Prima Pasta by Robert Sowa
1 lutego 2013
Wiosną zeszłego roku Robert Sowa ogłosił, że przygotowuje się do uruchomienia dwóch nowych przedsięwzięć: Restauracji Sowa i Przyjaciele i Prima Pasta by Robert Sowa. Restauracja Sowa i Przyjaciele okazała się być miejscem na wysokim poziomie, z dobrą kuchnią międzynarodową. Opisywałam ją już na blogu przy okazji pierwszej wizyty, a także po specjalnej kolacji dla dziennikarzy i blogerów poświęconej gęsinie. Wybierając Prima Pasta by Robert Sowa, o której nie ma jeszcze ani mru mru w Internecie, oczekiwałam normalnej włoskiej restauracji, takiej, w której o koncept, jakość i menu dba bezpośrednio lub pośrednio Robert Sowa. Czy to właśnie znalazłam?
Prima Pasta by Robert Sowa mieści się w zagłębiu biurowym na Wołoskiej. Restaurację odwiedzamy niedługo po otwarciu w sobotnie śnieżne popołudnie. Miejsce jest prawie zupełnie puste. Oprócz nas w lokalu znajduje się kilkanaście osób obsługi, jeden stolik jest zajęty przez rodzinę z dzieckiem. Na wejściu dostajemy 3 karty magnetyczne, na których będą zapisywane nasze zamówienia. Nie do końca rozumiem po co nam aż trzy, widać przecież, że przyszliśmy razem, a nasz syn raczej nie będzie jeszcze mógł jeszcze samodzielnie składać zamówień, ale nie kłócimy się z panującymi tu zasadami.
Rozglądamy się dookoła. Jesteśmy w przestronnej, olbrzymiej, biurowej… stołówce. Spokojnie może pomieścić jakieś 100 – 150 osób. Nie takie było nasze oczekiwanie, co do tego miejsca, ale jesteśmy głodni, a poza tym jeszcze nie wiemy, jak tu karmią. Wystrój jest prosty, z dominującą czerwoną białą kratą obecną w wielu elementach dekoracji, a także w logo. W Prima Pasta jak w wielu biurowych kantynach jest otwarta kuchnia. Tutaj znajdziemy kilka stanowisk dedykowanych makaronom, sałatkom, napojom. Jest także oddzielne stanowisko, gdzie przygotowywane są dania kuchni polskiej. Zasady są takie, że zamawiamy swoje porcje bezpośrednio w poszczególnych stoiskach i w oczekiwaniu na danie możemy przyglądać się, jak na naszych oczach jest ono przygotowywane. Podobnie zamawia się napoje. Co zaskakujące w zupełnie nowym lokalu, pierwsza szklanka jaką Pat bierze ze stojaka okazuje się być już obtłuczona :-(.
Menu lokalu przeczytamy na małych wydrukowanych kartkach, a także przy stanowiskach wydających jedzenie. Dominującą jego część stanowią makarony z różnymi sosami (ceny od 16 do 29 zł w zależności od dodatków), jest do wyboru kilka sałatek (18 zł), można też skomponować własną. W dniu, w którym odwiedzamy restaurację wybór na stanowisku polskim jest dość ograniczony, możemy zamówić… burgera…. którego wybór trochę dziwi, jeśli chodzi o reprezentację rodzimej kuchni. Różni się przecież od typowego polskiego kotleta mielonego…
Zamawiamy sałatkę z bobem i mini mozarellą (20 zł) i makaron tagliatelle con pollo (24 zł) Oba dania są bardzo przeciętne, więc kwiecistego i zachęcającego opisu tu nie znajdziecie. Sałatka, w której znajdziemy głównie sałatę lodową i kilka dodatków takich jak orzeszki pinii, bób, mini mozarella, pomidorki cherry jest sowicie oblana sosem pesto. Mimo dość oryginalnego składnika sałatki, jakim jest bób, całość jest nudna i mało wyrazista. Makaronowi z cukinii kurczakiem sosem serowym daleko do sprężystości al dente, a sos jest niedoprawiony i płaski w smaku, nie ma w nim nic, co jest warte zapamiętania.
Prima Pasta to typowa biurowa lunchownia. Jakość potraw jest przeciętna, podobnie jak w większości miejsc tego typu. Takie miejsca nastawione są przecież na wydawanie setek posiłków dziennie i trudno wymagać od nich wysublimowanych smaków, niekonwencjonalnie podanych dań czy wykwintnego wystroju. Koncept już nie nowy, bo od jakiegoś czasu mamy przecież w niedalekim sąsiedztwie np. Vapiano. Czy warto? Na szybki lunch może tak, przynajmniej po to, żeby porównać tą restaurację z innymi miejscami w okolicy, ale zdecydowanie nie idźcie tam na kolację czy w weekend, bo może się okazać, że wrócicie trochę zawiedzeni… Zwłaszcza jeśli wasze apetyty zostały rozbudzone wcześniej przez wizytę w Sowa i przyjaciele.
Prima Pasta by Robert Sowa, ul. Wołoska 24, Mokotów, Warszawa
Pracuję w tamtej okolicy i uważam, że w porównaniu to wszystkich innych lunchowni w pobliżu, obiad tam to na prawdę miłe doznanie dla podniebienia. Oczywiście nie wybrałabym się tam na kolacje lub na obiad w weekend, bo wydaje mi się, że umiejscowienie tej restauracji wśród biurowców od razu wskazuje, że będzie ona nastawiona na pracowników tych biur i wydawanie posiłków masowo. Więc trochę dziwi mnie twoje zaskoczenie, że restauracja okazała się zwykła lunchownią.
Od poniedziałku do piątku w godzinach 12-14 lokal jest pełny ludzi, którzy liczą na szybki, smaczny obiad w rozsądnej cenie i go dostają. Więc tak jak napisałaś na lunch podczas pracy jak najbardziej można polecić, ale tylko na to 🙂
Czytając wcześniejsze zapowiedzi przed otwarciem miejsca spodziewałam się po prostu czegoś innego, a nie zwykłej lunchowni. Wśród biurowców zdarzają się też normalne restauracje (np.Akashia ). Zwykłe biurowe lunchownie często nie są czynne w weekendy… godziny otwarcia sugerują, że to nie musi być stołówka… Na lunch podczas pracy tak pod warunkiem, że nie ma lepszego w okolicy (tego nie wiem, bo pracuję w innych rejonach, w mojej jest dużo smaczniej). Mam tez nadzieje ze polska czesc menu jest na codzien rozszerzona. Bo ile można jeść makaron i sałatki?
Wnioskujac po Va Piano mozna baaardzo dlugo 🙂 Osobiscie nie widze nic zlego w lunchowni – nawet firmowanej nazwiskiem Sowa.
Jesteśmy niezwykle zaszczyceni, że już po niespełna dwóch tygodniach od otwarcia mogliśmy Panią gościć. Jak Pani trafnie zauważyła restauracja Prima Pasta by Robert Sowa mieści się w „zagłębiu biurowym”, dlatego też za równo koncept jak i system obsługi jaki tu panuje skierowaliśmy właśnie pod potrzeby setek osób, które zasłużyły na to, aby przez pięć dni w tygodniu móc w subtelnym, niepowodującym skrępowania miejscu zjeść smacznie, zdrowo, a za razem szybko posiłek. Szanując naszych gości stworzyliśmy trzy różne stacje aby te codzienne wizyty u nas nie były nudne i monotonne.
Pasty jakie proponujemy są pierwszym tego typu produktem na polskim rynku, które sprowadzamy bezpośrednio z niewielkiej rodzinnej manufaktury we Włoszech, a gotujemy w specjalistycznych urządzeniach. Za równo jakość mąki użytej do produkcji jak i gotowanie w pełni skomputeryzowanych urządzeniach pozwalają nam mieć pewność, że nasz makaron każdorazowo będzie al dente według standardów włoskich. O stopień dosmakowania i ostrości kucharze każdorazowo pytają gości, dlatego trudno zarzucać brak wyrazistości, kiedy kucharz dopasowuje się do indywidualnego zamówienia.
Stanowisko z sałatami jest bardzo bogate w świeże warzywa i wysublimowane dodatki. Aby nie narzucać wszystkim gościom tego samego, proponujemy skomponowanie własnej sałaty, będącej odzwierciedleniem potrzeb, wyobraźni kulinarnej i aspiracji każdego indywidualisty
Aby mogła Pani spróbować dań na bufecie polskim, zapraszam od poniedziałku do piątku w godzinach 12.00-16.00 przekona się Pani, iż smak i jakość oraz różnorodność naszych posiłków są na najwyższym poziomie. A niewyszukana forma pozwala czuć się jak w domu .
Hamburgery o jakich Pani wspomniała powstały w odpowiedzi na potrzeby naszych najmłodszych gości, którzy mają pewne przyzwyczajenia kulinarne, z którymi trudno zawalczyć. Aby jednak nie zatracić przy tej okazji przesłania jakie nam przewodzi od początku, a mianowicie promowanie dobrej jakości jedzenia, burgery robimy z sezonowanej wołowiny Limousine , doprawiając masłem i opiekając. Duża ilość warzyw jakie wkładamy do środka również daje nam satysfakcję, iż serwujemy dzieciakom dużą dawkę witamin. Weekendy traktujemy familijnie i w zastępstwie bufetu polskiego, proponujemy dziecięce menu. Właśnie dla naszych najmłodszych gości urządziliśmy przyjazny i kolorowy kącik do zabawy, aby każda wizyta u nas była miłym rodzinnym przeżyciem.
Wszystkie działania jakie podejmujemy są odpowiedzią na zapotrzebowanie naszych gości. Dlatego, nawet gdy jeszcze nasz kierunek w którym zmierzamy w kwestii oferty weekendowej nie jest do końca sprecyzowany, to dlatego, że ewoluuje i dopasowuje się do potrzeb naszych gości. Wystrój restauracji, oraz dekoracje mają na celu wprowadzenie przyjaznego klimatu, pozwalającego na chwilę zapomnieć o stresie dnia codziennego.
Porównywanie Prima Pasty do flagowej restauracji Sowa i Przyjaciele, jest dalece niestosowne ze względu na różnice w przyjętej formule a przede wszystkim w dostępności cenowej.
Będzie nam bardzo miło jeśli zdecyduje się Pani na kolejne wizyty w naszej restauracji, bo będziemy mogli pokazać tempo rozwoju, a za razem skorzystać z uwag i sugestii. A póki co, życzę wszystkim restauratorom, aby w przeciągu dwóch tygodni przekonali do swoich usług taką rzeszę gości jak my. Bo kto by nie chciał widzieć codziennie 300 zadowolonych gości wracających po lunchu do pracy.
Serdecznie zapraszam.
Dziękuję za komentarz, odniosę się tylko do kilku punktów w nim poruszonym:
– nie będąc częstym bywalcem okolic Galerii Mokotów i nie mogąc znaleźć nic na temat Prima Pasta w Internecie oczekiwałam włoskiej niezobowiązującej restauracji w stylu np. l’Olivo albo Trattoria Boccone (też przecież położone w pobliżu biurowców) więc jak trafiliśmy w sobotę do opustoszałej restauracji na 150 osób to byliśmy nieco zawiedzeni…
– jeśli chodzi o stopień dosmakowania – nie byliśmy odpytani przez kucharza o stopień dosmakowania więc z tym „każdorazowo” to bym nie była taka pewna
– wysublimowane dodatki do sałat… nie za bardzo wiem o jakie dodatki może chodzić, trufli i kawioru nie zauważyłam 🙂
– kącika dla dzieci też nie zauważyłam, dostaliśmy kartę i kredki… obsługa nie poinformowała mnie, że jest kącik dla dzieci. nie było też dziecięcego menu, może pojawiły się później…
– i wreszcie: nie porównywałam Prima Pasta do Restauracji Sowa i Przyjaciele, bo nie sa to miejsca porównywalne – mój komentarz miał tylko uzmysłowić moim czytelnikom różnicę pomiędzy tymi konceptami – opisywałam na moim blogu obydwa miejsca, stąd na pewno zdają sobie sprawę z różnic. Z drugiej strony – trudno o unikanie porównań jeśli obydwie restauracje na szyldzie firmuje swoim nazwiskiem Robert Sowa…
Na zakończenie: sami państwo nie ułatwiacie internautom znalezienia informacji o restauracji – jeśli wpiszemy do przeglądarki adres http://www.primapasta.pl to obecnie pojawia się zawartość strony… Restauracji Sowa i przyjaciele 🙂 – więc porównanie, którego chcecie uniknąć, niektórym gościom może nasuwać się samo…
Pozdrawiam i życzę sukcesów w dokarmianiu białych kołnierzyków
Joanna błysnęła takim komentarzem, że ja już do restauracji nie zajrzę. Bo jeśli smaku tam tyle, co taktu w wypowiedzi, to naprawdę nie ma tam czego szukać.
Kiedyś była już podobna restauracja „Compagnia del Sole” na Żurawiej… Jednak to co podaje się w Prima Pasta, niestety nawet w 10% nie jest zbliżone do wspaniałej włoskiej restauracji jaką była Compagnia del Sole….
Compagnia del Sole.. wzięło mnie na wspominki.. To faktycznie było fajne miejsce z bardzo przyzwoitym włoskim jedzeniem.
Szkoda, że zniknęło.
Co do Pasty.. jakoś ani recenzja, ani zdjęcia, ani odpowiedź p.Joanny nie zachęcają do odwiedzin . Niestety.
NA szczęście są w Warszawie miejsca serwujące prawdziwą włoską kuchnię a w niej włoskie makarony (a nie pasty..)
Jestem zawiedziona bardzo tą restauracją, pracuję w tym samym budynku ,więc wygodnie byłoby mieć dobre miejsce na lunch, ale niestety miałam tam kilka podejść i za każdym razem wychodziłam bardzo rozczarowana, a ostatnio miarka już się przebrała – w ramach kremu pieczarkowego dostałam brunatną breję, nie wiem o jakim smaku, podejrzewam – zmiksowany przegląd zup tygodnia. Osoby ode mnie z pracy też zaglądają tam już tylko jak zmusza ich presja czasu, ale większość woli się przejść do stołówki policyjnej lub do Galerii Mokotów.
Szkoda, że taki sławny Pan Sowa firmuje swoim nazwiskiem tak słabą jakość…
Niestety dołączam do sceptyków po dzisiejszej wizycie. Po wcześniejszym zapoznaniu się z wszystkimi komentarzami, nie miałem ochoty odwiedzić tej restauracji dla „białych kołnierzyków”, ale akurat klientce pasowała lokalizacja (i znów wyszedł brak asertywności, cytując Marka Kondrata z klasyku:-). Szedłem trochę jak na skazanie – jak się miało okazać, otrzymałem szybki i bolesny wyrok od panów kucharzy.
Co do dań – okazało się, że klientka zjadła danie typowe polskie, obiadowe (bo i takie tam serwują), które wyglądały fajnie i tak też chyba smakowały, ale pasty – brak mi słów, określających ich nijakość. W drzwiach pachnie bardzo ładnie, ale w potrawach nie odnalazłem choć 10% smaku i zapachu tradycyjnej włoskiej kuchni (która nie jest skomplikowana w końcu, a ma źródła w wiejskiej prostej kuchni różnych regionów Włoch). Mizerne też są ilości mięs (wziąłem danie z kurczakiem, ale się nawet najadłem, może dlatego że w upale nie doskwiera głód, tylko żar z nieba…). Szukałem zawzięcie smaku maczając penne i 4-5 kawałków kurczaka w sosie, smoktałem 4 mizerne pomidory suszone w dziwnego koloru sosie. I nic. Brakowało smaku. To, że zapłaciłem tylko 24 zł (to nie jest duża kwota za obiad w stolycy), nie zmienia faktu, że np. w malutkiej knajpce 1 km dalej, wyglądającej jak stołówka z lat minionego ustroju, za mniejszą kwotę (16 zł, max 22 zł) otrzymamy przepyszny domowy obiad w typowo polskim stylu, a i makarony/lasgne są tam (choć często w polskiej odmianie) pyszniejsze. Włoski styl i jedzenie – tak, ale nie w Prima pasta. Przykro mi