A Nuż Widelec
28 maja 2014
A Nuż Widelec. Niezbyt oryginalna nazwa, bo mamy już mokotowski A Nóż i otwarty niedawno Videlec na Ochocie. Logo lokalu też jest dość pospolite, jakich ostatnio wiele. Lokalizacja owszem, modna – na Powiślu się przecież bywa. Otoczenie z zewnątrz nie wyględne – stare baraki, garaże i śmietnik wokół to nie jest najlepsze otoczenie restauracji. Mimo potencjalnych przeciwności losu, drugiego dnia po otwarciu sprawdzamy jak tu karmią.
A Nuż Widelec sąsiaduje z kawiarnią Wars i Sawa, którą kiedyś odwiedziliśmy śniadaniowo, dzieli z nią nawet dość prymitywną łazienkę. Nowa restauracja to niewielkie pomieszczenie z przewagą drewna, domieszką bieli i czerni, pełne doniczek z ziołami. Na zewnątrz jest także ładny ogródek, cały w bieli, pod drzewami, wśród zieleni, klimatyczny. Menu restauracji jest ruchome, gdy przychodzimy około 13:00 kuchnia dopiero rusza, a dzisiejszą kartę recytuje nam z pamięci sympatyczny właściciel. Przy okazji zdradza, że otworzył ten lokal z bratem, obaj pochodzą z Mazur i od dziesięciu lat pracują w gastronomii. Kiedy zaczyna opowiadać, że mają własną wędzarnie ryb, już czuję, że dobrze trafiłam…
Z menu dostępnego w danym momencie zamawiamy prawie wszystkie dania :). Potem na tablicy pojawia się jeszcze kilka pozycji takich jak: risotto z borowikami, sałaty czy placki z kaszy gryczanej. Zaczynamy od zup. Chłodnik (7 zł) słodkawy, gęsty, suto wypełniony chrupiącymi kawałkami botwinki, świeżym ogórkiem i jajkiem smakuje znakomicie. To jeden z moich pierwszych chłodników w sezonie, nie mogę się nim nacieszyć :). Krem rybno-porowy (11 zł), który właściciel określa jako chowder, jest gęsty, treściwy, z dużą ilością ziemniaków i kawałkami ryby. Drobne zabiegi estetyczne takie jak przypruszenie czerwonym pieprzem i pomidorkami koktajlowymi powoduje, że z zupy o potencjalnie nieciekawych kolorze i formie robi się coś wizualnie bardzo atrakcyjnego. Wrażenia smakowe przewyższają wzrokowe, zupa jest wyśmienita i syta do bólu.
Wędzony pstrąg (25 zł ) z własnej wędzarni właścicieli, podany w całości w towarzystwie bukietu sałat pachnie dymem i świeżym wędzeniem. Zanim zanurzę widelec w rybim mięsie, delektuję się jego aromatem przypominającym wakacje na Mazurach. Ryba jest mięciutka, towarzyszy jej bukiet sałat z owocowym sosem. To żelazny punkt karty, bez spróbowania pstrąga z restauracji radzę nie wychodzić. Polędwiczki wieprzowe (29 zł) to aromatyczne, pachnące ziołami danie. Idealnie mięciutka polędwiczka, niezbyt przesadnie usmażona, ma różowy przekrój i pachnie tymiankiem. Mięso jest uczciwe, wyraziste w smaku i wyjątkowo smaczne. Towarzyszą mu ziemniaki pachnące rozmarynem i sałaty z owocowym sosem.
Sandacz na sosie brokułowym (32 zł) to spora porcja wyfiletowanej ryby, chrupiąca na zewnątrz, mięciutka i delikatna, rozpadająca się na płatki w środku. Towarzyszą jej niebanalne dodatki – doskonały brokułowy sos i warzywa duszone w pomarańczach. To cudowne, lekkie danie na lato. Bardzo udany obiad wieńczy równie udany deser. Ciastko czekoladowe ma lekka konsystencję, rozpływa się w ustach, a lekko kwaskowy owocowy mus idealnie współgra ze słodyczą czekolady.
Gdy opuszczamy restaurację prawie dwie godziny później, ogródek jest wypełniony gośćmi, wszystkie stoliki są zajęte. Żegna nas wielki pies, który pilnuje gospodarstwa i uśmiechnięty właściciel. Kątem oka na odchodnym podglądamy jakie nowe dania właścicielka psa dopisuje na czarnej tablicy zawieszonej na ścianie domu. I już mamy ochotę tu wrócić. Bo to urokliwe miejsce ze świetną kuchnią w bardzo przyjemnych cenach.
A Nuż Widelec, ul. Dobra 14/16, Warszawa, Śródmieście
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: międzynarodowa
Ceny: 20-40 zł
Typ lokalu: restauracja
Przewodnik: nowe miejsca
Dodatkowe wymagania: ogródek letni, przewijak, wifi
Okazja: babskie ploty, lunch, spotkanie z przyjaciółmi