Kurczaki i frytki przy Oleandrów, czyli idealna symbioza
15 czerwca 2014
Złote kurczaki z rożna zapakowane w papierowe torby w zamierzchłych czasach regularnie kupowałam w sklepie na osiedlu. Wtedy to był chyba pierwszy i prawie jedyny (oprócz nieśmiertelnych zapiekanek z pieczarkami) fast food, który wcinało się wraz z frytkami nad morzem czy na Mazurach. Nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam kurczaka z rożna… A Wy? Ostatnio zaintrygowało mnie nowe miejsce przy Oleandrów działające od początku czerwca. Kurczaki – bo tak nazywa się nowy lokal – to powrót popularnego kurczaka, który kręci się pokazując nam swoje walory, dostojnie, na rożnie za szybą. Od tych, które jadałam kiedyś kupione w spożywczaku wyróżnia się na pierwszy rzut oka kolorem, który wynika z różnorodności marynat w jakich przebywa mięso zanim trafi na rożen. Według obsługi marynowanie trwa przez całą noc.
W menu jest oczywiście kurczak klasyczny, najbliższy pewnie temu ze spożywczaka. Jednak w zmieniającym się codziennie menu pojawiają się wersje w cytrusach, po indyjsku, hawajsku, śródziemnomorsku, po jamajsku, w piwie czy w sambalu… Można kupić całego kurczaka (28zł), połowę (14 zł) lub ćwiartkę (7zł). Do tego są zwykle warzywne dodatki np. małosolne ogórki, mizeria czy sałatki. Bywają zupy i inne atrakcje, my piliśmy niezły niebieski bezalkoholowy poncz (5 zł). Mieliśmy okazję spróbować trzech różnych kurczaków – w cytrusach, po hawajsku (w marynacie pomidorowo-ananasowej) i śródziemnomorskiego (marynowanego w oliwkach, kaparach, czosnku i suszonych pomidorach). Aby skosztować różnych smaków, zamówiliśmy po ćwiartce (każda 7 zł). Do tego dwa różne sosy z chilli: jeden majonezowy średnio przypadł nam do gustu (praktycznie cały zostawiliśmy na talerzu), drugi na bazie pomidorów był idealny. Kurczaki w Kurczakach są soczyste, mięciutkie, smakowite, dobrze przyprawione. Najciekawszy z tych, które zamówiliśmy jest ten po hawajsku: pikantny, wyrazisty i charakterny. Pewnie zastanawiacie się czy czymś się te kurczaki różniły? Tak, było wyraźnie czuć inną marynatę szczególnie na skórce i tuż pod, im dalej w głąb mięsa, tym różnica była mniejsza. Być może warto zamarynować kurczaki trochę dłużej, żeby różnice były wyraźniejsze. Ale i tak mój prosty obiad w Kurczakach bardzo przypadł mi do gustu. Kurczaki można nie tylko spożywać na miejscu, ale także brać na wynos, co czyni sporo osób przewijających się przez lokal w ciągu dnia. Kurczak pakowany jest w mocną termoizolacyjną torbę. W przeciwieństwie do papieru, w którym kiedyś pakowano takie kurczaki, taka torba zabezpiecza przed zabrudzeniem, a dodatkowo utrzymuje ciepło.
Kurczaki żyją sobie w symbiozie z lokalem położonym nieopodal, na rogu Polnej i Oleandrów, specjalizującym się w belgijskich frytkach Okienkiem. Oba lokale polecają się nawzajem, robią wspólne promocje. W ten weekend w obu miejscach obchodzono dzień hawajski. W Kurczakach na stałe ustawiono specjalne stojaki na frytki, które można zakupić w Okienku i spożyć wraz kurczakiem z rożna na miejscu. Podoba mi się taka kooperacja. Frytki z okienka, z sosem czosnkowym doskonale dopełniają nasz kurczakowy obiad. Oleandrów to fajna ulica, bardzo polubiliśmy jakiś czas temu położoną przy tej samej ulicy kawiarnię Nie zawsze musi być chaos. Wielka szkoda, że z końcem czerwca się zamykają.
Kurczakom i pobliskiemu Okienku życzę jak najdłuższej kariery w tej sympatycznej okolicy. Proste przystępne jedzeniowe koncepty to ciekawa alternatywa dla fast foodów czy wszechobecnych burgerowni.
Kurczaki, ul.Oleandrów, Warszawa, Śródmieście
Okienko, ul, Polna 22 / róg Oleandrów, Warszawa, Śródmieście
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: międzynarodowa
Ceny: do 20 zł
Typ lokalu: bar
Przewodnik: nowe miejsca
Okazja: lunch
Koncepcja może i ciekawa, ale po wizycie w Kurczakach muszę stwierdzić, że zostanę jednak „tylko” przy Okienku. Kurczak po indyjsku – tylko z nazwy, w rzeczywistości przepieczony, suchy kurak niewiele większy od gołębia, hinduska marynata ZUPEŁNIE niewyczuwalna. Chyba, że po prostu mają lepsze i gorsze dni i muszą się jeszcze „dotrzeć” – ale nie wiem, czy skuszę się ponownie, może za jakiś czas… 🙂
Niedziela słodkie lenistwo i ochota na pieczonego kurczaka.Odwiedzam więc Kurczaki i cóż rozczarowanie kurczak w sambalu porażka mało przyprawiony,nie słony pytam więc gdzie te obiecane smaki,może jeszcze się znajdą,do tego kurczak suchy przypalony i zimny a nie oto chodziło.Do tego sosy salsa bez smaku a czosnkowy pozostawia wiele do życzenia. Szkoda bo uwielbiam pieczone kurczaki, ale byłam tu raczej ostatni raz.Szczerze nie polecam uważam,że za 28 zł można naprawdę zrobić świetnego kurczaka.
Byłem 3 razy tylko raz się załapałem (nie było takie złe) … kolejne 2 wizyty były rozczarowaniem … usłyszałem że kurczaki się skończyły. Dodam że to był środek dnia. WTF??? Czy tam nie ma jakiegoś menadżera i planowania?