Nabo – czyli powrót do Knajpy Roku

13 czerwca 2013

Minął już prawie rok od mojej pierwszej wizyty w Nabo, skandynawskiej restauracji na Sadybie. Mimo, że podczas pierwszej wizyty, kilka dni po otwarciu, nie wszystko co jadłam było perfekcyjne, polubiłam to miejsce i wracałam kilka razy próbując różnych dań z karty. W listopadzie kibicowałam przyznaniu restauracji tytułu Knajpy Roku przez Gazetę, a w grudniu miałam swój skromny udział w przyznaniu jej wyróżnienia za miejsce przyjazne dzieciom przez magazyn Warsaw Insider. Potem przez kilka miesięcy omijałam tłum, który nawiedzał nagradzaną restaurację,  dużo się też działo w gastronomii warszawskiej odciągając mnie w inne rejony. Zrobiłam więc sobie chwilę przerwy od Nabo, które odwiedziłam ponownie  w ostatni weekend. Jak wygląda jakość serwowanych dań już prawie rok po otwarciu? Jak wypada w porównaniu z pierwszą wizytą? Sprawdzam czy Knajpa Roku według Gazety trzyma poziom i czy nadal warto tam zjeść.

Nabo

Niedzielne popołudnie, rzęsisty deszcz, ulewa jakiej dawno świat nie widział, część Warszawy wygląda jak jeden wielki basen. Jedziemy do Nabo podejrzewając że wolny stolik znajdziemy w taką aurę bez problemu. Restauracja jest pełna, mimo że od ogłoszenia jej Knajpą Roku minęło już sporo czasu. Właścicielka tłumaczy, że ten weekend jest szczególny, bo odbywa się Święto na Sadybie, ale nie jest też wyjątkowy i zwykle w weekendy jest dość tłoczno. Na szczęście akurat zwalnia się stolik i nie musimy w ścianie deszczu poszukiwać innego miejsca na obiad.

Wystrój restauracji opisywałam już podczas pierwszej wizytynie będę się więc nad nim dłużej rozwodzić.  Siadamy, nasz Smakuś od razu znika w czeluściach pokoju dla dzieci wypełnionym zabawkami, a my studiujemy menu i rozmawiamy z właścicielką.

Nabo

Karta dań w Nabo zmienia się cyklicznie, kilka dań jest podobnych jak w czasie pierwszej wizyty np. burger czy kanapki Smørrebrød, ale większość zupełnie nowych. Szczególnie zaciekawiają mnie nowe przekąski takie jak tradycyjny duński hot dog, sałatka z młodych ziemniaków z wędzoną rybą, fiskefrikadeller (trudne słowo 🙂 ) czyli duńskie klopsiki rybne. Oprócz dań obiadowych jest też specjalne menu śniadaniowe serwowane do południa. Zachęceni przez kelnerkę wybieramy dostępny sezonowo chłodnik z ogórka. Niestety okazuje się, że akurat na dziś się skończył. Pozostałe pozycje w menu są na szczęście dostępne.

Nabo-12

Nabo

Zaczynamy od pozycji już nam częściowo znanej czyli duńskiej kanapki Smørrebrød – roastbeef  (14 zł). To jednak zupełnie inna jej odsłona niż jedliśmy poprzednim razem. Na ciemnym pieczywie ułożono plastry różowego roastbeefu, sos remoulade, prażoną cebulkę, czerwoną cebulę i szczypior. To niesztampowa i niezwykle udana przystawka.

Korzystając z dobiegającego już ku końcowi sezonu szparagowego zamawiamy również Sałatę ze szparagami (25 zł). Szparagom towarzyszy świeży, młody szpinak, pomidory, jajko w koszulce i sos holenderski. Białe i zielone szparagi zawinięte w boczek są chrupkie, szpinak, jajko i sos holenderski doskonale się z nimi komponują. Sałatka w Nabo na razie zajmuje pozycję lidera ex-equo ze szparagami w Magiel Cafe w moim osobistym rankingu szparagowych dań, które zjadłam w tym sezonie.

Nabo

Danie główne – polędwiczki wieprzowe  (35 zł)  w sosie cytrynowo tymiankowym z młodymi ziemniakami i warzywami to tutejszy hit karty. Mięso jest różowe, mięciutkie, soczyste, a sos doskonale przyprawiony. Ziemniaki, marchewka, szparagi i inne warzywa są chrupkie, a ich jedzenie wciąga jak jedzenie chipsów czy orzeszków. To danie sycące, obfite w smaki, pachnące wiosennym ogrodem.

Żeberka (28 zł) co prawda nie porywają na kolana jeśli chodzi o prezencję, ale ten smak… długo pieczone, mięciutkie, prawie bez tłuszczu, podane z domowym colesławem i pieczonym ziemniakiem.  To danie przyrządzone perfekcyjnie.

Nabo jak u sąsiada – taki był tytuł mojego pierwszego tekstu o tej restauracji i tak właśnie czuję się w tym miejscu.Po roku nie stracił aktualności. W Nabo dobrze karmią, a miła sąsiedzka atmosfera, zaangażowanie ekipy i właścicieli, a także atrakcje dla dzieci to kolejne powody żeby tu wracać. Miło jest zobaczyć, że właściciele restauracji nie spoczęli na laurach, a tytuł Knajpy Roku tylko ich zmotywował do pracy nad jakością dań. Obecne menu to bardzo ciekawa i różnorodna propozycja z daniami przygotowanymi na najwyższym poziomie. Minął  rok, a my nadal jesteśmy na TAK i będziemy wracać.

 

Nabo, ul. Zakręt 8, Warszawa, Mokotów, tel. (22) 842 02 56

 

Zobacz także moje wcześniejsze posty dotyczące Nabo: 

Nabo jak u sąsiada

Baby menu: Nabo

 

 

2 Responses to Nabo – czyli powrót do Knajpy Roku

  1. Władysław says:

    Nabo . . . Czy ja wiem Czy tak dobrze ?? Z tego co byłem tam parę razy i nie jestem tego zdania jak krytycy. Obsługa znała krytyków więc dla nich inaczej jest wszystko podawane. Chciałbym kolejnym razem dostać Sałatkę ze szparagów taka jak oni dostali. Znam osobiście parę restauracji w Warszawie i NaboCafe jest na niskim poziomie w restauracjach.

  2. Katarzynka says:

    Byłam w Nabo kilka razy i niestety nie jestem zachwycona. Makaron duńsko hiszpański chorizo był kiedyś lepszy. Zdecydowanie za dużo śmietany. Dobre mają ciasta i kawę. Bardzo niewygodne są krzesła, a o siedzeniach na ławie nie wspomnę. Katorga. Szkoda, że mimo licznych skarg na brak wygody (ławy), właściciele nic nie zmieniają.

Dodaj komentarz