Montenegro
28 lutego 2013
Montenegro to Republika Czarnogóry położona na wybrzeżu Morza Adriatyckiego. Tak nazywa się także restauracja, która otworzyła się niedawno po generalnym remoncie niedaleko placu Zbawiciela. Wcześniej wieść o niej do mnie nie dotarła, ale podobno w ostatnich latach miejsce było bardziej traktowane jako pub, gdzie chodzi się na piwo niż restauracja, gdzie można dobrze zjeść.
Montenegro to dwupoziomowa restauracja serwująca kuchnię bałkańską. Jasne, przestronne wnętrze z bielą dominująca nad innymi kolorami zaprasza do wejścia w śródziemnomorskie klimaty. Dzienne światło wpuszczają do środka duże okna rozświetlając dodatkowo pomieszczenie. Z bielą kontrastuje umieszczone na jednej ze ścian słusznych rozmiarów godło Montenegro z dwugłowym orłem. Możemy usiąść przy stoliku, na ławie z wygodnymi poduszkami, a także przy barze z półkami wypełnionymi butelkami znanych alkoholi. Wybieramy opcję najwygodniejszą – na ławie.
Gdy odwiedzamy Montenegro w niedzielne popołudnie, na górze odbywa się akurat duża, rodzinna uroczystość. Na wszelki wypadek upewniam się czy wpłynie to na czas oczekiwania. Sympatyczna kelnerka zapewnia, że nie ma to znaczenia, impreza akurat się kończy i nie będziemy długo czekać.
W niezbyt długiej karcie widnieje kilka przystawek, dania mięsne, ryby i owoce morza. Mam dziś ochotę na morskie opowieści. Wybieram kalmary grillowane w całości (28 zł), ale niestety okazuje się, że nie są dziś dostępne :-(, drugim moim wyborem jest morska ryba Labraks (45 zł), też niestety trafiam jak kulą w płot. Okazuje się, że z listy morskich potworów mogę dziś zjeść tylko grillowane krewetki. Jako, że dzisiejszy dzień odczuwam jako niekrewetkowy, to zamawiam… mix grillowanych mięs, a na przystawkę papryczki nadziewane serem.
Zanim na stół trafią zamówione dania. pojawia się czekadełko w postaci pieczywa z lekko pikantną pastą serowo-paprykową. Czekadełko uważam za bardzo dobrą świecką tradycje i nadal się dziwię, że nie wszystkie restauracje o niej pamiętają. Pasta w Montenegro to świetna pobudka dla kubków smakowych uśpionych po przedpołudniowym posiłku. Niedługo potem pojawiają się nasze dania. Co prawda przystawka wjeżdża równocześnie z daniami głównymi, ale jesteśmy głodni, więc nie marudzimy.
Papryka faszerowana bałkańskimi pastami serowymi (20 zł) to danie warte grzechu. Czerwone grillowane papryczki obrane ze skóry kryją dwa różne paprykowe nadzienia, w tym jedno, które już poznaliśmy i polubiliśmy przy okazji czekadełka. Papryczki są delikatne i rozpływają się w ustach. Przypominają nieco przystawkę, którą kosztowaliśmy dwa tygodnie wcześniej w chorwackiej restauracji Papalina.
Dania główne porażają za to wielkością porcji. Zanim wezmę widelec w rękę, już wiem, że mojemu talerzowi w pełni nie podołam. Mix mięs z grilla (39 zł) podany jest w formie szaszłyka na szpadzie, na której znajduję miękkiego kurczaka, niezły boczek i lekko twardawą wieprzowinę. Obok szaszłyka spoczywa jeszcze mini pljeskavica gurmańska z serem i wędzonką. Miksowi mięs towarzyszą ziemniaki, sałatka szopska, grillowane warzywa, a także lutenica czyli pasta warzywna z papryki i pomidorów znana w Macedonii, Serbii i Bułgarii. Pasta jest wyśmienita, więc gdy tylko pojawia się kelnerka, domawiam większą porcję tego przysmaku. Próbuję także od Pata Pljeskavicy na kajmaku (30 zł) czyli po naszemu bryzola z siekanego mięsa. Danie smakuje bez zarzutu, jest dobrze przyprawione, choć bardziej przypomina mi mielone niż siekane mięso.
O tym, że w Montenegro nie żałują porcjach możemy się przekonać obserwując także naszych sąsiadów. Młoda dziewczyna obok nas zamawia jako dodatek frytki z serem… Ich porcja mogłaby wystarczyć na danie główne dla dwóch osób!
Montenegro to miejsce dla tych o dużym apetycie i to najlepiej apetycie na mięso. Spodoba się także tym, którzy za ten apetyt nie chcą słono zapłacić. Położona nieco poza głównymi szlakami restauracja stanowi niezłą alternatywę dla znudzonych Charlotte’ą i innymi lokalami z pl. Zbawiciela. Jak wypadają dania morskie, niestety nie udało mi się przekonać. Trzeba będzie kiedyś nadrobić…
Montenegro, ul.Natolińska 3, Warszawa, Śródmieście, tel. 885 787 887
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: bałkańska
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja
Okazja: lunch, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi
na Natolińską, 100 lat temu, chodziłam z psem do weterynarza ,
a 200 lat temu do kosmetyczki :))
pora zmienić skojarzenia z tą ulicą, Czarnogóra brzmi zachęcająco.
Witam, polecam jedzonko w Montenegro, szczerze mówiąc smaki wprost z Czarnogóry, którą zwiedzałem w ubiegłe lato. Mięsa dobrze doprawione i dobrze zgrillowane, Krewetki delikatne i pyszne! Kalmarów też nie udało mi się spróbować, ale nie omieszkam zamówić je następnym razem:) Ogólnie ceny są przyzwoite, porcje duże i dania smaczne i to bardzo, więc polecam wszystkim:D
Jedzonko? A kawusia dobra?
Rany, jak ja nie lubię takich *opinii*. Na gastronautach też zaspamowali ochami i achami.
Wybraliśmy się do Montenegro w ubiegły weekend. Wraz ze znajomymi zostaliśmy mile zaskoczeni nowym wystrojem restauracji ,bardzo dobrym jedzeniem i miłą obsługą. Pozapalane świeczki ocieplają aurę restauracji , można się odprężyć i zrelaksować. Porcje jedzenia duże i w przyzwoitej cenie. Zamówiłam na przystawkę krewetki w sosie czosnkowym , a na danie główne łososia w porze. Obie pozycje smaczne, ładnie podane i dobrze doprawione. Udało mi się spróbować też dania mojego męża, a mianowicie Pljaskavicy gurmańskiej, ktora rownież trafiła w moje gusta, mięso zrobione na ostro, tak jak lubię .Jedyny minus to , to ,że czas oczekiwania na dania był długi, ale wybaczamy bo gości w restauracji było bardzo dużo, oraz uboga karta deserów. Kolację dopełniło Czarnogórskie wino. Jesteśmy na tak, dajemy wielki plus i trzymamy kciuki!