Przystawki
14 grudnia 2014
To nie będzie normalny post z relacją z restauracji, gdzie poszłam anonimowo i bez zapowiedzi. Bo Przystawki, nowa restauracja na Muranowie, to zupełnie inna historia. W sierpniu zadzwoniła do mnie Marysia, bliska znajoma, z która znamy się już chyba z 15 lat, z informacją, że za parę miesięcy otwiera restaurację pod moim domem, przy ulicy Stawki. Podskoczyłam z radości. Bo nadal Muranów kuleje pod względem gastronomicznym i mimo, że pojedyncze miejsca zaczęly się ostatnio pojawiać, to ja wierzę, że czas kulinarnego rozkwitu dzielnicy nadal jest przed nami. Przystawkom kibicowałam więc od samego początku, obserwując postęp prac i wspierając jak mogłam.
Lokal przy ulicy Stawki 3, w którym otworzyła się nowa restauracja, przez ostatnie lata straszył. Moje ostatnie pozytywne wspomnienia związane z tym miejscem sięgają czasów kiedy był tu Pewex. Bo kto nie lubił chodzić do Pewexu, żeby sobie oglądać co mógłby kupić gdyby dostał spadek z USA? Potem pamiętam chyba ciucholand, a jeszcze później kolejne odsłony barów sushi, które zamykały się tu jeden po drugiem, a każdy kolejny lokal zwykle świecił pustkami. Wystrój straszył przaśnością, a grota solna umieszczona w podziemiach, przyozdobiona malutkimi czerwonymi światełkami doprowadziła mnie prawie do płaczu ze śmiechu jak odwiedziłam lokal w ramach wizji lokalnej przed remontem. Teraz nie poznalibyście tego miejsca. Wnętrza wybijają się z ogólnie przyjętego ostatnio schematu i stosowanych powszechnie w warszawskich restauracjach kolorów. Kolorowa mozaika i bar w morskich kolorach przenoszą nas w rejony południowej Europy i północnej Afryki. Od razu robi się cieplej i pozytywnie. Całość dopełniają ciekawe lampy w kolorze starego złota. Mają być jeszcze kanapy, poduszki, miejsce do rysowania dla dzieci…
Właścicielka Przystawek, Marysia Oskroba pracowała przez długie lata w korporacjach, a trzy lata temu rozpoczęła swoją przygodę z gastronomią otwierając kawiarnię Pozytywka. Długo szukała lokalu pod prawdziwą restaurację. W kilka miesięcy z przaśnego sushi baru z grotą solną w podziemiu stworzyła nastrojowe miejsce. Osoby, które pomagały właścicielce przy tworzeniu Przystawek również nie są debiutantami. Wojtek Strus, szef kuchni Przystawek znany jest z Esencji Smaku z Odolańskiej, a także z Wilczego Głodu. Joanna Pawelczak, która pomaga rozkręcać lokal, od lat z powodzeniem prowadzi Delikatesy Esencja przy Marszałkowskiej (wcześniej Esencję Smaku).
Autorska karta stworzona przez Wojtka Strusa jest krótka i dominują w niej zgodnie z nazwą i konceptem lokalu – przystawki. Podoba mi się ta spójność. Mamy do wyboru m.in. pasty do pieczywa, śledzie w dwóch odsłonach, pasztet, carpaccio z buraków, pierożki z kaczymi sercami i siemieniem lnianym czy ozorki wołowe. Są też trzy dania główne, zupa, sałatki i codziennie inny zestaw lunchowy. Poznawanie tutejszych smaków rozpoczynam jednak od przystawek. Zaczynam od zimowego zestawu antipasti (16 zł) czyli deski z pieczywem, podanej z marynowanymi oliwkami, suszonymi pomidorami, serami i piklami. To dobry początek, szczególnie fascynujące są malutkie żółte patisony i marynowany ser feta, po które sięgam z wzmożoną częstotliwością. Próbuję też trzech z czterech dostępnych past do pieczywa: hummusu, pasty z czerwonej fasoli i pasty z czerwonej soczewicy (każda po 12 zł). Moim absolutnym faworytem jest pasta z czerwonej soczewicy z kurkumą i oregano, ale pozostałe też są uzależniające, ciężko się od nich oderwać. To propozycje wyraziste, wielowymiarowe, aromatyczne, z orientalnymi nutami.
Z przystawek gorących największe wrażenie robią na mnie ozorki wołowe (18 zł), które rzadko można spotkać w stołecznych restauracjach. W Przystawkach podane są na ciepło z salsą z kaparów, natki pietruszki i korniszona i sosem chrzanowym. Mięciutkie delikatne mięso rozpływa się w ustach, a charakterny sos podkreśla jego doskonały smak. Souvlaki nie zachęcają mnie do zamówienia, gdy czytam o nich menu, ale gdy ich próbuję, to natychmiast zmieniam zdanie. Mięso jest świetnie przyprawione i aromatyczne. Kosztuję też niezłych, oryginalnych pierożków z gryką i białym serem (15 zł), a także kolorowej grillowanej cukinii z ajvarem paprykowo-cynamonowym u wiórkami parmezanu (18 zł).
Restauracja Przystawki ruszyła oficjalnie w ostatni poniedziałek. Ja mocno trzymam kciuki za przystawkową ekipę i mam nadzieję, że będę wpadać regularnie. Nie tylko dlatego, że znam właścicielkę, wierzę w talent szefa kuchni, a knajpa jest pod moim domem. Dania, których spróbowałam bronią się same, a wierzę, że tutejsze menu będzie dalej ewoluowało… Ja z pewnością będę ich stale zachęcać do kulinarnych eksperymentów i większego szaleństwa w karcie. A Wy sami spróbujcie i dajcie znać jak się Wam tam podoba.
Przystawki, ul. Stawki 3, Warszawa, Śródmieście, tel. 22 299 16 19
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: autorska, międzynarodowa, wegetariańska
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja
Przewodnik: nowe miejsca
Dodatkowe wymagania: dania bezglutenowe
Okazja: babskie ploty, lunch, śniadanie, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi