Mielżyński na Mokotowie
4 marca 2015
Ponad 10 lat minęło od kiedy winiarnia Mielżyński pojawiła się i rozkwitła na Burakowskiej. Zawsze pełna, gwarna, do dziś przyciąga tłumy gości. Nie jestem w stanie teraz zliczyć ile razy tam byłam, ale myślę, że ponad dwadzieścia. Mimo, że w ostatniej dekadzie odwiedziłam setki nowych miejsc, chętnie co roku wracam do Mielżyńskiego, szczególnie wiosną i latem, aby posiedzieć przy winie i jedzeniu w urokliwym ogródku. Od soboty w Warszawie działa kolejna winiarnia Mielżyńskiego przy Czerskiej na Mokotowie. Odwiedzam ją drugiego dnia po otwarciu.
To co mnie urzekało na Burakowskiej to ciągła obecność właściciela, na palcach jednej ręki mogę policzyć wizyty w tym lokalu kiedy go nie było. Zawsze obecny, uśmiechnięty, witający każdego gościa, rozmawiający ze wszystkimi klientami niezależnie czy ich znał czy nie, tworzył nową gastronomiczną rzeczywistość w Polsce. W nowym lokalu właściciel również jest na miejscu, chodzi między stolikami i dopytuje o wrażenia. Chyba będzie się musiał teraz sklonować chcąc być w obu lokalach na raz.
Mielżyński przy Czerskiej to przestronna winiarnia zlokalizowana w nowym biurowcu. Podobnie jak na Burakowskiej część lokalu zajmuje sklep z winem, a pozostałą przestrzeń – winiarnia z otwartą kuchnią. Jest tu także specjalny Tasting Room, oddzielne pomieszczenie dla VIPów i do degustacji. W sezonie wiosenno-letnim otworzy się także spory taras/ogródek. W sali restauracyjnej, wysokim przestronnym pomieszczeniu, umieszczono kilkanaście stolików. Lokal jest jasny, gdyż z kilku stron otaczają go wielkie szklane ściany. W niedzielne popołudnie gwarno tu jak w ulu, jeszcze nie wszystkie stoliki są zajęte, ale jak na pierwsze dni funkcjonowania całkiem sporo, lokal z minuty na minutę zapełniają kolejni goście. Przy sąsiednim stoliku zauważamy Krzysztofa Zanussiego, którego również widywaliśmy na Burakowskiej.
Rozpoczynam od Klasycznego chowdera z małżami (24 zł), który tak gorąco zachwala kelner. Ta aksamitna zupa z malutkimi małżami, pociętymi w kostkę ziemniakami i koperkiem jest delikatna i kremowa. To jedna z lepszych zup jakie jadłam w ostatnim czasie. Policzki wołowe na sposób austriacki (14 zł) to danie podane na zimno, mięso i warzywa są zanurzone w rosole i można je jeść łyżką. Mają lekko kwaskowy smak, gdyż podane są w zalewie octowej. Nie rzucają może na kolana, ale to bardzo poprawne danie.
Tortelacci z ricottą i szałwią (29 zł) to trzy duże pierożki z nadzieniem serowo-ziołowym. Ciasto makaronowe jest ugotowane w punkt, al dente, serowe nadzienie ma dominującą nutą szałwiową i wraz z maślanym sosem tworzy wyśmienite danie. Nie zawodzą także mięciutkie Polędwiczki wieprzowe z pęczakiem (39 zł). Danie może nie wygląda zbyt wyjściowo – na pęczaku spoczywają polędwiczki wieprzowe, które praktycznie w całości przykrywa włoska kapusta. Humor jedzącego Pata psuje znaleziony w kaszy malutki kamyk, zgłaszamy to już po posiłku kelnerce, ale jej jedyną reakcją jest, że zwróci uwagę w kuchni. Nie drążymy tematu kładąc to na karb producenta kaszy… Bażant z oscypkiem i czarną soczewicą (59 zł) nie jest może arcydziełem sztuki kulinarnej, ale jest bardzo poprawny. Danie prezentuje się ciekawie. Na czarnej soczewicy ustawiono dwa kawałki bażanta nadziewanego oscypkiem, a na nich zawadiacko zielenią się kawałki pak choy. Nasz niedzielny obiad wieńczy słodko-kwaśny Crumble ze śliwek (17 zł). Słodka chrupiąca kruszonka o mocno maślanej nucie przykrywa warstwę ciepłych owoców, pokrojonych na ćwiartki śliwek. Całość dopelniają waniliowe lody. Deser jest wyśmienity, a porcja przekracza możliwości jednej osoby.
Mielżyński od lat przyciąga wielbicieli dobrego wina i prostej, nie przekombinowanej kuchni do swojego lokalu na Burakowską. Nie mam wątpliwości, że adres na Czerskiej, mimo że urządzony w nowoczesnym biurowcu, a nie w nastrojowych loftach z historią, zdobędzie podobną popularność.
Mielżyński, ul. Czerska 12, Warszawa, Mokotów
Podsumowanie
Dzielnica: Mokotów
Kuchnia: międzynarodowa
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: restauracja, winiarnia
Przewodnik: nowe miejsca
Dodatkowe wymagania: miejsce do parkowania, ogródek letni
Okazja: babskie ploty, kolacja we dwoje, lunch, na drinka, spotkanie biznesowe, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi
To na Czerskiej czy na Mokotowskiej 😉
Poprawione – Czerskiej – w tekście zamiennie pisałam o Czerskiej i Mokotowie i w jednym miejscu zrobiła się z tego Mokotowska 🙂
sorry, ale czerska to nie mokotów
Tak? Ciekawe jaka to może być dzielnica w takim razie 🙂
Wcześniej był błąd a bazie ulicy – prawdopodobnie pozostał z relacji z innej restauracji – co potem zostało zmienione – proszę nie robić z ludzi idiotów – wpis nie był złośliwy, a jedynie wkszywał błąd
Błąd w nazwie ulicy był poprawiony na początku marca (w tekście oprócz Czerskiej z rozpędu napisała mi się Mokotowska 🙂 ). Ale nie ma nic wspólnego z innym komentarzem, że Czerska to nie Mokotów – bo Czerska to jest przecież Mokotów…
W nazwie
Ok, juz dobrze – w takim razie przepraszam, juz na prawdę nie wiem o co mi chodziło z tym Mokotowem – mieszam tam od urodzenia – a wpisu z tym, że Czerska to nie Mokotów nie pamiętam – może ktoś mi się włamał na skrzynkę 😉 – pozdrawiam !
O, teraz już widać, że to nie ja pisałam ! 🙂
Witam.jeżeli chodzi o jedzenie,o smak …to szkoda słów 🙁 totalna masakra.jedyna rzecz jaka mi smakowała to był deser godny polecenia.nie jestem fanką słodyczy ale warto zgrzeszyc 🙂 obsługa bardzo miła,nawet cena dań ujdzie
.