Soho Food Market
12 grudnia 2013
Soho Food Market, debiutant wśród warszawskich kiermaszy, zainaugurował swoją działalność przed tygodniem.W przeciwieństwie do innych znanych mi targów z jedzeniem, takich jak Koszyki, Up Targ, Bio Bazaar, Targ Śniadaniowy czy Le Targ, ten nastawiony jest przede wszystkim na konsumpcję na miejscu. Większość stanowisk zajęta jest więc przez restauratorów. Są też ławy i stoły, gdzie można zjeść zakupione dania. To miejsce najbardziej przypomina mi odbywający się co kilka miesięcy Urban Market, który zaskarbił sobie już serce niejednego poszukiwacza smaków. Wsród cyklicznych targów, tymi na których ostatnio robię zakupy i jem najczęściej są Up Targ, Targ Śniadaniowy i Bio Bazaar. Czy Soho Food Market, który również ma odbywać się co tydzień dołączy do tej listy?
Na Soho Food Market, który odwiedzam w drugi weekend działalności spotykam wiele znajomych szyldów, także tych dawno przeze mnie zapomnianych. To także dobra okazja do poznania restauracji , w których jeszcze nie byłam.
Wśród znajomych smaków znalazł się m.in. mięsny Meat Love, prezentujący dumnie swoje doskonałe kanapki z pulled pork. Obecna była także La Iberica, hiszpańska restauracja, która z racji nieco odległej lokalizacji poszła ostatnio u mnie trochę w zapomnienie. Była to też okazja do przypomnienia sobie o często kiedyś przeze mnie odwiedzanej, a ostatnio z powodu braku czasu omijanej restauracji Mała Gruzja. Swoje stanowisko miał też I love Hummus, który znam m.in. z Urban Market, gdzie już nie pierwszy raz kupiłam świetny baba ganouji.
Wśród nieznajomych, których miałam okazję poznać dopiero na Soho Food Market był m.in. tajski Tuk Tuk, do którego wybieram się od dawna i jakoś dotrzeć nie mogę. Na ich stoisku spróbowałam chicken satay z orzechowym sosem. Kurczak był bez zarzutu, sos jednak był przeciętny i zdecydowanie za słony. Muszę się wybrać i sama przekonać jak gotują w lokalu przy placu Zbawiciela, bo słyszałam już dość skrajne opinie o tym miejscu.
Włoska restauracja Sorbo Serpico, do której też jeszcze nie dotarłam, serwowała zupę rybną i fritattę z krewetkami. Częstowali także gości kanapkami z pesto. Ich pesto tak mi zasmakowało, że zakupiłam słoik do domu,a prosta pasta, którą zrobiłam sobie w tygodniu na obiad, dodając mozarellę i prażone pestki dyni, wyszła rewelacyjnie.
Zdecydowanym faworytem tej edycji Soho Food Market był dla mnie krakowski Yellow Dog. Nie znałam ich do tej pory, wiedziałam tylko, że serwują kreatywne dania kuchni azjatyckiej. Ich duszone policzki rozpływały się w ustach, a gotowane na parze pierożki z kimchi i rybą, a także z kurczakiem i krewetkami to równie ciekawe i intrygujące doświadczenie kulinarne. Wydarzeniem również był sernik w niezwykłym kolorze zielonym o smaku zielonej herbaty z konfiturą z hibiscusa podany w gustownym słoiczku z zakrętką. Poniewaz było mi mało jedzenia na miejscu to zaopatrzyłam się także w niewiarygodną konfiturę z hibiskusa produkowaną przez Yellow Dog. Można ją używać do lodów, deserów… Ja jem ją na śniadanie z jogurtem lub białym serem…. Pycha…
Na pożegnanie wypiliśmy czekoladę na gorąco, a także zjedliśmy holenderskie wafle z karmelem od Waffiezz i pomaszerowaliśmy do innej hali na terenie Soho Factory na Targi Wina Winicjatywy.
W Soho Food Market w mikołajkowy weekend było nastrojowo i świątecznie. Tą przestronną halę odwiedził nawet sam Święty Mikołaj wywołując duże poruszenie wśród najmłodszych smakoszy i Smakusiów. A ja dopisałam Soho jako punkt do regularnego odwiedzania, podczas weekendowych wypadów w poszukiwaniu smaków.
Soho Food Market, Soho Factory, ul. Mińska 25, Hala nr. 8