Kava i Vino
10 października 2013
Duży, drewniany, wspólny stół, lustro na ścianie i może jeszcze kwiaty na stole? Czy coś Wam to przypomina?. Tak wygląda wnętrze wielu otwieranych w ostatnim czasie lokali. Gdy pisałam ponad dwa lata temu o Charlotte, gdzie pojawił się pierwszy common table w Warszawie, to była nowość. Teraz podobne elementy można znaleźć w co drugiej otwieranej restauracji czy kawiarni. Ładnie, ale już ciut monotonnie. Niby najważniejsze w restauracjach czy kawiarniach jest jedzenie, ale czemu nie zjeść w estetycznym i do tego oryginalnym otoczeniu?
Niekonwencjonalnym designem wnętrza wyróżnia się otwarta pod koniec września winiarnia Kava i Vino (i nie ma tu common table 🙂 ). To wysoki lokal z antresolą, do której prowadzą schody, a pod sufitem znajduje się niezwykle oryginalna drewniana konstrukcja składająca się z ponad tysiąca dwustu elementów.
Nie ma takiej możliwości, żeby nie zapatrzeć się na drewnianą kompozycję i nie odrywać od niej wzroku niemal przez cały czas pobytu w lokalu. Drewniane słupki wyłaniające się z sufitu pobudzają wyobraźnię powodując powstawanie różnych skojarzeń. Studiuję menu – widzę kościelne organy, popijam wodę, na myśl przychodzą mi fale oceanu… 🙂 A może są to po prostu słupy jesiennego deszczu…. ? Lubie takie skojarzeniowe zabawy. Wnętrze zostało zaprojektowane przez zespół architektów w składzie Anna Dobek, Mateusz Wójcicki, Anna Białobrzewska i Tomasz Boczko. Bardzo proszę, żeby zajęli się wystrojem także innych gastronomicznych miejsc w Warszawie. Chociaż kilku. Bo chyba nie tylko ja lubię cieszyć oczy pięknymi wnętrzami. Oprócz drewnianej konstrukcji pod sufitem uwagę zwracają ciekawie zaprojektowane meble. Cały lokal stanowi spójną całość. Wszystko pasuje do siebie, może poza logiem lokalu, które nie przystaje do designerskiego wnętrza. Logo wygląda niestety jak zrobione na kolanie w 3 minuty…
Mimo, że ciężko oderwać tu oko od wnętrza lokalu, to ten blog jest przede wszystkim o jedzeniu, przejdźmy więc do rzeczy. Co tu zjemy? Kava i Vino to kawiarnia i winiarnia, więc menu nie jest tu bardzo rozbudowane. Znajdziemy w nim przekąski do wina (m.in. talerze wędlin, serów hiszpańskich i włoskich, bruschetty czy tortille, sałaty, zupy, kanapki i quiche, ciasta). Są także propozycje śniadaniowe na słodko i słono. Oprócz stałego menu codziennie jest kilka dań na ciepło, część z nich wypisanych jest na tablicy nad barem, pozostałe recytuje płynnie kelnerka. Dziś możemy wybrać m.in. krewetki na warzywnym julienne, czy sataya z kurczaka. Kawę dostarcza Dallmayr, wino – Robert Mielżyński, a pieczywo – Petit Appetit z Nowego Światu. Jest tu też niewielki kąt z półkami z winem, z których można wybrać sobie wino do domu. Ceny win na miejscu zaczynają się już od trzydziestu paru złotych, co brzmi bardzo przyzwoicie, jak na ścisłe centrum stolicy.
Sympatyczna i bardzo zaangażowana kelnerka pomaga nam w wyborze, dopytując w kuchni o szczegóły dań, które nas interesują. Zamawiamy większość dzisiejszej ciepłej karty. Krewetki na warzywnym julienne są dobrze przyrządzone, świetnie przyprawione, podane na kolorowym warzywnym julienne posypanym pietruszką. Zawsze pytam kelnerów przed zamówieniem co polecają z karty. Nie zawsze dostaję zdecydowaną odpowiedź. Tym razem kelnerce aż zapaliły się oczy gdy mówiła, o Tagliatelle z kurkami w sosie śmietanowym. Spróbowaliśmy i potwierdzamy opinię kelnerki. Warto. Makaron al dente, aksamitny sos, porządna porcja grzybów tworzą doskonałe danie. Satay z kurczaka z ryżem i szpinakiem blanszowanym to również udana propozycja. Kurczak jest miękki, szpinak dobrze przyprawiony, odpowiednio krótko blanszowany, orzechowy sos już trochę gorszy, dość daleki od orientalnych pierwowzorów.
Kava i Vino na razie wyróżnia się nieprzeciętnym designem i niezłym, choć standardowym jedzeniem. Następnym razem wpadamy na wino i przekąski do wina. I żeby znów popatrzeć na artystyczną konstrukcję pod sufitem.
Kava i Vino, Al. Jerozolimskie 42, Warszawa, Śródmieście, tel. 22 692 73 14 (restauracja zamknięta!)
Robisz zdjęcia z ukrycia czy jawnie?
Jak reaguje obsługa?
Ciezko jest robic zdjęcia lustrzanką z ukrycia wiec jawnie, ale wnętrza dopiero po zjedzeniu, często pytam o zgodę, ale nie zawsze. W 99% przypadków nie ma żadnej reakcji obsługi.