Secado

6 października 2013

Secado

Marszałkowska to dla mnie od lat ulica gastronomiczne biedna, gdzie bank sąsiaduje z bankiem… Ze smutkiem odnotowuję pojawienie się każdej kolejnej instytucji finansowej na tej ulicy, bo mi jej szkoda… W końcu to samo centrum, a praktycznie zero miejsc, gdzie można coś zjeść, za to kilkadziesiąt chyba placówek skąd można pobrać gotówkę…  Kiedyś nawet jadąc samochodem próbowaliśmy policzyć ile  jest banków i pośredników finansowych na Marszałkowskiej i wyszło nam chyba ok. 30 na odcinku między Alejami Jerozolimskimi a pl. Konstytucji.

Secado umiejscowiło się na rogu Marszałkowskiej i Wilczej. Kiedyś w tym lokalu był Paris Texas,  a ostatnio Śródmiejska. Właściciele Secado nie  są gastronomicznymi debiutantami. Od 5 lat prowadzą gościniec Oycowizna w Magdalence pod Warszawą. Znacie? Mi nie zdarzyło się jeszcze odwiedzić tego miejsca.

W karcie Secado znajdziemy dania kuchni hiszpańskiej i amerykańskiej. Mamy więc tapas i burgery, są też makarony, kanapki, tortille, sałaty, a w daniach głównych mięsa i owoce morza. Szefem kuchni restauracji jest Marcin Legat, który wcześniej pracował m.in w L’Arc i Restauracji 99.

Secado

Secado

Secado to przestronny lokal z kilkoma oddzielnymi pomieszczeniami i wydzielonymi strefami. Wnętrze jest surowe, z dominującym drewnem i cegłą jako elementami wystroju. Co jest rzadkością w restauracjach, jest tu także osobne pomieszczenie dla palących – dla mnie akurat nie ma to większego znaczenia, ale znam takich, dla których jest to istotne. Przy wejściu stoi bogato zaopatrzony bar,  w innym z kolei pomieszczeniu można podpatrywać kucharzy przy pracy w otwartej kuchni. Podoba mi się tutejsza przestrzeń, a także podział na strefy. Siadamy praktycznie sami w oddzielnej sali. Obok nas jest kolejne pomieszczenie z barem, a na ścianach uwagę zwracają wiszące szynki jamon serrano. Wrażenie robią tutejsze toalety, są nie tylko czyste, ale bardzo oryginalnie zaprojektowane. Zdjęcie damskiej toalety znajdziecie u Froblog, u mnie z kolei dla odmiany zdjęcie toalety męskiej, zrobione przez Pata 🙂

Secado

Secado

Secado

Z długiej listy przystawek wybieramy ośmiornicę na ciepło w sosie piri piri, a także zestaw tapasów. Już po przyniesieniu napojów kelner informuje nas, że ośmiornica się skończyła, wybieramy więc ośmiornicę w czosnku z cebulką i papryką (16 zł). Danie jest rozczarowujące, ośmiornica twarda i gumowata, choć dobrze przyprawiona. Set tapasów Secado (26 zł) to z kolei bardzo dobry wybór. Wszystkie przekąski (poza wspomnianą ośmiornicą), na które składają  się m.in. papryczki piquillo, oliwki, hiszpańskie sery marynowane w ziołach są dobrej jakości i smakują bez zarzutu.

Potem jest jeszcze lepiej. Labrax z grilla  (37 zł)  marynowany w kolendrze, limonce, soli i ostrej papryce jest przygotowany doskonale. Ryba podana w całości, ma chrupiącą skórkę i mięciutkie mięso. Zapamiętuję jej limonkowe nuty i przyjemnie dymny posmak grillowania i wspominam podobnego w smaku Labraxa, tylko znacznie większej postury, którego jadłam kiedyś na Nusa Lembogan

Secado

Secado

Surf & Turf  (54 zł) czyli grillowana polędwica wołowa,  podana  z sosem chimichurri nie jest co prawda wysmażona medium rare tak jak zamawialiśmy, trochę została przeciągnięta, ale mięso jest miękkie i świetne jakościowo, więc z przyjemnością pochłaniamy całą porcję zanurzając mięso w pysznym sosie. Do obu dań głównych dostajemy te same dodatki – domowe frytki i sałatkę  winegret. Frytki są dobrze wysmażone, chrupiące na zewnątrz, a miękkie w środku. Dodatek sałatkowy jest z kolei dość nudny i nijaki.

Secado ruszyło kilka tygodni temu. Jeszcze się rozkręcają i mają nad czym pracować, ale widać, że gotować potrafią. Liczę, że otwarcie tego miejsca zapoczątkuje zmiany na ulicy Marszałkowskiej, że ta ulica ożyje… że wreszcie ożyje kulinarnie. Chciałabym, żeby zmieniła się tak jak zmieniła się ulica Poznańska, gdzie tylko w ciągu kilku ostatnich lat powstało masę fajnych miejsc takich jak Tel Aviv, Beirut, Kraken, Leniviec, Kaskrut czy Signature. Mam nadzięję, że podobne zagęszczenie będzie miało miejsce niedługo na najszerszej arterii centrum stolicy. I  będziemy mieli takie warszawskie Champs Elysees 🙂

Secado, ul. Marszałkowska 66, tel. 608 707 799

5 Responses to Secado

  1. Małgorzata Weremczuk says:

    W imieniu całego Zespołu oraz Właścicieli RESTAURACJI SECADO serdecznie dziękuję za zaufanie jakim obdarzyli nas Państwo, goszcząc u nas…

    Jesteśmy wdzięczni za czas poświęcony na zdjęcia oraz napisanie tej recenzji. Wierzymy, że z każdą kolejną wizytą na Marszałkowskiej pojawi się dodatkowe miłe i smaczne wspomnienie 🙂 Ze swojej strony zapewniamy, że każdego dnia poświęcamy maksimum zaangażowania aby w SECADO czuli się Państwo dobrze ‚ zaopiekowani’, świetnie nakarmieni i …dopieszczeni.

    Do usłyszenia, do zobaczenia
    PR MANAGER, Małgorzata Weremczuk

  2. Maciej Trząski says:

    Ja wpadłem na chwilę, ale to co zjadłem nie zachęca do powrotu. Sałatka z kurczaka kompletnie bez harmonii, cała masa ziemistych smaków bez przyjemnego kwasu i słodyczy chociażby pomidora czy balsamico. Kanapka mozzarella niezła aczkolwiek komicznie wielka i niepraktyczna
    Do tego wspomniana sałatka vinegret nie wiadomo po co. Ale wrócę; )

  3. Patryk Krzysztof says:

    Witam

    Ja osobiście byłem pierwszego dnia w tej restauracji. Czułem pewien niedosyt. Brak alioli, prawdziwych hiszpańskich tapas chociażby opiekane kawałki ziemniaków podawane z alioli i ketchup’em. Moje wybrane danie czyli burger. Mięso jakościowo dobre ale suche do tego stopnia, że skrzypiało pod zębami. Mix sałat… hmm… Frytki mi smakowały. Myślałem, że będzie coś innego. Będąc w Barcelonie jadłem pyszne dania i takich dań oczekiwałem tutaj, chociażby namiastki. Samo powieszenie jamona nie sprawi, że restauracja będzie hiszpańska.
    Kwestia cen. Umiarkowanie wysokie, może nie aż tak że wypadają oczy na stół z wrażenia ale niskie nie są.
    Wystrój: chłodny. Trzeba by ocieplić wnętrze jakimiś dodatkami a tak troszkę sztywno jest w środku i nie wiadomo czy można się zaśmiać czy nie. W Hiszpanii restauracje to miejsca wesołe, tętniące życiem.
    Oczywiście życzę jak najlepiej i zajrzę niedługo zobaczyć czy może coś nowego się pojawiło, bo przydała by się restauracja hiszpańska gdzie można poczuć się jak w Hiszpanii.

  4. Kacper says:

    Przyznam, że odczuwam dyskomfort po przeczytaniu tej recenzji.
    Nie do końca zrozumiałe dla mnie jest zdanie dot. ośmiornicy… czytam, że kelner poinformował, że ośmiornica się skończyła (przy zamawianiu w opcji „na ciepło”), więc zamówiliscie… ośmiornicę w czosnku – i taka była. Czyli przyprawioną ośmiornicę – bardzo proszę ale już w sosie piri piri (rozumiem, że nieprzyprawioną) niestety się skończła 🙁
    A już wogóle niezrozumiałe i wręcz nieestetyczne jest w mojej opinii umieszczanie na tej stronie zdjęć z toalety, pomimo ciekawego pomysłu na jej aranżację.
    Widok pisuarów między zdjęciami z jedzeniem jest dla mnie nie do przyjęcia.

  5. Katarzyna says:

    Co do ośmiornicy, to wygląda na to, że ta na zimno jest z puszki 😉
    Niestety nie zgodzę się z tym, że set tapasów jest fantastyczny. Zamówiłam i się rozczarowałam. Wszystko rzucone razem na talerz, na którym znajdowała się 0,5 cm warstwa oleju. Odniosłam wrażenie, że przygotowanie tego dania polegało na wyjęciu produktów z odpowiednich puszek/słoików, rzuceniu ich na talerz i polaniu olejem 🙂
    Drugim zamówionym daniem był burger z chilli. Wyglądał inaczej niż większość serwowanych w warszawskich burgerowniach. Mięso trochę się rozlatywało, ale było dobre w smaku, odpowiednio wysmażone. Pyszna bułka. Gorzej z frytkami. Faktycznie wyglądają na domowe. Niestety podano je nam surowe. Dodatek w postaci warzywnej to dwa liście sałat: lollo rosso x1 i lollo bianco x1 + oliwa z bazylią. Nic specjalnego.
    Drinki w porządku. Ogólnie ok, ale nie wrócę.

Dodaj komentarz