Kuchnia Funkcjonalna
19 lutego 2013
Restauracja Kuchnia Funkcjonalna mieści się w Domu Funkcjonalnym przy Jakubowskiej na Saskiej Kępie. Ten budynek to miejsce o długiej i ciekawej historii. Dom został zaprojektowany i wybudowany w 1928 roku przez architekta Czesława Przybylskiego, a architektura budynku zaliczana jest do okresu funkcjonalizmu. Przez to miejsce przewinęło się wiele osób ze świata kultury, mieszkała tu m.in. Agnieszka Osiecka. Oprócz otwartej niedawno restauracji mieszczą się tu także galerie: BWA Warszawa i Asymetria. Właścicielem budynku jest architekt Wojciech Popławski (m.in. autor projektu andel’s Hotel Łódź) i to on jest autorem nowego wnętrza budynku. Jak tu dotrzeć? Nie jest łatwo – wiele ulic w okolicy jest jednokierunkowych a Dom Funkcjonalny to z zewnątrz dość niepozorny budynek na rogu ulicy Jakubowskiej i Estońskiej (niedaleko Francuskiej). Gdy ktoś nie zna tego miejsca, to raczej marne szanse, że znajdzie się tu przypadkowo…
Zanim przekraczamy bramę, nie jesteśmy pewni czy lokal jest już otwarty, ale ryzykujemy. Wątpliwości rozwiewa krzątający się kucharz widoczny przez okno od ulicy, zapalone światła, a także kartka na drzwiach: „otwarte”. Wieści o takich miejscach jednak rozchodzą się szybko i mimo, że jesteśmy tu zaledwie kilka dni po otwarciu, wcale nie trafiamy na pusty lokal.
Kuchnia Funkcjonalna mieści się na dwóch piętrach dawnej pracowni rzeźbiarskiej Mieczysława Lubelskiego.Wystrój restauracji jest surowy, minimalistyczny. Na parterze jest kilka drewnianych stolików, krzesła i długi bar. Pod sufitem proste czarne lampy. Po schodach można wejść na antresolę, gdzie mogą usiąść kolejni goście. Drzwi lokalu się lekko nie domykają, a na odźwiernego 🙂 zgłasza się sympatyczna brunetka, która okazuje się później być żoną szefa kuchni i właściciela lokalu Bartosza Polaka.
Karta jest krótka i ma się często zmieniać dopasowując do sezonowych produktów. Przed nami leży menu obowiązujące w lutym 2013, w którym znalazły się trzy oryginalne zupy (z glonów wakame i trawą cytrynową, chrzanowa z dziczyzną oraz z porów i ciecierzycy). W ramach zakąsek zjemy m.in. galaretę z łososiem czy pierożki orkiszowe z twarogiem i porem. Dania główne są cztery i każde zupełnie inne. Jest koźlę duszone w warzywach, makrela, risotto z pęczaku i stek z polędwicy wołowej . Oprócz tego w menu są trzy desery i dwa dania specjalnie dla dzieci. Wybrane dania dostępne są również w wersji bezglutenowej.
Na pierwszy ogień idą zupa i przystawka. Zupa z porów i ciecierzycy (12 zł) przypomina trochę w smaku cebulową. Jej wierzch pokrywa ser, a w środku pływają kulki cieciorki. Zupa jest dobrze przyprawiona, a jej smak podkreśla lekko ostrawy ser. To wyjątkowo oryginalna, syta, tak smakita, że ciężko się było od niej oderwać. Placki jaglane podane z sałatką z buraka (17 zł) co prawda się trochę rozpadają, co utrudnia jedzenie widelcem, ale w smaku są pierwszorzędne
Z dań głównych wybieramy jedno mięsne i jedno rybne. Duszone koźlę z warzywami (45 zł) to zdecydowany lider wśród potraw, które tu próbujemy. Mięso duszone z warzywami w piwie, w towarzystwie m.in. goździków i cynamonu, jest delikatne, miękkie, ma intensywny, wytrawno-słodki smak, rozpływa się w ustach. To genialne danie, które (tu pewnie parę osób się zdziwi) mam zamiar niedługo wykonać w domu korzystając z przepisu zamieszczonego niedawno w Magazynie Smak. Dam znać jak wyszło 🙂
Makrela z domową harissą, kaszą jaglaną i grillowanymi warzywami (27 zł) niczym nie ustępuje pozostałym daniom. Chociaż ryba jest podana w całości, to jej jedzenie nie sprawia problemu. Jest mięsista, nie przesuszona, niezwykle udana. Dodatki nie wbijają mi się już tak mocno w pamięć, z wyjątkiem świetnego, pikantnego sosu, który ciekawie kontrastuje z delikatnością ryby.
Bliskość stolików powoduje, że szybko zapoznajemy sąsiadów. Okazuje się, że przy stoliku obok siedzi Katja prowadząca szkołę gotowania dla dzieci Little Chef. Po chwili rozmowy już wiem, że mają również zajęcia dla najmłodszych adeptów kuchni (już od trzeciego roku życia!) i postanawiam, że Smakuś będzie gotował z nimi już od września :-). Katja chwali tutejsze dania, a szczególnie rozmarynowy krem brulee (16 zł). Mimo, że już nie bardzo mam miejsce na deser, muszę go spróbować i przyznaję, że lepszego dawno nie jadłam.
W Kuchni Funkcjonalnej, mimo surowego, industrialnego wystroju, czuje się serdeczną, domową atmosferę. Karmią tu smacznie, dobrze się tu siedzi, poznaje nowe osoby, konwersuje, a najtrudniej stąd wychodzi… Niedziela jednak nie trwa wiecznie, a mały przyszły Little Chef chce sobie pohasać. Już po wyjściu robimy pamiątkową fotkę restauracji z zewnątrz. Przedwojenna budowla ciekawie kontrastuje z nowoczesnym Stadionem Narodowym wyłaniającym się zza jej konturów. Tradycja i nowoczesność spotyka się także w budynku funkcjonalnym i na talerzu. Ja to kupuję.
Kuchnia Funkcjonalna, ul. Jakubowska 16 (Dom Funkcjonalny), Saska Kępa, Warszawa, tel. 500 117 218
Podsumowanie
Dzielnica: Praga Południe
Kuchnia: autorska, międzynarodowa, sezonowa
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja
Dodatkowe wymagania: miejsce do parkowania, ogródek letni
Okazja: babskie ploty, lunch, na drinka, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi
Chętnie też bym zrobiła taki gulasz z koźlęciny, zastanawiam się tylko, gdzie w Warszawie można kupić to mięso.
Opis miejsca brzmi zachęcająco.
Wiele razy jeździłem do Toskanii i Umbrii, w których odkrywałem smaki niezwykle proste, wydobyte z równie prostych, doskonałej jakości składników. Znajdowałem je w miejscach równie jak owe smaki skromnych, nieaspirujących do miana trendy, czy glamour. Straciłem już nadzieję na to, że dane mi będzie odkryć coś podobnego w Polsce. A jednak doświadczenie Kuchni Funkcjonalnej tę wiarę przywraca dając odpowiedniej rzeczy nie słowo, lecz smak. Krupnik z kiełbasą z dziczyzny to zupa taka, jak u mamy, w której chłonie się kubkami smakowymi każdą warzywną cząstkę, niepokojąco smakowicie przełamana znakomitą kiełbasą na tyle delikatnie, by nie stanowić konkurencji, lecz smakowy kontrapunkt. Zupa z warzyw nie ma w sobie nic z nijakości, wręcz przeciwnie: smakowego finiszu pozazdrościć mogło by jej niejedne czerwone wino. Placki jaglane to poezja równa smażonym kwiatów cukinii, ale buraki, które im towarzyszą i są podsmażane, jak zdradził nam megafajny kelner, w musztardzie, stanowią o kongenialności tego dania. Stek z angusów i pureé z dodatkiem musztardy Dijon oraz przydymionego szpinaku z rodzynkami jest feerią czterech smaków, które choć zdało by się, że nie grają w zgodnym kwartecie, to jednak zadzwiają swoją spójnością. Z daniami dla dzieci jest podobnie: delikatne pulpety z królika w towarzystwie kaszy gryczanej mają godnego współzawodnika w znakomitych kwaszonych ogórkach, a mini-stek był tak delikatny, że moje dziecko samo i z ochotą kroiło go nożem, choć nigdy tego nie robi.
Sernik z koziego sera z malinami chciało by się jeść i na co dzień i od święta. Espresso jak najlepsze we Włoszech.
Tak, KF to wstrząsające mocą wspaniałych, prostych smaków i rodzących je pozytywnych emocji miejsce, w którym nie uświadczycie nic z gastronomicznej konfekcji i odkryjecie świat doznań czystych i prostych. A szef kuchni, Bartek wielkim Polakiem jest 🙂 !
Szczerze polecam. Co prawda byłem o takiej porze, że gości było niewielu, ale wszystko było bez zarzutu. Wystój bezpretensjonalny (papierowe, jednorazowe obrusy, na których p. kelnerka zapisuje zamówienie; wygodne siedziska, zastawa bez udziwnień, noże ostre). Wspomniana Pani Kelnerka przesympatyczna i fachowa. Karta dań krótka, co już dobrze zwiastuje: 4 zupy, około 10 przystawek, 4 dania główne (2 mięsne, ryba, danie jarskie), 2 desery. Wina w dostatecznym wyborze i przystępnej cenie (litr niezłego domowego ok. 60 zł). Inne alkohole też starannie dobrane: polecam tradycyjne piwo z browaru w Radomiu, destylaty, nalewki. Przy prawie wszystkich produktach informacja o producencie (znakomite polskie sery). No i świetny kucharz: comber z jelenia kruchy i rozpływa się w ustach, polędwica wołowa krwista i różowa. Ciekawe dodatki (np. szpinak z rodzynkami, musztardowe puree!). No i muzyka: cicha i rzadko gdzie indziej puszczana (w czasie mego pobytu np. Klan, Dzikusy, początki Niebiesko-Czarnych…). Z pewnością wrócę.
Ponowna wizyta i znowu bardzo dobrze: bliny z dzikim łososiem, babka z kaszy gryczanej i koziego twarogu. Bardzo dobre chmielowe piwo Kormoran i znakomita śliwowica Podbeskidzka z Jasienicy (50 procent). Przemiły i fachowy kelner. Zapomniałem o orzeźwiajacym cydrze.