Basilia – rowerem przez sycylijski Ursynów

28 kwietnia 2009

v3Pogoda w weekend dopisała w stolicy,  sprzyjając kolejnej wyprawie rowerowej w tym sezonie. Takie wyprawy to doskonała okazja, aby poznać Warszawę z trochę innej perspektywy, a także odkryć kulinarnie miejsca, które z uwagi na odległość nie znajdują się zwykle na naszych kolacyjnych szlakach.

Tym razem odkrywaliśmy smaki dalekiego Ursynowa. Basilię, ulokowaną na parterze bloku przy ulicy KEN wybraliśmy nieprzypadkowo, gdyż to lokal od dawna polecany przez naszych znajomych, mieszkańców okolicznych osiedli. Pierwszy plus Basilia zarobiła u nas, zanim jeszcze przekroczyliśmy jej progi. Przed restauracją ustawiono stojaki na rowery, co w Warszawie nie jest jeszcze oczywistością, a wywołuje radosny uśmiech na twarzy każdego rowerzysty. Nie czekając na wynik degustacji tutejszej kuchni, od razu wpisaliśmy Basilię na naszą listę miejsc przyjaznych rowerom. 

baW ogródku przed lokalem niestety wszystkie miejsca są zajęte, zaglądamy więc do środka. Przed nami przytulne, nastrojowe wnętrze, urządzone ze smakiem. Na dole kilka stolików, wszystkie zapełnione albo zarezerwowane, podobnie sytuacja wygląda na antresoli. Jest tu gwarno, wesoło i klimatycznie. Mamy szczęście, gdyż w basilianym ogródku akurat zwalnia się stolik. Słoneczne miejsce w sobotnie popołudnie to właśnie to, o czym marzyliśmy. Karta dań to zbiór propozycji rodem ze słonecznej Sycylii, gdzie klimat jest fantastyczny przez cały rok co wpływa na doskonałą jakość, soczystość i świeżość składników tutejszej kuchni. Wybór w Basilii jest interesujący i zróżnicowany, naje się tu zarówno  wielbiciel włoskich makaronów czy pizzy, ale także osoba na diecie. Możemy skosztować typowych włoskich przystawek, pasty, pizze, zupy, dania główne, sałaty i desery. A to wszystko w bardzo przystępnych cenach.

Przed złożeniem zamówienia kelnerka uczciwie ostrzega, że na dania możemy czekać nawet do 40 minut, gdyż sporo zamówień czeka w kolejce. Nie spieszymy się, więc nie stanowi to dla nas problemu. Na szczęście okazuje się, że czas oczekiwania nie jest aż tak długi,  a dania pojawiają się już kilkanaście minut po złożeniu zamówienia.

Czując się już wiosennie i lekko, szczególnie po przejechaniu ponad 40 km na rowerze, wybieramy dania lekkie, czyli sycylijskie sałaty. Gamberetti fritti (26 zł) czyli smażone krewetki podane na sałacie lodowej i rukoli z grilowaną cukinią i pomidorkiem cherry to urzekające w smaku danie w intrygującym sosie balsamiczno truskawkowym.Inna typowo włoska sałatka, Prosciutto con la rucola (26 zł) okazuje się również trafnym wyborem. Połączenie rucoli, pomidora, szynki parmeńskiej, z liśćmi sałaty lodowej nie zawodzi naszych oczekiwań, aczkolwiek musztardowo-miodowego sosu mogłoby być trochę więcej.

200904251475

Basilia to włoskie smaki, zapachy i atmosfera. Wyśmienite sałatki rodem z sycylijskiej wyspy, pozytywne klimaty, sympatyczna obsługa. To miejsce, które przyciąga ursynowskich tubylców, ale także rowerowych przybyszów z dalekich krain. Chce  się tu wracać, tak jak chce się wracać do słonecznej Italii.

Basilia, al. KEN 24, Ursynów, tel. 22 894 21 21

Podsumowanie

Dzielnica: Ursynów

Kuchnia: włoska

Ceny: 20-40 zł

Dodatkowe wymagania: ogródek letni

Okazja: lunch, spotkanie z przyjaciółmi

5 Responses to Basilia – rowerem przez sycylijski Ursynów

  1. froasia says:

    Kurcze, to tak blisko mnie, a jeszczenigdy tam nie byłam … W ogóle nie wiedziałam, że jest.

  2. dla mnie to jak na końcu świata:( ale podczas rowerowych wypraw jak najbardziej na trasie. daj znać jak przetestujesz:)

  3. Pozwolę się nie zgodzić. Fakt, nie próbowaliśmy sałatek, ale Basilia to przede wszystkim pizza. Tak zachwalana, wynoszona pod niebiosa. Że prawdziwa, że włoska, że to, że tamto.

    Pierwsze wrażenie — rzeczywiście, fajnie to wygląda. Kelnerka pyta już na ogródku czy mamy rezerwację (jest niedziela). Nie, nie mamy. Ta robi minę, jakbyśmy przyszli co najmniej do Le Meurice. Fuka i wzdycha. Każe czekać. Tymczasem widzimy, że przy 6-osobowym stole siedzi pan z wnuczkiem. Oczywiście pozwala usiąść. Widząc to, pani Le Meurice, fuka jeszcze bardziej.

    Rzuca kartą i nie wierzy, że w ogóle taka hołota może chcieć zapłacić.

    Zamawiamy pizzę i coś do picia. To drugie przyjeżdża po 20 minutach. Pizza po kolejnych 20.

    „Legendarna” pizza jest strasznie przeciętna. Trudno się ją kroi (jest twarda), palce bolą, tania odmiana mozzarelli, reszta składników OK. Oliwa kupna, ale włoska.

    Bez rewelacji. Jak na bistro, które na swoich ścianach dumnie wiesza jakieś gazetowe wyróżnienia z 2007 roku, a pizzę je się w otoczeniu sikającego psa, to bardzo wysoko uniesiona głowa.

    Ot, kabacka knajpa. Dla miejscowych, na niedzielny obiad. Jeśli ktoś chce pizzy — Dolce Far Niente nieopodal. Amen.

  4. @Adam: Jak widzisz moja recenzja jest sprzed dwóch lat, więc trochę czasu minęło… Później byłam tam chyba jeszcze z raz, albo dwa, też na sałatce i daniu głównym i było ok. Ale czas oczekiwania długi. Pizzy nie próbowałam, rzadko jem pizzę.

  5. Paweł says:

    obecnie czas oczekiwania nie powala w żadną ze stron, ani za długo, ani za krótko to nie trwa, po prostu trzeba odczekać swoje, gnocchi pyszne, choć dam sobie rękę uciąć, że nie własnej roboty, równie dobre są Cappelletti con prosciutto crudo, pizze są smaczne, ciasto absolutnie nie za twarde, składniki jak najbardziej w porządku, obsługa miła. Generalnie na tę chwilę knajpka godna polecenia. Dodatkowy plus za wystrój i włoską i niemęczącą muzykę w tle.

Dodaj komentarz