Mamma Marietta – ostatnia kolacja 2012 roku
8 stycznia 2013
Ostatnią kolację 2012 roku zjedliśmy w Mamma Marietta. Po raz pierwszy odwiedziliśmy tę włoską restaurację prawie rok temu. Polubiliśmy od razu to ciasne wnętrze, sympatycznego właściciela rodem z Sycylii, a przede wszystkim serwowane tu dania. Niby włoska kuchnia w kraju o nadreprezentacji restauracji o tym profilu to żaden rarytas, ale to miejsce zapamiętaliśmy szczególnie i polecaliśmy od tej pory wszystkim. Królika po sycylijsku, którego tam jadłam wybrałam jako jedno z 15 dań, które najbardziej mi smakowały w 2012 roku. Relację z tamtej wizyty przeczytacie tu.
Tym razem była to wizyta bardzo spontaniczna. W sylwestrowe popołudnie dopadł nas wielki głód. Była godzina 17.00, niewiele restauracji było jeszcze czynnych, inne szykowały się na wieczorne bale, imprezy, czy inne mniej lub bardziej huczne powitania Nowego Roku. Pamiętając tłumy ludzi podczas pierwszej wizyty i kilkukrotne bezskuteczne próby zarezerwowania stolika w późniejszych terminach, łapię szybko za telefon, wystukuję numer i… tym razem mam szczęście. Są czynni dziś do 19.00 i mają wolne miejsce. Rezerwuję i pół godziny później jesteśmy w lokalu na Wołoskiej. Zajmujemy ostatni wolny stolik. Przy sąsiednim dwie pary przyjaciół dyskutują m.in. o blogach restauracyjnych 🙂 Nie o to chodzi, że podsłuchujemy, ale naprawdę stoliki są bardzo blisko siebie… A temat nad wyraz interesujący 🙂 Wpadł też na obiad tata z synem, a także para dwudziestolatków na uroczystą kolację.
W menu przeważają makarony i pizze, ale są też ryby i owoce morza. Jak zwykle jest także kilka dań spoza karty. Na przystawkę zamawiamy focaccię z sosem pesto. Focaccię już znamy z poprzedniej wizyty. To prosty, mocny początek. Sympatyczna kelnerka poleca także na przystawkę danie z poza karty – mozarellę bufala z pomidorami i pesto (30 zł). Mozarella z pomidorami? Takie danie brzmi dość banalnie, jednak kelnerka jest dość przekonująca… Jak się okazuje ma rację, bo to nie jest zwykła mozarella… smakuje bezbłędnie, rozpływa się w ustach. Pizzę Beddra (32 zł) zamawiamy pół na pół z Hawajską, obie są ciekawe, ale ta pierwsza jest moją faworytką już od pierwszych odwiedzin w tym miejscu. To pizza z szynką parmeńską, pomidorami i… serem mascarpone, który zastąpił wykorzystywaną zwykle w pizzach mozarellę. Ciasto jest cieniutkie, chrupiące, nie łamie się w drodze z talerza do ust. Ser mascarpone przyjemnie rozpływa się w ustach dodając delikatności całemu daniu. Nie można tego przegapić
Dziś w daniach spoza karty dostępne są także Vongole na linguini (45 zł). Podane są z pietruszką, czosnkiem i winno-pomidorowym sosem. Poza nimi na talerzu znajdujemy także kilka krewetek i małż. To wyśmienite danie, na które będę tu wracać. Na miłe zakończenie wieczoru zamawiamy Panna Cottę (17 zł). Tak jak poprzednio na talerzu wymalowana jest nazwa restauracji, a panna cotta nie ma sobie równych. Ostatni obiad 2012 roku jest więc niezwykle udany. A przecież jaki Sylwester taki cały Nowy Rok 🙂
Mamma Marietta to niezmiennie doskonała włoska kuchnia. Jak u Mammy 🙂 A ja liczę na to, że pewnego dnia Mamma Marietta doczeka się większego lokalu, bo moim zdaniem jest w stanie taki zapełnić. Bo chcę jeść u nich częściej, bez rezerwacji, spontanicznie, jak będę miała ochotę na dobrą włoską kuchnię. I wiem, że nie jestem w tym odosobniona.
Mamma Marietta, ul. Wołoska 74a, tel. 22 880 00 71
Podsumowanie
Dzielnica: Mokotów
Kuchnia: ryby i owoce morza, włoska
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: restauracja
Okazja: lunch, spotkanie z przyjaciółmi