Brunch w Saute
16 kwietnia 2013
Sauté to metoda smażenia potraw, bez żadnej panierki, w sosie własnym czyli tak jak lubię. Restauracja o takiej nazwie działa od niedawna na Ursynowie. Mając nadzieję na poznanie możliwości tutejszej kuchni wpadamy tu na niedzielny brunch. Z ulicy widzimy mało dyskretny szyld reklamujący niedzielne bufety, zajmujący prawie całą ścianę budynku. 49 zł za osobę brzmi przystępnie, więc ryzykujemy mając nadzieję na poznanie tutejszego menu i umiejętności szefa kuchni.
Gdy wchodzimy, w środku jest pusto, tylko jeden stolik jest zajęty, ale o dziwo restauracja zapełnia się prawie do ostatniego stolika w trakcie naszej wizyty. Smakuś od razu biegnie to osobnego pokoju dla dzieci, gdzie podczas brunchu pociechami zajmuje się opiekunka. Pozostawiwszy młodego pod opieką, zasiadamy do stołu i rozglądamy się wokół. To spory lokal, duży bar, jasne wnętrza ze skórzanymi lub przypominającymi skórzane obiciami krzeseł i kanap, drewnianymi stołami i tulipanami na stolikach. Rzeczony brunchowy bufet rozłożony jest na długim stole na czerwonym suknie. Przypomina to trochę weselne klimaty.
Szefem kuchni restauracji jest Jacek Nawrocki. W standardowej karcie lokalu znajdziemy dania kuchni śródziemnomorskiej. Wygląda na to, że jest tu z czego wybrać, interesująco zapowiadają się takie dania jak sałata z marynowanym burakiem, cytrusami i szynką parmeńską, troć zawijana w filo, czy stek wołowy z bobem, dymką i puree truflowym. Jest też do wyboru kilka past np. tagliatelle z borowikami i kurczakiem, gnocchi w sosie szpinakowym czy ravioli. Dużą zaletą jest lista win po przystępnych cenach jak na restauracje zaczynających się od 60 zł za butelkę.
Zapytani przez kelnerkę czy chcemy skorzystać z brunchu czy zamówić z karty, bez namysłu wybieramy opcję brunchową licząc na możliwość spróbowania większej liczby dań z karty. Jak się okazuje oferta brunchowa w Saute niewiele ma wspólnego z tutejszą kartą. Często bywa, że w ramach brunchu restauracja podaje częściowo inne dania, albo tylko wybrane, tutaj niestety wcale nie znajduję dań z karty. Do wyboru jest kotlet schabowy, kaczka na kapuście, szaszłyk z kurczaka, ryba w panierce i sosie śmietanowym, w ramach dodatków warzywa gotowane, ziemniaki, kapusta zasmażana…. Z zup – flaki. Z zimnych przystawek niezłe wędliny, pikle, a oprócz tego kilka sałatek w których dominującym składnikiem jest cebula…
Próbuję kilku przystawek, z których najbardziej pasują mi wędliny, schabowy też trzyma poziom, jest miękki, smakuje zupełnie jak domowy, niezła jest też ryba, choć oba dania mają zdecydowanie za grubą warstwę panierki. Szaszłyk z kurczaka jest ciut za suchy, a kapusta jak to kapusta ciężka i dość tłusta. Brakuje mi tu tego czego się spodziewałam odwiedzając restaurację z kuchnią śródziemnomorską czyli lekkich sałatek, dań mięsnych i rybnych z grilla, makaronów.
Na brunchu w restauracji Saute nie znajduję wielu dań saute… są za to kotlety w panierce i ryba w panierce 🙂 Jeśli brunch miał mnie przekonać do tutejszej kuchni to mu się nie udało. Dania, których spróbowałam choć nie były złe, ale miały niewiele wspólnego z kartą lokalu i kuchnią śródziemnomorską. Aby spróbować tutejszego menu konieczna jest kolejna wizyta. Czy się na to zdecyduję, jeszcze nie wiem… Tyle potencjalnie ciekawych miejsc czeka jeszcze na odwiedzenie… Na pewno dużym atutem restauracji Saute jest sala dla dzieci i opiekunka w weekend. Ale czy to wystarczy?
Saute, ul. Lanciego 12, tel. 22 859 70 69
Podsumowanie
Dzielnica: Ursynów
Kuchnia: polska, śródziemnomorska
Typ lokalu: restauracja
Dodatkowe wymagania: kącik zabaw dla dzieci, lokal przyjazny dzieciom, menu dla dzieci
Okazja: brunch, lunch, spotkanie z przyjaciółmi, z dziećmi
czy już na dobre otworzyli? Bo ze dwa razy próbowałam po dacie otwarcia umieszczonej na facebooku i za każdym razem całowałam klamkę…
Otwarte od chyba miesiąca. Ja byłam z rodziną dwa razy na brunchu i jest ok. Cena 49zł jest adekwatna do oferty. Dzieci zajęte. Chociaż z karty polecam krewetki i troć bo naprawdę szacunek. Miłe miejsce, ceny ok.
Fatalne jedzenie !
nie polecam jedzenie garmażeryjne nawet pierogów nie potrafia podgrzać
miejsce nieprzytulne kamień na podłodze przecież to nie egipt i strefa gorąca
słowem mówiąc porażka i miejsca i jedzenia
szef nadaje się do wymiany albo niech gotuje w stołówce pracowniczej na czas