Fest Port Czerniakowski – czy tylko dla sportowców?

18 września 2016

Czy squash, tennis, snowboard lub narty mają coś wspólnego z dobrym jedzeniem? Takie sportowe otoczenie ma Fest Port Czerniakowski, nowa restauracja otwarta we wrześniu przy klubie DeSki. Czy to miejsce tylko dla tenisistów po treningu czy znajdzie się też coś dla poszukiwaczy smaków?

Lokale przy klubach sportowych nie grzeszą zwykle kuchnią na wysokim poziomie. Sinnet czy 4 Czwarte nie były tu wyjątkami. Nigdy bym nie trafiła do restauracji Fest Port Czerniakowski, gdyby nie fakt, że otworzyli go właściciele mojej ulubionej Bibendy.

Taras, zieleń i chilloutowa muzyka

To miejsce szczególnie zyskuje latem. Dookoła zieleń, miejsce na spacery czy wycieczki rowerowe. A w samym lokalu duży taras ze stolikami i leżakami dla tych, którzy chcą zalec tu na dłużej. Wnętrze zupełnie nie zapadające w pamięć, ale kto by siedział w środku gdy za oknem tak pięknie. Fest otwarty jest już od rana, można więc wpaść tu na śniadanie, a potem popracować trochę korzystając z darmowego wifi, które działa też na tarasie. Z przyjemnością dodaję ich do mojej listy miejsc do pracy dla freelancera w plenerze. Fest odwiedzam dwukrotnie w porze lunchu korzystając ze słonecznych wrześniowych dni.

A co w karcie?

Codziennie można zamówić obiad w cenie 23 zł (tak tak, tu jest obiad zwany prawie wszędzie zestawem lunchowym), ale dostępne są także dania z karty. Krótką, nieskomplikowaną kartę rozpoczynają śniadania serwowane od 8:00 do 12:00 w tygodniu, a od 9:00 w weekendy. Na śniadanie możemy wybrać dania z jajek np. jajka z pecorino czy omlet z różnymi dodatkami, jest także owsianka na mleku zwykłym lub bez laktozy, a także granola. Są także szejki i wyciskane soki owocowe i owocowo warzywne. Udo z kaczki, polędwiczka wieprzowa i steki sezonowane stanowią krótką listę dań głównych. Zjemy tu także sałatki i kanapki w chałce domowej roboty .

Och… ta kaczka…

Spotkanie z Fest rozpoczynam od mięciutkiego, rozpływającego się w ustach Uda z kaczki (39 zł) podanego z lekko pikantnym purée z dyni, karmelizowaną węgierką, trawą żubrową i rukwią wodną. Zrównoważone, jesienne smaki zasługują na specjalną pochwałę. Polędwiczka wieprzowa (37 zł) to jedno z częstszych dań występujących w kartach menu, rzadko je zamawiam, bo ciężko tu o jakieś smakowe zaskoczenie. W Fest przygotowana jest modelowo, nieprzeciągnięta, podana z karmelizowaną cykorią, szalotkami confit, kurkami, kolendrą i maślanym sosem tymiankowym. To niezwykle udane, a jednocześnie lekkie i zdrowe danie.

I ten chłodnik…

Z dań obiadowych wybieram chłodnik buraczany, który nie ma nic wspólnego z popularnym chłodnikiem z botwinki. To krem z buraka na zimno z kawałkami truskawek, mango, ogórkiem. Słodko owocowe smaki uzupełniają egzotyczne nuty kolendry. Danie jest zbalansowane, odpowiednio doprawione i nie zmieniłabym w nim nic. Ach!!! Jakie to było dobre!!! Sałata z halloumi z karty głównej to kolorowa kompozycja letnio jesiennych smaków. Mamy tu pikantną rukolę, grillowany ser, awokado, pieczoną dynię i chrupiące w zębach prażone migdały. Pomysł sałatki dobry, a wykonanie byłoby świetnie, gdyby nie kiszony burak, którego poziom kwaśności przebija się i dominuje nad wszystkimi innymi smakami. Burak lub jego ilość w daniu do zmiany! Dwukrotnie mamy ochotę na kanapkę ze stekiem bavette z grilla (26 zł), ale niestety za każdym razem nie jest dostępna, zamiast tego wybieramy kanapkę z grillowanym serem halloumi (19 zł) z pomidorem, bazylią, pesto z orzechów włoskich i rukolą. Słodką chałkę wypełniają plastry grillowanego sera halloumi, pomidor, bazylia, rukola i pesto z orzechów włoskich. Sos podany jest dodatkowo w oddzielnej miseczce. To nieskomplikowana, ale pozytywna propozycja.