Bydło i Poidło
15 listopada 2013
Bydło i Poidło to druga mięsna restauracja tych samych właścicieli. Od dwóch miesięcy karmi miłośników mięsa przy Kruczej. W pierwszym, przeszklonym lokalu Bydło i Powidło przy Kolejowej zjadłam steki godne zapamiętania. A że wołowinę wynoszę ponad inne gatunki mięsa, chętnie odwiedzam młodszego brata Bydło, ze zjedzoną literką „w” i logiem w odwróconych kolorach. Bydło i Poidło zajęło miejsce po zamkniętej tajskiej Sunancie (z której szefowa kuchni przeniosła się na Gocław do Naam Thai). Krucza to jedna z bardziej zmiennych gastronomicznie ulic Warszawy. Otwarcia i zamknięcia są tu na porządku dziennym. Ostatnio po drugiej stronie ulicy otworzyło się Niezłe Ziółko, sympatyczna kawiarnia z dobrymi śniadaniami. Zdarza mi się także wpaść od czasu do czasu na drinka do działającego od kilku mięsięcy Baru Max. Dość dawno już nie byłam w 12 Stolikach i La Vanille. Ciekawe jak tam jest teraz kiedy pierwsza młodość tych kiedyś mocno obleganych miejscówek już za nami.
Wnętrze nowej restauracji zaciekawia, nie sposób nie poświęcić mu kilku linijek. Dominują szarości i drewno. Jest co prawda długi wspólny stół i poziome lustro na ścianie, będące elementem obowiązkowym 🙂 nowootwieranych lokali, ale nie brakuje też akcentów bardziej oryginalnych. Podoba mi się bar z kafelkami w kolorze wiosennej trawy, a także obicia krzeseł w kolorze butelkowej zieleni. Niesztampowe są także maszynki do mielenia mięsa przykręcone do wybranych stolików. Tym razem nie spróbowałam czy działają, będę to musiała nadrobić kolejnym razem 🙂 Wzrok przyciągają także sporych rozmiarów drewniane regały z winem uzasadniając drugi człon nazwy lokalu.
Menu tego mięsnego przybytku przy Kruczej przypomina to z Kolejowej, prezentując jednak szerszy wybór steków i przystawek. Każdy stek można zamówić przygotowany z wołowiny polskiej bądź argentyńskiej. W menu są także takie unikaty jak brazylijska Picanha czy włoska Florentina. Przy każdej przystawce podany jest kraj pochodzenia dania. Jest wśród nich hummus z Izraela, mozarella di buffala z Włoch czy Tacos Chilli con Carne z Meksyku.
Do lokalu o takiej nazwie chodzi się na mięso, nie zastanawiam się więc zbyt długo nad wyborem dań. Zaczynam więc od mięsnej przystawki. Sashimi z polędwicy wołowej (34 zł) to mięsna odmiana sushi. Świeże warzywa zostały zamarynowane w kremie z wasabi, a następnie owinięte w plastry polędwicy wołowej. Podane na drewnianej desce z imbirem i sosem sojowym wyglądają intrygująco. To niebanalne, charakterna i smakowita propozycja, którą doceniam zarówno za pomysł i wykonanie. Grillowane carpaccio z bakłażana z hummusem z dyni (19 zł), jedyne danie niemięsne jakie zamawiamy tego popołudnia, ma moim zdaniem nietrafioną nazwę, która wprowadza w błąd. Carpaccio to zwykle bardzo cieniutko pokrojone plastry. Tutejsza odsłona to dość grube plasterki bakłażana. W smaku bez zarzutu, ale jak dla mnie rozmija się trochę z nazwą. Towarzyszący mu hummus z dyni to bardzo ciekawa przekąska. Sałata avocado (32 zł) to sałata , avokado, czerwona cebula pomidorki cherry, plastry poledwicy poukładane na trochę za małym talerzu. Sałatka jest udana, a porcja wystarcza za danie główne.
Będąc lokalnymi patriotami jemy steki z polskiej wołowiny. Zarówno Sirloin (59 zł) jak i Rib Eye (59 zł) mają dobrej jakości mięso, usmażone są zgodnie z naszym życzeniem. Mięso jest miękkie, soczyste, różowe, łatwo się kroi. Każdy stek podawany jest z jednym wybranym sosem. Oba zamówione przez nas sosy – powidło i śliwka oraz sos pieprzowy są doskonałe i świetnie podkreślają smak mięsa.
Steki podawane są tu bez dodatków, które trzeba sobie domówić oddzielnie. Próbujemy szpinaku z czosnkiem, który jest niezły, choć wymaga doprawienia, a także świetnych domowych frytek. Zdecydowanie darujcie sobie pomidory z cebulą. To kilka plasterkow pomidora z cebulą… bez sosu i przypraw. Mięsna uczta nie pozwala nam już na skosztowanie deserów, trzeba będzie na nie wrócić następnym razem…
Bydło i Poidło, ul. Krucza 16/ 22, Warszawa, Śródmieście, tel. 22 434 22 16
Nie dalej jak tydzień temu szedłem Kolejową i minąłem ów lokal – był pełen ludzi, czyli że renomę sobie wyrobili, mimo nie najniższych cen. No ale wiadomo, uczciwy stek kosztować musi.
Nie ma to jak Powidlak na Kolejowej. Po prostu super!!!!