Spoco Loco – Tex czy Mex ?

8 lutego 2013

Słysząc  Spoco Loco uśmiecham się…  Pozytywna, zabawna, rytmiczna nazwa, która łatwo zapada w pamięć. Polska nuta ma oznaczać wyluzowaną atmosferę, a  latynoska nawiązuje do serwowanej tu kuchni. To jedna z ciekawszych nazw restauracji otwartych w ostatnich miesiącach. Sama nazwa, jak wyjawiają właściciele, nawiązuje do charakteru szefa kuchni – współzałożyciela lokalu, o którym mówią „poco loco” czyli mały wariat :-). Chodzi pewnie o Tomasza Jakubiaka, którego miałam kiedyś okazję widzieć w akcji na warsztatach poświęconych winom alzackim.

Spoco Loco

Spoco Loco czyli bar z kuchnią Tex-Mex otwarto na jesieni w Miasteczku Wilanów. Wcześniej lokal działał na Bemowie, ale tutaj otworzył się w nowej odsłonie i dał poznać się szerszemu gronu potencjalnych klientów. Wnętrze baru jest wypełnione kolorem. Ze wszystkich stron otaczają nas tęczowe pasy. Wymalowano je na ścianach, suficie… pasiaste są też stoły. Zabawne hasła i rysunki wymalowane na ścianach wywołują kolejne uśmiechy na mojej twarzy: „Najzdrowszy fast food świata” czy hasło nawiązujące do sięgnięcia po hydrant, jeśli danie będzie za ostre :-).  W Spoco Loco pomyślano też o dzieciach. Jest tu dla nich mini kącik zabaw, wysokie krzesełka, a do jedzenia zestaw Funky Dunky z  zabawką (prawie jak w McDonald’s). Plastikowe stoły i krzesła, papierowe talerzyki i tacki przypominają nam, że nie  jesteśmy w  restauracji czy bistro, tylko barze szybkiej obsługi czyli popularnym fast foodzie ale w nieco ładniejszym wydaniu. Niezależnie od tego, nazwa, logo, koncept, wystrój, wszystko wydaje się być przemyślane i dopracowane. Zobaczmy jak z jedzeniem…

Spoco Loco Sarmacka

Spoco Loco Sarmacka

W menu, jak to bywa w barach Tex-Mex, znajdziemy quesadille, burrito, taco, burgery. Są także skrzydełka z kurczaka, ziemniaki po meksykańsku i nachos.  Dania, jak czytamy na stronie lokalu, przygotowywane  są na miejscu ze świeżych składników. Tortille są podobno robione przez rodowitą Meksykankę, z mąki organicznej.  W Spoco Loco nie tylko zjemy dania tex-mex, możemy także przejść test ostrości :-). Każde danie podawane jest z sosem o jednym z siedmiu stopni ostrości. Dla mięczaków jest łagodna salsa, dla ryzykantów – killer. Który by tu wybrać?

Kolejny raz uśmiecham się wkrótce po złożeniu zamówienia przy barze. Dostaję zielone urządzenie, które ma mnie zawołać, gdy dania będą już gotowe. Po kilkunastu minutach sennego rozglądania się po dość pustym lokalu, następuje gwałtowna pobudka. Zielony stwór woła na nas dość donośnie włączając na raz wszystkie swoje atrybuty: syrenę, wibracje i światło. Aby uniknąć zawału serca Smakusia, biegiem lecę po odbiór zamówienia.

Chwilę później  siedzę znów przy pasiastym stole i zajadam moje taco z kurczakiem (duże 15,90 zł) z sosem o trzecim poziomie czyli chipotle. Poziom trzeci okazuje się być dla mnie dość początkujący, siódemki bym pewnie nie zaryzykowała, ale czwórka, a może i piątka poszłaby bez obaw. Moja tortilla wypełniona jest w przeważającej części kurczakiem, sałatą lodową i serem, wraz z lekko ostrym sosem przyjemnie zaspakaja głód, ale wywodzi się raczej z kraju na północ od Rio Grande niż z Meksyku. Brakuje w niej charakterystycznych nut kolendry, limonki,  które znajdziemy w każdym taco w Meksyku, a stosy lodowej sałaty przyćmiewają pozostałe składniki. Ot przyjemny fast food…

Spoco Loco Sarmacka

Spoco Loco Sarmacka

Burrito z wołowiną (19,90), które jemy w Spoco Loco, to też bardziej Tex niż Mex. W Meksyku burrito jest  zwykle mniejsze i uboższe w składniki (tzn. zwykle zawiera jeden lub dwa dodatki do placka), tutaj mamy duży placek wypełniony fasolą, serem, cebulą oraz mięsem. Doprawiony chipotle smakuje bez zarzutu. Quesadilla z kurczakiem (17,90) z sosem z poziomu drugiego wydaje się nam nieco za mdła i doprawiona przynajmniej o poziom wyżej zyskała by dużo (ale w sumie to taki poziom sami sobie wybraliśmy).

Znacie guacamole? – To flagowy sos kuchni meksykańskiej robiony z awokado, pomidorów, cebuli, limonki, chilli i kolendry. Aż dziwne, że sos tak jednoznacznie kojarzący się z z kuchnią Tex-Mex nie znalazł się w Spoco Loco w normalnej karcie. Nie jest oferowany w żadnym zestawie, można go zamówić po uprzednim dopytaniu, za niewielką dopłatą (2 zł). Guacamole, które tu serwują na pewno nie jest sosem gotowym ze słoika, co często się niestety zdarza w meksykańskich lokalach w Warszawie. Jest świeży, ale brakuje mu tego czegoś… Jak dla mnie jest zbyt mdły, przydałoby mu się trochę pazura w postaci chilli, limonki i kolendry, której zupełnie w przygotowywanym tu guacamole nie wyczułam. A to m.in. ona  nadaje  mu charakterystycznego smaku.

Spoco Loco to miejsce pełne humoru i koloru. Warto jednak pamietać, że to typowy bar fast food, o kierunkach bardziej Tex niż Mex…. Oferując miłe nieskomplikowane smaki na mniejszy lub większy głód, są ciekawą alternatywa dla masowych sieci fast foodowych. Typowego Meksyku tu jednak nie znajdziecie. Swoje rewiry odnajdą za to wielbiciele wielu poziomów pikantności, szczególnie tych najwyższych.

Spoco Loco, ul. Sarmacka 10, Wilanów, Warszawa, tel. 887 447 447

14 Responses to Spoco Loco – Tex czy Mex ?

  1. karol says:

    świetna recenzja. dokładnie tak jest 🙂

  2. Żorż says:

    I ja byłem 🙂 Fajne miejsce z fajną kuchnią i wesoła załogą :))) My test ostrości przeszliśmy, cudem przeżywszy, choc do chiliheadów nam daleko, to jednak uczciwie do 7 doszliśmy 😉 W poniedziałek wrzucę film z naszych zmagań.
    p.s. Nastęnym razem spróbuj koniecznie chipsów cenamonowych! Jak nie lubię słodyczy, a miodu używam jedynie do bigosu i mięs, tak zakochałem się w nich!

    p.p.s. recenzja jak zwykle wyczerpująca i dobrze się czyta 🙂

    • restaurantica says:

      Test ostrości zostawiłam dla Was… Street Foodowców… choc swoje testy już przeszłam w Meksyku i myślę że mogły sięgać poziomu 7:) Czekam na Twoją relację, poprzednie oglądałam z zapartym tchem:) i językiem wywieszonym bo głodna się od razu zrobiłam:) Dzięki za miłe słowa:)

  3. Anna says:

    Byłam 2 miesiące temu i nigdy nie jadłam bardziej tłustego jedzenia.

    • marghe says:

      Zgadzam się. Tłusto i bardzo małe porcje.
      Quesadilla ubożuchna a kapiąca tłuszczem.
      Soft taco mikroskopijne.
      Ceny zdecydowanie za wysokie jak na – jakby nie patrzeć – fast food.
      Jednym słowem, miejsce, do którego z pewnością nie wrócę

      Jedynie bezalkoholowe margarity (w sumie dlaczego margarity.. ot napoje) smaczne

  4. Zbynek says:

    Z kuchnia tex-mex mam dość duże doświadczenia, przez kilka lat pracowałem w restauracji tex-mex. To co otrzymałem to ani tex ani mex. Burrito bez smaku, mięso nie przyprawione, sosów co kot napłakał. Quesadilla (a raczej namiastka quesadilli) sucha, bez smaku, mało sera. Właściciel powinien pójść na nauki z meksykańskiego smaku przynajmniej do ElPopo. Więcej tam nie pójdę.

  5. Dziękujemy za przyjazną opinię, cieszymy się z pozytywnego odbioru „radosnego wnętrza” i naszej kuchni. Z obowiązku musimy kilka drobiazgów sprostować i uzupełnić.
    Przede wszystkim, szefem kuchni jest Tytus Czunikin-Krasowicki, który jest autorem pierwotnej koncepcji S’poco Loco (w tym wszystkich receptur) za czasów jej narodzin na Bemowie. Faktem jest, że obecnie S’poco Loco zyskało nowych udziałowców, w tym Tomasza Jakubiaka. Wpływ Tomka jest nie do przecenienia, ale ujawni się w pełni dopiero niebawem, kiedy wprowadzimy „wiosenne menu”.
    Druga istotna sprawa, to styl Tex-Mex. Jak mysikrólik – ani mysz, ani królik, tylko ptak. Paradoksalnie, Tex-Mex nie wywodzi się ani z Teksasu, ani z Meksyku, tylko z Kaliforni (czasem spotyka się wręcz określenie Calimex) i Nevady! To tam powstał trend łączący wybrane cechy jedzenia meksykańskiego przystosowanego do gustów amerykańskich.
    Stąd też trudno porównywać nas do restauracji stricte meksykańskich (a tym bardziej teksańskich), bo nigdy takich planów nie mieliśmy. I zaryzykujemy stwierdzenie, że prawdziwej kuchni meksykańskiej w Europie nie ma – nie trafiłaby ona w tutejsze gusta. Podobnie jak ma to miejsce np. z kuchnią chińską.
    Guacamole wprowadziliśmy testowo, z uwagi na różną dostępność awokado.
    Jak słusznie Autorka wpisu zauważyła, nie korzystamy z „gotowców”,
    lecz przygotowujemy guacamole ze świeżych owoców awokado.
    Kolendrę bardzo lubimy, ale… nie wszyscy lubią jej bardzo charakterystyczny smak. Dodajemy więc raczej ostrożnie, na życzenie bez problemu podsypiemy mocniej 😉 Nasze dania powstają na zamówienie (to spore odstępstwo od fast-food), więc wszelkie modyfikacje są możliwe.
    Reasumując, zapraszamy niebawem ponownie na mocno zmienione smaki m.in. burrito (z dodatkowymi składnikami-wbrew „prawdziwemu meksykowi”), quesadilla (nowe gatunki sera, cheddar okazał się dla naszych klientów zbyt tłusty), zupy i nowe hamburgery. Mamy nadzieję, że trafią one w gusta naszych klientów, choć nie będą ani bardziej Mex, ani Tex, za to będą bardzo Tex-Mex 😉
    ps.
    opini (o) „konkurencji” nie komentujemy. Nadmienię tylko, że szef kuchni zna zarówno „real mexico food”, warszawskie i europejskie warianty, a proponowana formuła jest naszą autorską wersją Tex-Mex.

  6. Jl{,rzysztof says:

    Najlepsze chrupiące tacos w Warszawie! Zdecydowanie warto wybrać się do nawiedzonego miasteczka wilanów dla tego cudeñka! Do tego wszystko za na prawdę rozsądną cenę. Z menu, którego nie przetestowałem w całości, polecam jeszcze skrzydełka. Burrito z wołowiną zdecydowanie nie zaspokoiło moich oczekiwań. Ciekawe co się wydarzy na wiosnę!

  7. Marcin says:

    Odpowiedź „Spoco Loco” to sobie mogliście darować 🙂 O Boszsze 🙂
    Najlepszy jest tekst o kuchni meksykańskiej, która nie trafia w gusta europejczyków 🙂 Choć reszta wypowiedzi też mnie rozbawiła 🙂
    Lubię Tex Mex i jeszcze nie raz odwiedzę Spoco bo jak dla mnie to są w kratkę. Czasem lepiej, czasem gorzej. A lubię ostro zjeść, bardzo ostro ! 🙂
    Powodzenia !

  8. Damian says:

    Uwielbiam takie kolorowe bary z szybkim jedzeniem 🙂

  9. magda says:

    Byłam ostatnio, jedzenie ok, jak na fast food, ale poraziły mnie negatywnie dwie rzeczy – było przeraźliwie zimno, w lokalu nie ma kaloryferu (jeden mały „nagrzewacz” nie załatwi sprawy…). Jeśli odwiedzę ten lokal to najszybciej w wakacje, przy +30 stopniach – akurat będzie tam ok. Dramat.

    No i kwestia podania – według mnie nie do przyjęcia – jednorazówki rodem z chin, a zestaw dziecięcy – Quesadilla z kurczakiem zawinięta w papier sprawiła, że moje było wysmarowane tłuszczem na całej buzi i rączkach. Porażka…

    sporo jeszcze nauki przed właścicielami…

  10. mar says:

    Co to jest za tłumaczenie, że nie dajemy kolendry albo sera cheddar bo nie smakuje klientom? A może niektórym smakuje i by smakowało? A jak nie smakuje, to niech szukają innego miejsca. I tłumaczenie, że to nie kuchnia tex-mex, tylko Kalifornia-Nevada… żenua 🙁

Dodaj komentarz