielnica: Mokotów
Kuchnia: autorska, polska, sezonowa, śródziemnomorska
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: restauracja
Dodatkowe wymagania: miejsce do parkowania, ogródek letni
Okazja: babskie ploty, kolacja we dwoje, lunch, spotkanie z przyjaciółmi
No i pięknie! Nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam serdeccznie!
Najbardziej pobudził moją wyobraźnię cytrynowy krem brulee – nie odmówię sobie spróbowania, jeśli będzie w ofercie.
slow food sezonowosc pomidory, papryki swize salaty w zime to troszke smieszne moim zdaniem. czcza paplanina.