Sowa i Przyjaciele
9 września 2012
Sowa i Przyjaciele. Restauracja kucharza celebryty Roberta Sowy jest już otwarta. O tym wydarzeniu mówiło się od dawna… Sowa od jakiegoś już czasu zapowiadał, że pracuje nad swoim lokalem. I nie trzeba było oglądać go w telewizji, żeby się o tym dowiedzieć, bo głośno o tym było także w Internecie. Długo nie było wiadomo, gdzie będzie zlokalizowana nowa restauracja, aż wreszcie odsłonił rąbek tajemnicy wyjawiając lokalizację w kwietniu tego roku.
Restauracja Sowa i Przyjaciele mieści się w dawnej Karczmie Słupskiej na rogu Czerniakowskiej i Gagarina. Prace nad jej powstawaniem obserwowałam od kilku miesięcy, przejeżdżając tamtędy codziennie w drodze do pracy. W okolicy, jeśli chodzi o gastronomię, jest ubogo, a jedyne miejsce gdzie warto było pójść do tej pory to Magiel Cafe. Mimo, że to nie ścisłe centrum lokalizacja jest dość przyjazna, w miarę łatwo też zaparkować w pobliżu samochód.
Mam sceptyczne podejście do kucharzy celebrytów. Bo kiedy oni niby mają czas gotować i tworzyć swoje kreatywne dania, jak głównie prezentują się w TV, reklamach, książkach i prowadząc wydarzenia specjalne… Dlatego z pewną nutą podejrzliwości udaję się w sobotni wieczór do restauracji na Gagarina.
Przed wejściem stoi dwóch ochroniarzy. Wygląda to groźnie… Przez chwilę zastanawiamy się czy może w środku siedzi jakaś gruba ryba… minister albo kto… Gdy wchodzimy do środka, po prawej stronie przy wejściu mijamy małe pomieszczenie z nieczynną jeszcze ladą. Z umieszczonej tam kartki dowiadujemy się, że wkrótce bedą się tu mieściły niewielkie delikatesy należące do restauracji.
Wystrój jest dopracowany w najmniejszych szczegółach. Elementy i materiały tradycyjne mieszają się tu ze współczesnymi. Moją uwagę zwracają lampy w postaci żarówek zawieszonych na sieci czerwonych zwisających z sufitu kabli. To ciekawy pomysł i nie przeszkadza, że jesteśmy w drogiej i eleganckiej restauracji. Na oknach elementy z dykty w kształcie butelek wina. Oprócz niskich stolików ustawiono tu także wysokie, sprzyjające degustacji wszechobecnych tu win. Otwarta kuchnia zachęca do podglądania kucharzy przy pracy.
W menu znajdziemy dania kuchni międzynarodowej z dużymi wpływami kuchni polskiej. Z mięs zjemy m.in. comber z sarny, pierś z kaczki, antrykot z wołowiny galicyjskiej, udziec jagnięcy czy golonkę. Są też ryby np. tuńczyk, turbot, żabnica, a także przegrzebki. Ceny są tu z wyższej półki. Za przystawkę zapłacimy średnio 30-60 zł, a za danie główne od 36 do 100 zł (większość dań powyżej 50 zł). W tygodniu w godzinach 12:00-15:00 obowiązują zestawy lunchowe (40 zł/ osoba). Jedzeniu powinno towarzyć wino, a tu znajdziemy ich ogromny wybór. Podobno pod restauracją mają piwniczkę wielkości restauracji , w której przechowują kilkaset gatunków win. Wszystkie są dostępne na butelki do zakupu na miejscu lub do domu, 30 wybranych można wypić również na kieliszki.
Jabłkowy boczek wieprzowy glazurowany w sosie BBQ podany z karmelizowanymi ziemniakami sałatką colesław i wiejską kaszanką z podrobami (39 zł) przygotowany jest metodą sous vide. Był gotowany próżniowo w odpowiedniej, niezmiennej temperaturze aż przez 12 godzin. Jest chudziutki, miękki, wyśmienity. Nie ma ani grama tłuszczu… Perliczka z karmelizowanym puree z marchewki i lawendy podana z glazurowanymi warzywami i sosem waniliowym (48 zł) jest delikatna, mięciutka i również rozpływa się w ustach. Puree z marchewki i lawendy oraz warzywa w waniliowym sosie idealnie sią z nią komponują. Do tego doskonale pasuje polecone przez sommeliera nowozelandzkie Sauvignon Blanc…
Mimo, że restauracja jest czynna od niecałego tygodnia, zupełnie tego nie widać. Kelnerzy z pewnością siebie recytują składniki poszczególnych potraw i opisują ze szczegółami sposób przygotowania potraw. Widać, że cała ekipa ćwiczyła już od dawna przed oficjalnym startem i nie trenują na gościach. Nie ma tu także tak częstego przy nowych otwarciach „oczekiwania na koncesję”. Półki są szczelnie wypełnione setkami butelek wina z całego świata.
Moje początkowe wątpliwości odnośnie jakości dań w restauracji znanego kucharza zostały rozwiane. Niezależnie od faktu czy Robert Sowa gotuje w swojej restauracji i jak często to robi, stworzył ekipę, która przygotowuje dania na najwyższym poziomie… Szkoda tylko, że ceny są tu raczej na specjalne wyjścia, bo pewnie bywałabym tu częściej.
Sowa i Przyjaciele, ul. Gagarina 2, tel. 795 505 152
.
Więcej zdjęć z mojej wizyty w restauracji Sowa i Przyjaciele znajdziesz na fanpage’u Restaurantica.pl na Facebooku
Szczegółowe informacje o restauracji i mapkę znajdziesz na stronie Warsaw Foodie.
Podsumowanie
Dzielnica: Mokotów
Kuchnia: międzynarodowa, polska
Ceny: powyżej 60 zł
Dodatkowe wymagania: ogródek letni
Okazja: elegancka kolacja, kolacja we dwoje, lunch, specjalna okazja, spotkanie biznesowe
Dobra i uczciwa recenzja. Czekałam na pierwszego odważnego, który się tam wybierze. Mam podobne, nieco sceptyczne podejście, ale rozwieje je samodzielnie 🙂
czekam na Twoją recenzję:) daj znać jak było:)
Ze zdjęć wygląda to raczej kiepsko. Zwłaszcza świeczki, solniczki i szkło z makro. Wystrój tez nie powala. Przypomina mi trochę bar Lotos na pobliskim skrzyżowaniu. Boczek bez tłuszczu i paździerz w oknach bezcenne…
Ponieważ mieszkam po drugiej stronie ulicy byłam tam już pierwszego dnia – jadłam business lunch – zupę z soczewicy i pierś kurczaka z ratatouille. Często jem na mieście, ale nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam tak smacznie. Też żałuję, że dania z karty to wyższa półka cenowa, ale za taką jakość warto zapłacić. Wystrój oceniam na dobry. Trochę mi brakuje małych stolików. Co do obsługi to trochę byli zestresowani pierwszego dnia, ale myślę, że z czasem będzie lepiej.
Mam nadzieje, że tym razem nie zostanie zablokowane to co napisałem? Nie byłem jeszcze w lokalu, ale jakoś nie chce mi się wierzyć by to miejsce odniosło sukces. Lokalizacja dosyć słaba. Typowe sypialnie, bloki wzdłuż ul. Czerniakowskiej która praktycznie od świtu do zmierzchu jest zakorkowana. Bardzo dobrze, że coś się w tym miejscu dzieje, że chyba z byt wysoka „półka” jak na tę część miasta. Co do samego lokalu, w następny weekend się wybieram i opisze. Jak cenzura puści;-)
Tak jak Ci pisałam na FB nie kasuje komentarzy chyba ze sa spamem lub zawieraja przeklenstwa. Poniewaz napisales 3 komentarze pod rzad, aksimer wrzucił mi je do spamu (juz odblokowane). Lokalizacja moim zdaniem niezla bo nie ma nic w okolicy a sa biura i dobry dojazd z roznych miejsc wawy. Z tlumu ludzi w ostatni weekend wnosze ze jednak moze byc sukces… poczekamy zobaczymy…Czekam na Twoją opinię. Cenzura puści:)
a jednak kasujesz komentarze…….
kasuje komentarze jesli są spamem, hejtem, zawieraja przeklenstwa, kogos (mnie lub czytelnikow obrazaja) szczegółowe zasady znajdziesz tu: http://restaurantica.pl/oblogu/
To mój blog i nie wyobrażam sobie i nie akceptuje tutaj komentarzy takich jak pojawiaja sie na onecie i na gazecie, ktore nic nie wnoszą tylko obrzucają kogoś błotem, pozytywne, negatywne proszę bardzo ale nie hejt, oskarzanie, bez konkretnych dowodow przeklenstwa. jesli Twoj komentarz taki nie byl wyslij go jeszcze raz… byc moze przez pomylke wyladowal w spamie. jesli był – z pewnością znów go skasuję.
ani mysle!
wlasciwie to prosze o skasowanie wszystkich moich wypowiedzi…
zegnam ozieble wszystkie sloiki!
niestety nie jestem w stanie dojść które to są Twoje komentarze, na blogu jest ich przeszlo poltora tysiaca. dlatego też nie wiem który masz na myśli, nie wiem też co masz na myśli żegnając słoiki… bo chyba nie mnie? 🙂
Być może i bardzo dobrze jakby był sukces. Ja te miejsca znam, niedaleko stamtąd się wychowałem i wiem, że to praktycznie pustelnia gastronomiczna. Celowo nie wspominam o lokalach w CH Sadyba czy CH Panorama, bo nie ma właściwie o czym. Weekend + ciekawość…Oby tak było zawsze. Może wreszcie coś się zmieni i nie będzie już tak, że jedyną wizytówką Czerniakowa, będzie Kapela Czerniakowska;-)
Rzeczywiście na zdjęciach wygląda to strasznie- szczególnie koszyczek na pieczywo- jak z restauracji Stylowa w podwarszawskim Otwocku. Do tego solniczka i pieprzniczka, niezbyt ciekawy bar i kolumny. Ale może to tylko kwestia zdjęć. W każdym razie taką mam nadzieję.
Z przyjemnością zajrzę
Do lokali firmowanych przez kucharzy celebrytów też mam sceptyczny stosunek, ale recenzja kusi, żeby się złamać i zajrzeć.
A lampy wyglądają na produkty „cable power” i są teraz bardzo modne, także jak najbardziej na miejscu 🙂
Byłam wczoraj na kolacji.. Pan Sowa był nawet obecny więc chyba ma czas gotować :). Wystrój bardzo przyjemny, obsłyga świetna, jedzenie bardzo dobre, ale ceny kompletnie przesadzone szczególnie, że porcje są BARDZO małe! za dwa malutkie kawałki ryby (żabnica) na musie warzywnym trzeba zapłacić 80 zł!, Befsztyk z polędwicy 95 zł
Byłem w niedzielę na kolacji. Powiem że wystrój interesujący(robią wrażenie wina i przeszklona kuchnia .Zamówiłem zupę z pora i tatara, jedzenie ładnie podane i apetycznie wyglądające . Cena warta smaku. Obsługa profesjonalna rzadko spotyka się w dzisiejszych restauracjach. Pozdrawiam Pana Grzegorza. Warto odwiedzić to miejsce.W skali do 10… 9
Brakowało takiego miejsca w tej okolicy.Plusy:fajny wystrój, bardzo miła obsługa, pyszne jedzenie włącznie z deserami. Minusy: ceny zbyt wysokie, porcje malutkie, brak kącika dla dzieci :-[[. Obiad dla 2 osób z winkiem to koszt ok 350 zł.
Niewątpliwą przyjemnosc miałam byc w restauracji w porze obiadowej w sobote, muszę przyznać ze było naprawde miło, obsługa na najwyzszym poziomie a jedzenie naprawde pyszne, karta skromna lecz wystarczajaca. W zwyczaju również mam nie opuszczanie zadnej restauracji bez zjedzenia deseru co tez i tym razem uczyniłam, polecam beze…jest wyśmienita!
Bardzo dobry serwis z jeszcze lepszym jedzeniem. Dobrze, że w tej części Warszawy powstało takie miejsce. Chętnie polecam polędwicę z dorsza atlantyckiego z pieczonymi migdałami i grillowanym kalmarem, którą dostałam z purée z topinamburu i trufli oraz kremem parmentier. Bardzo dobre danie. Karta menu jest wypełniona jeszcze innymi różnościami tego rodzaju więc na pewno tam wrócę.
Restauracja do najtańszych nie należy, jednak potrawy, które tam serwują też nie łatwo dostać na mieście- zarówno smak jak i sposób podania są bardzo interesujące i zachęcają do kolejnych odwiedzin tego miejsca. Szczególnie mogę polecić udziec z mlecznej jagnięciny w pikantnej marynacie marokańskiej podany z hummusem
oraz duszonym bakłażanem z pomidorami i oliwkami.
Tak więc moje zdanie na temat restauracji Sowa i przyjaciele jest jak najbardziej na plus, aczkolwiek wolę odwiedzać restaurację mieszczące się bliżej centrum.
Wlasnie wrocilam od „Sowy”…. jedyne co moge powiedziec to: BOSKO!!! Wspaniala kuchnia, super uprzejma, przyjazna obsluga.
Polecam! Z calego serca polecam.