Ale Wino – zmiany, zmiany, zmiany…
9 czerwca 2014
Minął właśnie rok od mojej pierwszej wizyty w Ale Wino, uroczej winiarni ukrytej w podwórku na Mokotowskiej. Ten lokal odkrywa swoje największe walory w słoneczne dni, kiedy można usiąść w zacienionym ogródku pełnym kolorowych kwiatów. Lubicie czasami odpocząć od zgiełku miasta nie ruszając się w centrum? Ja tak. Pretekstem do kolejnych odwiedzin jest nie tylko niedawna inauguracja sezonu ogródkowego w winiarni, ale także zakończenie remontu i pojawienie się nowego dyrygenta, czyli szefa kuchni, Sebastiana Wełpy. To doświadczony kucharz, który przez ostatnie lata szkolił się pod okiem Pawła Oszczyka pracując w restauracji La Rotisserie.
W ciągu ostatniego tygodnia odwiedzam Ale Wino dwukrotnie. Za pierwszym razem ze względu na pogodę nie mam okazji usiąść w jednym z moich ulubionych warszawskich ogródków, ale zajmuję stolik w środku, w niewielkiej sali wypełnionej półkami z winem. Krótka karta wypisana jest w całości na czarnej tablicy zawieszonej na ścianie. Każde z dań kusi, mam ochotę zamówić wszystko co jest na tablicy.
Na pierwszy ogień idzie Pieczony burak, bez, porzeczka, creme brulee z koziego sera (25 zł). Danie zaskakuje wyszukaną prezencją. Wytrawny kozi ser z karmelową skorupką, słodki burak i kwaśna porzeczka tworzą niezwykły mariaż. Nie ustępują mu oryginalnie podane Zielone szparagi z musem z pieczonej cytryny (25 zł), ugotowane w punkt, posypane słodką chrupiąca kruszonką, która idealnie kontrastuje z kwaśnym cytrusowym musem. Dostojnie wygląda i wyśmienicie smakuje Risotto z letnią truflą (35 zł), szlachetne, aromatyczne, mocno maślane, mocno truflowe, bezbłędne.
Największe wrażenie tego wieczoru robi na mnie Otwarte ravioli z selera, kalafior, letnia trufla (26 zł). Mimo makaronowej nazwy, w daniu nie ma wcale ciasta. Zastępują je cienkie płatki przypieczonego selera, które wypełniono kalafiorowym nadzieniem. Całość przykrywają plasterki trufli nadając daniu dodatkowego wymiaru i szlachetności. To lekka, warzywna potrawa o delikatnym smaku, idealna na gorące lato. Fantastycznie udaną kolację kończę deserem. Parfait z płatkami owsianymi i czekoladą nie tylko dobrze wygląda, ale również świetnie smakuje. Słodkie parfait, słodko-kwaśny sos malinowy i czekoladowa dekoracja ze złotymi elementami robi wrażenie.
Zachwycona nową odsłoną winiarni nie czekam długo z kolejną wizytą. Pojawiam się zaledwie kilka dni później umawiając się na lunch z dawno niewidzianą koleżanką. Pogoda dopisuje, słońce mocno przygrzewa, a lokalizacja pod zawieszonym nad ogródkiem dachem jest idealna na rozmowy, na delektowanie się wczesnym latem, cudowna pogodą, i i nieoczywistym jedzeniem.
Na przystawkę zamawiam lekką, letnią sałatkę z jarmużem, groszkiem cukrowym i imbirem (18 zł). Jest bardzo udana. Mimo dużej pokusy spróbowania czegoś nowego nie mogę się oprzeć ravioli z selera, które zrobiło na mnie największe wrażenie poprzednim razem. I teraz jest tak samo boskie. Moja towarzyszka zamawia zestaw lunchowy, dzięki czemu mam ponownie okazję spróbować wyśmienitego, aromatycznego risotto z letnią truflą. W skład dzisiejszego zestawu za 30 zł wchodzi także sałatka ze szparagami oraz kieliszek wina lub woda. Takie lunche to ja mogłabym jeść codziennie :).
W ramach deseru próbuję sorbet z rabarbaru (8 zł) podany z kozim serem, a także owoców z galaretką z cydru (18 zł). Sorbet, mocno owocowy, choć ciut za mało kwaśny jak na rabarbarowy, jest przełamany wytrawną serową nutą tworząc rzadko spotykaną kompozycję. Smakuje niesamowicie. Nic też nie brakuje drugiemu deserowi choć jest ciut mniej zapamiętywalny w smaku. Zanim opuszczamy ogródek Ale Wino wychodzi do nas szef kuchni wynosząc na spróbowanie wypiekany na miejscu chleb posmarowany grubo masłem, posypany solą i pieprzem, suto okraszony letnią truflą. Mimo, że nie jesteśmy już głodne, zjadamy kanapki do ostatniego okruszka i ostatniego kawałeczka trufli. Takie to proste danie, a tyle może dać radości. Duży plus należy się obsłudze. Uśmiech na twarzy kelnerki, doskonała znajomość karty i win dopełnia pozytywne wrażenia z degustacji dań.
Ale Wino odwiedzone po raz pierwszy przed rokiem opisywałam jako urocze i nastrojowe miejsce z prostymi przekąskami i dobrym winem. Jeśli chodzi o atmosferę i wina niewiele się tu zmieniło. Nadal jest urokliwie, klimatycznie, natomiast określenie kuchni mianem prostej i przekąskowej zupełnie się zdezaktualizowało. Kuchnia pod wodzą nowego szefa jest wyrafinowana, a dania wyglądają jak małe dzieła sztuki w rękach kreatywnego artysty. Na szczęście skromny artysta nie pobiera jeszcze zbyt wysokich opłat za wystawiane prace. Mimo, że jesteśmy na butikowej Mokotowskiej, zjemy tu za zupełnie niebutikową cenę. Byli tacy, wśród tych którzy spróbowali już serwowanych tu dań, którzy bardzo prosili mnie, żebym zachowała to miejsce dla siebie i Wam o tym nie pisała… Też wolałabym, żeby czekał tam na mnie zawsze pusty stolik. Ale nie mogę Wam tego zrobić. Koniecznie tam idźcie!
Ale Wino, ul. Mokotowska 48, Warszawa, Śródmieście, tel: 22 628 38 30
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: międzynarodowa
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja, winiarnia
Dodatkowe wymagania: ogródek letni
Okazja: babskie ploty, lunch, na drinka, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi