Beef’n’Pepper
7 maja 2015
Beef’n’Pepper, kolejne miejsce o mięsnej nazwie po Bydło i Powidło, Wild Beef czy Wół na Stół, otworzyło się w kwietniu na tyłach Teatru Roma. Tuż obok działa nadal Lokanta, jedno z pierwszych miejsc, które odwiedzałam regularnie w ramach pierwszych gastronomicznych wypraw zaraz po zakończeniu studiów. Nową restaurację pod znakiem byka odwiedzam w niedzielne popołudnie. Mam dziś ochotę na kawał mięsa, taki naprawdę duży, a dokładnie na wołowinę, gdyż to właśnie ona jest specjalnością Beef’n’Pepper. Od wejścia wyczuwam, że lokal ma jakiś problem z wentylacją, czuję mocny zapach smażenia. Z pewną nieśmiałością i wątpliwościami czy to jest na pewno miejsce gdzie chcę dziś zjeść, siadam przy oknie. Centralną część lokalu zajmuje duży bar, który otacza kilkanaście stolików.
W menu lokalu znajdziemy sporo dań z wołowiny – 4 różne steki, policzki wołowe, żebra wołowe, burgery, tatar, czy sałatkę z rostbefem. Jak odczytuję z menu, dania przygotowywane są tu z polskiej wołowiny rasy Angus sezonowanej na sucho przez 28 dni. Żeby spróbować różnych dań zamawiamy Beef & Pepper Plate (98 zł). Zestaw opisany jest jako przeznaczony dla 2-4 osób i zawiera skrzydełka Luisiana, żeberka Jim Beam, stek, chipsy ziemniaczane i mix sałat. Na zamówione danie nie czekamy zbyt długo, po kilkunastu minutach przed nami pojawia się drewniana deska z kilkoma żeberkami, kawałkami kurczaka, pociętym w paski stekiem, chipsami i sosami. Porcja wygląda na sporą, ale jak dla nas to raczej opcja dwuosobowa i jedząc ją w trójkę (ze Smakusiem) nie czujemy się specjalnie przejedzeni. Skrzydełka Luisiana w pikantnej przyprawie (oprócz skrzydełek zawierają ku mojemu zdziwieniu również udka) są wyraziste, odpowiednio pikantne i odświeżające. Zyskują w połączeniu z towarzyszącymi sosami. Wołowe żeberka są mięciutkie, rozpływają się w ustach, są dokładnie takie jak trzeba. Stek pocięty na dość dziwne, zbyt cienkie paski, jest nierównomiernie wysmażony, z jednej strony różowy z innej ciut przeciągnięty, ale w smaku całkiem przyzwoity.
Dodatkowo nie do końca najedzona 4 osobowym daniem, a skuszona ofertą dnia zamawiam szparagi z jajkiem poche i sosem holenderskim (28 zł). Szparagi są ugotowane w punkt, chrupiące i smaczne. Jajko nie do końca wygląda jak typowe jajko poche, gdyż żółtko rozpłynęło się po talerzu. Sos ma dość dziwną konsystencję, a jego smak ze względu na zdecydowaną dominację kwaśnej nuty nie wzbudza mojego entuzjazmu.
W Beef’n’Pepper zjecie porządnie, choć bez wzlotów, szczególnych uniesień i zaskoczeń. To bardziej miejsce barowe, gdzie jedzenie jest towarzystwem dla drinków, niż odwrotnie… Mimo drobnych potknięć wpadnę tam pewnie jeszcze kiedyś na prawdziwego, krwistego steka…
Beef’n’Pepper, ul. Nowogrodzka 47a, Warszawa, Śródmieście, tel. 731 307 377
Podsumowanie
Dzielnica: Śródmieście
Kuchnia: międzynarodowa, steki
Ceny: 40-60 zł
Typ lokalu: bar, restauracja
Przewodnik: nowe miejsca
Okazja: na drinka, spotkanie w grupie, spotkanie z przyjaciółmi
Niestety, podczas dzisiejszej wizyty w Beef’n’Pepper miałam mniej szczęścia niż prowadzaca blog. Skusiłam się na danie dnia – szparagi z jajkiem – naiwnie liczac na danie, które zostało opisane powyżej. Na talerzu ozdobionym kwiatami pojawiło się jajo sadzone (żółtko ścięte) na szparagach. To wszystko. Danie mdłe, bez wyrazu, żeby chociaż żółtko było płynne. Na moje pytanie o wersję jaja poche z sosem holenderskim otrzymałam odpowiedź, że to była jednodniowa oferta. Szkoda. Podczas następnej wizyty w okolicy wracam do sprawdzonej Lokanty.
My jednak przestawiamy się na Beef. W poniedziałkowy lunch zjedliśmy tam przepyszny kapuśniak i pałki w miodzie. Kapuśniak z kwaśnej kapusty, a smak..mniamm, odpowiednia ilość mięska, ale nie tłusto, wielka porcja, gęsty i sycący. W smaku nieco myśliwski 😉 . Przy sąsiednim stoliku gość jadł coś, co muszę spróbować następnym razem – podane pięknie na desce z pnia, piętrowe, z jakimiś drabinkami, szpadzikami i bardzo apetycznie , bardzo mnie to danie zaciekawiło, ale że się spieszyliśmy, to nie zdążyłam zapytać. Zauwazyliśmy, że Beef’nP. ma ogródek.
Potwierdzam ze to raczej bar a moze nawet biznes przede wszystkim, pózniej bar a na końcu jedzenie. Odwiedziliśmy to miejsce późnym wieczorem chcąc coś przekąsić, kelnerka tak skutecznie namawia na wino, ze z chęcią zamawiamy 1 butelkę. Ile moze kosztować butelka rieslinga do kolacji w takim miejscu? Niestety nie zapytaliśmy przed podaniem, ale przy takich cenach kelner powinien uprzedzić – w końcu to bar a nie Ritz! Niedowierzalismy i komisyjnie sprawdziliśmy: 200 zł. Cała magia naprawdę wspaniałego wieczoru wyparowała, bo poczuliśmy sie zwyczajnie oszukani. Brak karty win lub conajmniej brak jej prezentacji. w restauracji nie tylko talerz z jedzeniem jest ważny – tu z pewnością nie jedzenie jest na pierwszym miejscu. Na pewno nie wrócę.
Witam Panie Pietro,
Bardzo chcieli byśmy zatrzeć złe wrażenie , jakie pozostało po wizycie w naszym lokalu. Jak najbardziej zgodzę się z Panem że kelner powinien poinformować o cenie wina , które podaje… Karta win była w trakcie tworzenia i dlatego nie otrzymał Pan jej do ręki, a kelnerzy świeżo po szkoleniu z pewnością chcieli się wykazać.
Chciała bym zaprosić Pana w raz z osobę towarzyszącą na kolację – w ramach rekompensaty … Mam szczerą nadzieję że da nam Pan drugą szansę .. Proszę o potwierdzenie rezerwacji na adres mailowy: biuro@beefandpepper.pl. Mam nadzieję że przyjmie Pan nasze zaproszenie.
Wystrój bardzo w moim guście, świetna muzyka w tle, drink przepyszny ale jedzenie to pomyłka. Pomysł mrożenia mięsa żeby następnie go poddać blendowaniu i zaserwować jako tatar wołowy kompletnie szalony. Danie okazało się niezjadliwe. Tak po prostu nie przyrządza się tatara. Nie polecę nikomu i sama nie odwiedzę tego miejsca ponownie.