Kotakota

22 grudnia 2015

Kotakota to autorska restauracja Adama Leszczyńskiego, uczestnika jednej z poprzednich edycji Top Chefa. Wcześniej Adam był m.in. szefem kuchni w restauracji Kaskrut, Bagno Food & Wine czy Soul Kitchen. Niewielką restaurację niedaleko pomnika Kopernika odwiedzam wieczorem w ciągu tygodnia. Za dnia tu nie zjecie,  gdyż restauracja otwiera się dopiero od 18:00, co jest posunięciem dość odważnym. W dodatku jest czynna tylko od wtorku do soboty. Ograniczone godziny otwarcia znacznie opóźniają moją pierwszą wizytę w tym miejscu, bo zdecydowanie wolę odwiedzać restauracje gdy jest jeszcze jasno.

Lokal jest prawie pusty, oprócz nas podczas całego wieczoru zajęte są dwa stoliki, ale podobno zwykle gości jest więcej. Restauracja jeszcze nie sprzedaje alkoholu (będzie od stycznia), ale można przyjść z własnym winem, za co nie pobierają korkowego. Surowo urządzone wnętrze wypełnia dość przypadkowy zestaw przedmiotów. Każdy element wystroju pochodzi od jednego z wielu darczyńców (zbiórka była ogłoszona kiedyś na Facebooku) i jest podpisany jego nazwiskiem. Przypadkowość dotyczy nie tylko mebli,  każdy talerz, na którym dostajemy dania również jest inny. Jeden w kwiatki, drugi gładki, trzeci ze złotą obwódką. Ma to swój urok. W restauracji mamy nastrojowe oświetlenie, które zapewniają świece ustawione na stołach i w oknach. Jest klimatycznie, a nawet  romantycznie. Niestety z tymi ciemnościami nie daje rady ani mój aparat ani komórka, zdjęcia więc robię tym razem głownie iphonem koleżanki (dzięki Aga:).

Karta jest krótka: zupa, dwie przystawki, dwa dania główne i dwa desery. Jak na tak krótkie menu sporo do wyboru mają wegetarianie, aż 5 pozycji z karty oznaczonych jest jako wege. Zaczynamy od dwóch wegetariańskich przystawek. Ricotta / ciecierzyca / pęczak (22 zł) to bardzo przyjemny i lekki początek, który od razu wprowadza mnie w dobry nastrój. Ciecierzycy i kaszy towarzyszy pieczona cebula, warzywa i sos pomidorowy. To bardzo udane danie. Jeszcze większe wrażenie robi na mnie druga z degustowanych przystawek.  Żółto-biało-zielony talerz Por /jajko / gorgonzola (23 zł) w ciemny zimowy wieczór kojarzy mi się wiosennie.  Danie jest idealnie przygotowane, są tu kawałki mięciutkiego, ale nie rozgotowanego pora, a do tego jajko, szczypiorek i koperek.  Całość pięknie dopełnia delikatny sos z dodatkiem sera gorgonzola. Po takim daniu jak to, mogę zacząć rozważać przejście na wege :).

kotakota dania

Radośnie wygląda Pstrąg łososiowy / beurre blanc / rzodkiew (38 zł). Soczysta ryba z lekko spieczoną skórką otoczona jest rzodkiewkami i spoczywa na maślano-winnym sosie. To wysublimowane danie jest fantastycznie wykonane.  Drugim daniem głównym którego kosztuję jest Udko z kaczki / kaszanka / pasternak (39 zł). Cieszy mnie powrót na salony kaszanki i to powrót w tak nieoczywistych zestawieniach. Niedawno jadłam świetną kaszankę z jesiotrem w Kieliszkach na Próżnej. Wersja z kaczką jest równie ciekawa, idealnie miękka, z podpieczoną skórką, świetnym lekko słodkim sosem i lekkim puree z pasternaka. Z deserów nie ma akurat dań z karty, na które ostrzyłam sobie zęby znając możliwości deserowe szefa kuchni. Poznanie karty od słodkiej strony odkładam sobie na kolejną wizytę.

Kotakota-7

 

Kotakota to niezwykle smaczna kuchnia, a do tego wyceniona nadzwyczaj uczciwie. Dania główne zjecie tu za mniej  niż 40 zł, a za przystawkę i danie główne zapłacicie ok 60 zł. Można? Można. Żałuję bardzo, że restauracja czynna jest tylko wieczorami, bo zdecydowanie częściej odwiedzam lokale w porze lunchowej. Może by tak czasami, w wybrany weekend otworzyć trochę wcześniej? Taka mała sugestia. Jakość zdjęć ilustrujących tekst niestety odbiega od tego co zwykle znajdziecie w moich testach, bo urządzenia nie dały rady nastrojowym ciemnościom. Nie chciałam jednak zostawiać takiego miejsca tylko dla siebie. Pójdźcie po prostu  sami i zobaczcie jak tam jest:)

Kotakota, ul. Bartoszewicza 3, Warszawa, Śródmieście, tel. 690 889 948

 

Dodaj komentarz